Jak 12 zł/h wpłynie na Podlasie. Szef THINK THANKU BPN-T o nowej stawce

Kamil Waligóra też pracował za stawkę 5zł za godzinę.

Kilkuletnie dziecko, zapytane o to czy chce dostać 5 zł kieszonkowego, czy 12 zł odpowie – dwanaście. Ono wie, że dwanaście to więcej niż pięć: mogę więcej kupić, mogę maksymalizować moje zadowolenie, np. poprzez kolejną czekoladę, watę cukrową lub zabawkę.

Nie dziwi więc to, że większość społeczeństwa ucieszyła się z propozycji rządu dotyczącej wprowadzenia minimalnej godzinowej stawki za pracę na umowie zleceniu. Warto zastanowić się jednak nad konsekwencjami takiego rozwiązania.

Jest to duże obciążenie dla pracodawców zatrudniających do prostych prac, np. studentów do roznoszenia ulotek, pracowników sezonowych, itd. Sam pracowałem za 5 zł za godzinę i wiem, że taka stawka gwarantuje jedynie przeżycie. Godziłem się na to, ponieważ mój ówczesny wiek, niewielkie doświadczenie i chęć podjęcia się jakiejkolwiek pracy w okresie wakacyjnym, a nie „nic nierobienie”, przeważyły. Tamte chwile nauczyły mnie jednak, że warto pracować nad sobą, uczyć się, rozwijać. Żeby było w życiu lepiej. Gdyby mój pracodawca został zmuszony do płacenia mi 12 zł za godzinę pracy, to przypuszczam, że zatrudniałby mniej osób do tych samych zadań. Może mnie już by nie zatrudnił? Pozostałe osoby zostałyby obarczone dodatkowymi obowiązkami. Czyli jedni cieszyliby się z wyższych zarobków, a inni? To drugi problem, który może wystąpić.

Pomijam kwestie patologiczne w stosunkach pracy dotyczące np. czasu czy charakteru świadczonych usług. Z tym należy walczyć niezależnie od zaproponowanej/gwarantowanej stawki. Prawdopodobieństwo działań niezgodnych z prawem (np. zatrudniana „na czarno”) rośnie wraz z wysokością premii, jaka może zaistnieć dla stron kontraktu – w tym konkretnym przypadku dla pracodawcy, który mimo ryzyka kary może dopuścić się czynów niezgodnych z przepisami prawa, np. pomniejszać wymiar godzinowy wykonywanej pracy, bądź nie stosować formalnych umów.

Nie będę w tym miejscu wskazywał na obniżenie konkurencyjności pewnych firm względem podmiotów zagranicznych, chociaż w pewnych konkretnych sytuacjach to wystąpi. Z drugiej strony, nowe warunki zachęcą do poszukiwania innych przewag, które mogłyby pozwolić konkretnym firmom wygrać rywalizację. Tak więc chwilowe trudności w postaci wyższej ceny pewnych usług doprowadzą jedynie do ustanowienia nowej równowagi rynkowej na innym poziomie popytu i podaży.

No i tutaj mamy kolejną wątpliwość:  wyższy koszt = droższy produkt i/lub usługa? Oczywiście nie musi być to równoważnie odczuwalne we wszystkich branżach dotkniętych tymi zmianami. Każda z nich cechuje się innym poziomem zwrotu z inwestycji. Jednak pewien oczekiwany pułap musi zostać zachowany. Dlaczego? Kto podejmowałby ryzyko prowadzenia działalności, jeżeli równorzędny wynik uzyskałby lokując środki na np. lokacie w banku? Stąd wymagana jest odpowiednia stopa zwrotu, która zrównoważy to ryzyko w odczuciu potencjalnego przedsiębiorcy. Poza tym pozostaje kwestia oczekiwanej stopy zwrotu z inwestycji.

Przykładem oczekiwanej stopy zwrotu są np. banki i nałożony na nie nowy podatek. Pomimo wielu zapewnień (…), że branża ma „z czego zejść” zarządzający poszczególnymi instytucjami zdecydowali się na podniesienie opłat i prowizji. W ten sposób podatek wytransferowano na końcowych odbiorców usług – klientów. Wynika to przede wszystkim z oczekiwań interesariuszy, inwestorów, banków, którzy oczekują odpowiedniej stopy zwrotu. To firma ma generować zyski.

Czy to rozwiązanie (12 zł/h) w jakiś szczególny sposób wpłynie na podlaskich przedsiębiorców i regionalny rynek pracy? Zapewne nie bardziej niż na podobne rodzaje działalności w innych regionach Polski. Można przypuszczać, że zweryfikuje konkurencyjność poszczególnych firm. To akurat można uznać za korzystne – powinno doprowadzić do wzmocnienia skuteczniejszych przedsiębiorstw.

Nie można stwierdzić, że ogólnospołecznie zaproponowane rozwiązanie jest złe. Bo nie jest. Te osoby, które będą miały możliwość pracy uzyskają gwarancję pewnej stawki godzinowej, co pozwala np. planować (bliższą) przyszłość. Poza tym, narzędzia zaoferowane pracownikom, przede wszystkim wymierzone w nieuczciwe podejście niektórych pracodawców, pozwala przypuszczać, że ta stawka ma szansę nie być tylko martwym zapisem omijanym przez większość.

Przy kontynuacji dotychczasowej polityki – zmierzającej do zapewnienia pewnego minimum życiowego mniejszej grupie pracujących, przy założeniu, że część osób sama wykluczy się z rynku pracy np. podejmując się opieki nad rodziną, żyjąc ze świadczeń,  zaproponowany model i minimalna płaca godzinowa mogą się sprawdzić… Albo inaczej: połączenie takich rozwiązań sprawdzi się w przypadku państwa, które rozwija się stabilnie i ma odpowiednio wysoki poziom rozwoju, jest konkurencyjne na arenie międzynarodowej. Sprawdzi się, jeżeli pozostała na rynku pracy grupa, będzie w stanie utrzymać niepracującą część społeczeństwa.

Komentarze