Twórca Photona: Czy polska edukacja powinna uczyć się od Finlandii?

Marcin Joka, fot. Monika Woroniecka

Marcin Joka: Od blisko półtorej roku jako Photon ściśle współpracujemy ze szkołami tworząc robota do nauki nowych technologii. Wyszliśmy z założenia, że skoro robot ma być wykorzystywany w szkołach to musi być do nich dostosowany. Wgłębiamy się więc w polski system szkolnictwa, poznajemy dyrektorów szkół, nauczycieli, poznajemy ich problemy. I tych ostatnich jak się okazuje, jest bardzo dużo.

Dla nas, ludzi „z zewnątrz” z totalnie innym spojrzeniem na te problemy jest to bardzo cenne doświadczenie i w pewnym sensie gotowa lista TODO. Lista rzeczy, a w zasadzie lista problemów które trzeba rozwiązać. O tym jak to konkretnie robimy, opowiem może przy okazji kolejnego tekstu.

Niedługo startujemy z pilotażem Photona w Finlandii. Oczywiście ten fakt sprawił, że musiałem przeanalizować jak funkcjonuje tamtejszy systemu edukacji i przyznam szczerze, że od tego momentu jestem ogromnym fanem tego co dzieje się w kraju z biało-niebieską flagą! Jednak mam wątpliwości czy finlandzka utopia, wielokrotnie przytaczany wzór edukacji dzieci jest odpowiednim kierunkiem, w który powinna spoglądać polska edukacja.

Jakość edukacji na świecie

Od 1997 roku, na świecie istnieje coś takiego jak program PISA (Programme for International Student Assessment). PISA bada jak 15-latkowie z całego świata radzą sobie z podstawowymi umiejętnościami (czytanie i interpretacja, matematyka, rozumowanie w naukach przyrodniczych). Wynikiem badań PISA jest ranking krajów, tworzony co 3 lata, który reprezentuje jakość kształcenia dzieci w danych krajach.

Jak wypada w nim Polska? W rankingu z 2015 roku, Polska uplasowała się dopiero na 22 pozycji. W 2012 roku była 14-sta. Mogłoby się wydawać, że szału nie ma. Jednak zawsze powtarzam, że statystyka to strasznie zakłamana rzecz. Patrząc na punkty zdobywane w poszczególnych kategoriach wcale nie wypadamy tak źle. Co prawda do ścisłej czołówki (Chiny, Korea, Tajwan, Singapur, Japonia) brakuje nam sporo, ale już do samego TOP10-TOP15 świata brakuje nam zaledwie parę punktów.

Gdyby ograniczyć ranking z 2012 roku do samej Europy okazuje się, że przed Polską były tam wówczas tylko Lichtenstein (8 miejsce), Szwajcaria(9), Holandia (10), Estonia (11) i Finlandia (12). 6 miejsce w Europie brzmi już lepiej, nie?

W 2015 było już co prawda gorzej, bo w Europie zajęlibyśmy miejsce 10-te ustępując Estonii (3), Finlandii (5), Słowenii (13), Wielkiej Brytanii (15), Niemcom (16), Holandii (17), Szwajcarii (18), Irlandii (19), Belgii (20) i Danii (21). Jednak różnica pomiędzy 15, a 22 miejscem była naprawdę niewielka.

Na uwagę zasługuje zdecydowanie bardziej niezmiennie wysoka pozycja Singapuru, Korei, Tajwanu, Chin i Japonii. W każdym rankingu praktycznie zamieniają się one miejscami w ścisłej czołówce, nie pozostawiając złudzeń, że Azja pod kątem efektów nauczania dawno Europie uciekła.

Fiński a polski system nauki

Przez wiele lat słyszałem o genialnej edukacji w Finlandii. Chodząc jeszcze do gimnazjum w mojej głowie zrodził się nawet swego rodzaju mit o tym wspaniałym miejscu. Nie wzięło się to z powietrza. Finlandia królowała w rankingu PISA w latach 2000 i 2003, a w 2006 i 2009 zajmowała 2 miejsce. Dzięki takiej pozycji, Finlandia zdobyła uznanie w Europie i zaczęto opowiadać legendy o sposobach nauki dzieci, dzięki którym wypracowano takie efekty. Tej legendy nie złamał nawet ranking z 2012 roku, gdzie Finlandia zajęła (słabe jak na nią) dopiero 12 miejsce.

No dobra, ale czym w zasadzie różni się ten fiński system od innych. Patrząc na same założenia nie widzimy większej różnicy względem systemu polskiego – nauka 9 letnia, od 7 roku życia. Szkoła podzielona na dwa etapy – szkołę podstawową i szkołę średnią (na tym etapie dzieci uczą się na wybranych przez siebie specjalnościach). Liczba zajęć w ciągu roku podobna, same przedmioty również podobne.

