​Miłość i uważność to inwestycja. O tym, jak wyprodukować gadułę i super pomocnika

Lidia

Proste recepty na szczęśliwe dziecko. Subiektywnie

Jestem mamą. Mój syn wkrótce skończy 5 lat. Mały wulkan energii. Czas od jego narodzin wcale mi nie upłynął jak jeden dzień. Trzy lata zarywałam noce,  bo chłopiec spał niespokojnie. Alergie, refluksy, codzienność dzisiejszych matek. Potem odeszło, wyleczyło się, jest lepiej. Dwa lata śpię już prawie jak normalni ludzie, z małymi wyjątkami na gorsze chwile w nocy mojego malucha. Ileż to ja się artykułów mądrych naczytałam o tym, jak z dzieckiem trzeba i nie trzeba postępować. Mądrość i wiedza tych, co się uczą na błędach jest ponoć bezcenna…

Moja mama sprzedała mi niegdyś złotą zasadę, którą sprzedam i Wam. Możesz czytać mądre książki. To Ci córciu na pewno nie zaszkodzi, ale pamiętaj – najważniejsze jest wsłuchiwać się uważnie we własne dziecko. W pierwszej chwili zareagowałam na to z przymrużeniem oka. Przecież ludzie, którzy mają doświadczenie i wykształcenie, wiedzą lepiej. Owszem, ale nie znają mojego dziecka. Zaczęłam go obserwować. Uważnie. Dobrze rozumiałam własne dziecko, a intuiacja podpowiadała mi często lepiej niż książki. Też tak macie?

Synuś mój mały był z mamą w domu do roku i trzech miesięcy. Szczęściarz. Wszystko ze mną „robił”. We wszystkim uczestniczył, patrząc z boku swoimi mądrymi oczami. Gadałam do niego, bo do kogo miałam gadać siedząc sama w domu z brzdącem? Przydało się. Jako 2,5-latek już zaczynał gadać. O dziwo nawet te pojedyncze słowa całkiem logicznie kleił. Trzylatek już nieźle nawijał. A dziś… Dziś, jak twierdzą niektórzy, lepiej gada niż niejeden gimnazjalista. Pamiętajcie, gadanie do niemowląt może przynieść „katastrofalne” skutki – dzieci szybciej zaczynają mówić. A przy tym są spokojniejsze i weselsze. Szybciej łapią kontakt z otoczeniem.

Wracając do wsłuchiwania się w dziecięce potrzeby. To w sumie proste. Gdy jest niemowlęciem – chce albo spać, albo jeść, albo się przytulić albo bawić. Proste, a jednak dla większości z nas to przez pierwsze miesiące jak odkrywanie czegoś zupełnie niezrozumiałego. Odróżnić płacz z głodu od płaczu ze zmęczenia – nie lada sztuka w początkach macierzyństwa. Każda z nas się jednak tego nauczyła. Uff, co za ulga, prawda? I co, czekałaś droga mamo, aż dziecko zacznie chodzić i mówić? I wzdychasz teraz do czasów, gdy spokojnie leżało w łóżeczku?

Ja nie wzdycham. Dla mnie każdy dzień z moim dzieckiem to nowa przygoda. Teraz, gdy pracuję, ta przygoda trwa czasem tylko „resztkę” dnia. Ale te oczy uśmiechnięte i wdzięczne „cześć mamciu” potrafią dać mi tyle radości, co niejeden by musiał chyba bieganiem endorfinki uruchomić. A ja mam na wyciągnięcie ręki. Całkiem za darmo. Za to w weekendy ładuję swoje i jego emocjonalne baterie na różne sposoby. Jednym z nich są kuchenne przygody.

Kuchnia to miejsce do znakomitej zabawy. Gdy dzieci są maleńkie, grają na garnkach albo przelewają wodę z kubka do gara. Teraz, gdy mój synek jest pięciolatkiem, jest najlepszym asystentem kucharza na świecie. Umawiamy się, że w sobotę rano pieczemy muffinki, a potem robimy babkę ziemniaczaną. I co? Synek ledwo wstanie, od razu pyta: „Mamo, to kiedy zrobimy ciasteczka i babkę?” Nie da mi zjeść śniadania spokojnie, taki nakręcony na „bycie kucharzem”. Dzieje się. Wypytuje o składniki, miesza ciasto, wylicza ile jajek trzeba wbić. Mieszamy, trzemy cukinię do muffinek. Tak, cukinię. Chcecie przepis? Będzie poniżej. Gdy muffinki się pieką, czas na wyciągnięcie robota kuchennego. Mały majster już teraz ma pozwolenie od „mamci” na zmontowanie wszystkich części. I wiuuuuuu. Ziemniaki starte. Będzie wielka blacha babki. Też się tak bawicie ze swoimi pociechami? Śmieją się ze mnie koleżanki w pracy, że dziecko wykorzystuję. A on? On by tak mógł co drugi dzień. Na szczęście po pracy mam wymówkę, że jest późno i jestem zmęczona…

A może Wasze zmagania z dzieciakami dają Wam coś, czego się zupełnie nie spodziewaliście?


Uwaga, obiecany przepis!

MUFFINKI Z CUKINIĄ

Miksować kolejno:
1/2 szkl. oleju
1 szkl. cukru
2 szkl. mąki
1 łyżeczka sody
2 jaja
1/2 opakowania przyprawy do pierników lub 1 łyżeczka cynamonu.

Do masy dodać: 1 i 1/2 szklanki cukinii startej na tarce z grubymi oczkami. Można dodać rodzynki, orzechy, żurawinę. Można też zamiast 1 i 1/2 szklanki cukinii, dać 1 szklankę cukinii i pół szklanki startej marchewki lub jabłka. Pieczemy ok. 20 minut. Z tej porcji ciasta wychodzi ok. 20 muffinek. Zwykle ten, kto spróbuje, kolejnym razem robi podwójną porcję.

 

Komentarze