Wolny od etatu dzięki…pierogom. Z serii: podlaskie sposoby na życie

Typowy festyn z rękodziełem i smakołykami. Wokół słoje z miodem, ciasto, sery, kiełbasy. Staję przed stoiskiem z napisem: „wegańskie pierogi”.

Kupuję dwa wielkie, pieczone pierogi. Zjadam. Są genialne! Chcę się dowiedzieć, jak je zrobić. Poznaję Piotra.

Stoisko z wegańskimi pierogami, fot. Przedsiębiorcze Podlasie
Stoisko z wegańskimi pierogami, fot. Przedsiębiorcze Podlasie

Piotr pracował w kilku firmach. Chciał wyrwać się z pracy na etacie. Skończył różne kursy. Mógł przenieść się do USA, gdzie mieszka jego siostra. Mógł zamieszkać we Włoszech, gdzie osiedliła się jego matka. Wybrał Podlasie. Zamieszkał w małym domu blisko rzeki. Towarzystwo swojskie, sąsiedzi przyjaźni. Ukończył zawodowy kurs masażu. Zdał egzamin. Kupił przenośny stół do masażu i masował kolejnych klientów. W międzyczasie zafascynował się weganizmem. Zmienił dietę. Po stopniowej rezygnacji z mięsa pożegnał się z nim na zawsze. I tak już 4 lata. Je owoce i warzywa. Białko zwierzęce zastępuje roślinami strączkowymi. Wzbogaca dietę olejami z lnu, kokosa, czarnuszki. Wkroczył z rozpędem w świat wegetarian i wegan.

Pierogi wegańskie z orzechami nerkowca i żurawiną, fot. archiwum prywatne
Pierogi wegańskie z orzechami nerkowca i żurawiną, fot. archiwum prywatne

Jestem facetem po czterdziestce – opowiada. Czuję się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej w życiu. Jeszcze kilka lat temu, pracując w dużym zakładzie produkcyjnym, byłem chronicznie zmęczony, ospały. Planując porzucić pracę na etacie zacząłem eksperymentować kulinarnie. Dieta wegańska to dla mnie życiowe odkrycie. Teraz czuję się lekko, mam czysty umysł. Pewnego dnia wymyśliłem ciasto na pierogi. Coś, czego nigdy wcześniej nie jadłem. Przetestowałem na znajomych. Wszyscy się zachwycali.

Dieta wegańska dla „mięsolubnych” jest wariactwem. Niektórzy nie potrafią, nie chcą i nie widzą sensu w niejedzeniu mięsa. Piotr wybrał tę dietę z kilku powodów. Przede wszystkim lepiej się czuje. Nie udało mi się wyciągnąć od niego, w jaki sposób robi swoje pierogi. Wiem jedynie, że są z orkiszowej mąki. W środku mają cztery wersje pożywnego nadzienia. Słodkie pierogi nadziane są orzechami nerkowca z żurawiną albo daktylami zmiksowanymi z kakao, do tego włoskie orzechy i mleko kukurydziane. Słone nadzienie jest zrobione z niepalonej kaszy gryczanej albo w innej wersji – suszone śliwki z kiszoną kapustą. Próbowałam wszystkich. Są naprawdę smaczne, a należę do wybrednych smakoszy.

Pierogi wegańskie z orzechami włoskimi, daktyalami, kakao i mlekiem kukurydzianym, fot. archiwum prywatne
Pierogi wegańskie z orzechami włoskimi, daktylami, kakao i mlekiem kukurydzianym, fot. archiwum prywatne

Pytam Piotra, czy opłaca mu się wkładać tyle trudu w przygotowanie pierogów. Twierdzi, że tak. Planuje cały sezon. Sprawdza, gdzie i kiedy będzie mógł pojechać ze swoim stoiskiem. Potem przygotowuje ciasto na pierogi, robi nadzienie i piecze. Świeże pierogi wiezie na kolejny festyn. I tak od wiosny do końca jesieni. A pomiędzy pieczeniem pierogów pomaga innym poczuć się lepiej, robiąc masaże.

Pomysł z pierogami to moja odpowiedź na bunt wobec schematu. Nie chciałem być od kogoś zależny i pracować na czyjś rachunek. Nie chciałem jeść śmieciowego jedzenia. Żyję skromnie, ale w zgodzie ze sobą, w harmonii z przyrodą. I jestem szczęśliwy.

Zdarzyło mi się spotkać Piotra jeszcze w innych miejscach. Nie chciał pokazywać swojego zdjęcia, bo nie chce robić z siebie „kogoś”. Uśmiech, pozytywna energia, którą dzieli się z innymi jest przyciągająca. Człowiek, który jest spełniony i spokojny. Czyżby życie w zgodzie ze sobą było dziś luksusem?

Komentarze