Prawdziwe różnice widać dopiero w szczegółach, a w zasadzie w podejściu do nauki. Przez pierwsze 4 lata dzieci nie są oceniane, nauczyciele starają się nie zadawać prac domowych. Później dzieci oceniane są w skali 1-10. W pierwszych latach nauki nie chodzi o sukces akademicki, dlatego nie oceniamy uczniów. Chodzi o to, aby dziecko było gotowe do intensywnej nauki później, a wcześniej znalazło swoją pasję

Ogólnie tempo nauki w fińskiej szkole jest odpowiednio stopniowane. Dziecko nie jest maksymalnie eksploatowane. Nie wciska się w nie masy wiedzy, która tylko męczy psychicznie. Ważne jest też to, że w podstawówce nie ma ciągłej presji, która zazwyczaj odbiera chęci do nauki już na wczesnym etapie. Nikt ucznia „nie ciśnie”. Nauczyciele rozumieją, że każdy ma swoje indywidualne naturalne zdolności i nie każdy jest w stanie uczyć się tak samo. Fińska szkoła ma jeszcze jeden ważny cel. Nauczyć odpowiedzialności, wykształcić w dziecku odpowiednie dla Finlandczyków cechy.

Co ma mentalność do nauki

Finowie mają bardzo ciekawą mentalność. Nie kierują się zasadą „carpe diem”. Dzieci od małego przyzwyczaja się do stawiania sobie celów od tych bardzo prostych do prawdziwie złożonych. Takie podejście nie tylko kształtuje ich charakter, ale także pozwala uświadomić moc własnych możliwości. Im więcej uczeń wie o sobie samym, tym lepiej rozumie własną przyszłość oraz to, że jego życie zależy tylko od niego. Taka mentalność stanowi właśnie o fundamentach fińskiej szkoły – planowanie, a konkretnie odpowiedź na życiowe pytanie – co będę robić jutro, a co powinienem wiedzieć za rok?

Pozycja nauczyciela

Jednym z nieodzownych aspektów związanych z edukacją jest postać nauczyciela. W Finlandii praca nauczyciela to niezwykle prestiżowe stanowisko. Po zawodzie lekarza, nauczyciel to druga najbardziej pożądana profesja. Dostać się na pedagogikę jest trudniej, niż na prawo czy medycynę na jedno miejsce przypada tu minimum 8 kandydatów. Z tym prestiżem, związana jest również pokaźna pensja ok. 30 tys. dolarów rocznie. Jakby tego było mało państwo dofinansowuje również 100% szkoleń, na których nauczyciele poszerzają swoje umiejętności.

Idąc dalej, nauczyciel pracuje 4 godziny dziennie, a 2 godziny tygodniowo ma obowiązek poświęcić na rozwój zawodowy. Udzielanie płatnych korepetycji jest zakazane, a każdy uczeń otrzymuje dodatkową pomoc w nauce w ramach zajęć szkolnych.

Jeżeli czyta to jakiś nauczyciel, to pewnie w głowie pojawiło się pytanie „jak tu się szybko nauczyć fińskiego” z punktu widzenia dzieci i nauczycieli to faktycznie szkolny raj.

Czy Polska powinna uczyć się od Finlandii?

Moim zdaniem… powinna podglądać detale, ale intensywne studiowanie tego systemu nie ma sensu.

Przede wszystkim musimy uświadomić sobie, że nie da się skopiować systemu edukacji z kraju do kraju. Czynników, możliwości i ograniczeń jest tak wiele, że aby dopasować istniejący w Finlandii model do Polski, trzeba byłoby go tak bardzo skarykaturyzować, że praktycznie w niczym nie przypominałby pierwowzoru.

Spójrzmy na podstawowe parametry. Powierzchniowo Polska i Finlandia do siebie zbliżone, jednak w Polsce żyją 123 osoby na km2, a w Finlandii… tylko 16 na km2. W Finlandii żyje 5,5 mln obywateli (w Polsce prawie 39 mln), a PKB/mieszkańca w Finlandii jest 3-krotnie większe niż w Polsce. Państwo jest o wiele bogatsze, ludzi jest dużo mniej. Klasy liczą po 16 osób. Sama mentalność, która jest zdecydowanie „spokojniejsza” niż polska, odgrywa istotną rolę.

Polska powinna szukać swoich własnych rozwiązań dopasowanych do jej realiów. Oczywiście trzeba podpatrywać liderów – Finlandię, Estonię, Singapur, Tajwan, Japonię i szukać tych metod, które po odpowiedniej obróbce dałoby się zaimplementować w Polsce. Zmiany takie wymagają oczywiście czasu i konkretnego przemyślanego planu. Dobrym przykładem jest tu wymieniany kilkukrotnie Singapur, który od wielu lat konsekwentnie wdraża plan rozwoju kraju i powoli staje się liderem w praktycznie wszystkim.

W jakim kierunku zmierza polska edukacja

W obliczu ostatnio zapowiadanych zmian w systemie edukacji, nie wiadomo w jakim kierunku ostatecznie ruszy polska edukacja. Czas pokaże.

Mimo to jestem jednak spokojny i całkowicie dobrej myśli. Przez ostatnie miesiące poznałem tak wielu nauczycieli z powołaniem, energicznych, prawdziwych edukatorów. Widzę ich zapał i po prostu wiem, że zrobią wszystko by przekazać tym dzieciakom potrzebną im wiedzę w bardziej atrakcyjny niż do tej pory znamy sposób. Obserwując jak planują zajęcia, co próbują wprowadzić do swoich zajęć, jak próbują pokonać bariery możemy być pewni, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku, a nauczyciele są bardzo świadomi tego co im przeszkadza i nie są wobec tego bierni.

Dział Felietony wspiera Partner Sieńko i Syn- Autoryzowany Dealer Audi. Przeczytaj kolejny na  https://przedsiebiorczepodlasie.pl/felietony/  Zdjęcia: Monika Woroniecka – fotografia biznesowa

Komentarze