Szubzda: „Chwilo trwaj! Jesteś piękny. – rzekłem uroczyście i nacisnąłem przycisk”

Szubzda przedsiebiorczepodlasie.pl

Myślałem, że jeśli to kiedyś zrobię, to będzie koniec świata, albo przynajmniej trzęsienie ziemi, tymczasem kupiłem selfie-sticka i nic. Tylko ego mam jakby większe. Kiedyś nie widziałem nic poza czubkiem własnego nosa, teraz perspektywa wydłużyła mi się do końca selfie-sticka.

Poza tym na błękitnym pilocie do selfinatora mam dwa przyciski. Jeden robi mi zdjęcia normalne, drugi – przepiękne. Pani w sklepie poleciła ten drugi, bo wygładza, odmładza i dodaje blasku. Dosłownie użyła określenia, że ma gloss i glamour.

Jeśli, dla kogoś to za mało, może zmienić upiększenia domyślne i podnieść kości jarzmowe aż do czoła, rozjaśnić sobie skórę do poziomu z dnia chrztu, a nawet powiększyć oczy, by rozlały się na pół głowy jak u bohaterów japońskich kreskówek.

Przesunąłem wszystkie suwaki do końca i zobaczyłem bardzo dziwnego człowieka, jakim nigdy nie byłem i chyba nawet nie chciałbym być, ale zgodnie z duchem czasu, taki być powinienem.

– Chwilo trwaj! Jesteś piękny. – rzekłem uroczyście i nacisnąłem przycisk.

Takie zdjęcie z wakacji można bez wstydu pokazać znajomym i mieć pewność, że albo posikają się z zachwytu, albo nie powiedzą nic, lecz w środku skręci ich z zazdrości, co jest nawet przyjemniejsze. Zasady robienia zdjęć wakacyjnych, zazdrość wzbudzających są niezmiennie takie same: drink, słońce, plaża, muszelki, złota od słońca zatoka. Dobre są też baraszkujące dzieci lub otrząsający się z wody pies. Chociaż jeden obraz znaczy więcej niż tysiąc słów, nie zaszkodzi jednak dodać kilka słów uzupełnienia do zdjęcia. Na przykład:

– A jaka ciepła woda! Nie to, co u nas w Bałtyku.

Albo
– Jeden taki drink kosztował 3 euro, ale naprawdę było warto. Nazywał się Passion Pinacolada Dream.

Warto też często i bez żadnych wyjaśnień terroryzować słuchaczy lokalnymi nazwami własnymi, tak jakby były dla nas czymś normalny i zwyczajnym. Słuchacze kurczą się wtedy ze wstydu, głupoty i nieobycia.

Potem trzeba ich dobić informacją, że zdjęcia i tak wszystkiego nie oddają, że najciekawsze rzeczy działy się, kiedy nie wzięliśmy aparatu i że, kto tego wszystkiego nie widział, przegrał właściwie swoje życie.

Ostatnie zdjęcia muszą być koniecznie z samolotu, w którym niesamowicie trzęsło, ale już nie takie turbulencje przeżyliśmy, co tam dla nas. W końcu jednak szczęśliwie wylądowaliśmy na Okęciu, zobaczyliśmy te polskie mordy i do tej pory ciągniemy już tylko na pięknych wspomnieniach i psychotropach.

Kto nie ma przycisku „upiększanie”, musi niestety udać się do fotoszopisty. Mój kolega grafik co roku pod koniec wakacji ma straszny ruch. Przychodzą prezesi firm, którym trzeba rozjaśniać skacowane oczy, wycinać wory, odtłuszczać uda, doopalać plecy.

– Przez te obwisłe majtki nie tylko ja wyglądam jak wieśniak, ale i Seszele wyglądają gorzej niż Kąty Rybackie – powiedział memu kumplowi pewien białostocki biznesmen. – A poza tym, trzeba coś zrobić z zakolami , bo to wygląda jakbym łysiał, a przecież nie łysieję, tylko mam zakola.

Panowie proszą, by na zdjęciach stojących przodem obrócić ich tyłem, panie proszą, by obrócić je z tyłu na przód. Obie płcie leżące na pleckach chcą się obrócić na brzuszek. Potem mój kumpel retuszer czyści prezesom i ich żonom się zęby, poprawia makijaże, wkleja rozgwiazdy w miejsce koślawego palucha aż wreszcie można wrzucić fotę na fejsa i syknąć w duchu:
– Czeźnijcie z zazdrości gołodupcy!

Krzysztof Szubzda, selfie

Dział Felietony wspiera Partner Sieńko i Syn Sp. z o.o. Autoryzowany Dealer Volkswagen. Przeczytaj kolejny na  https://przedsiebiorczepodlasie.pl/felietony/  Zdjęcia: Monika Woroniecka – fotografia biznesowa

Komentarze