Beauty dla Beauty. Osamotniona branża żyje dzięki pomocy wzajemnej

Branżę beauty coraz bardziej dotykają pandemiczne obostrzenia i brak wsparcia rządowego. Jej przedstawiciele jednak nie poddają się. Spontaniczna akcja, której inicjatorką jest kosmetyczka z małej, podlaskiej miejscowości, w kilka dni rozlała się na cały kraj, swoim zasięgiem objęła też Wielką Brytanię, Niemcy, USA, a nawet Brazylię.

– Nie spodziewałam się takiego odzewu i zainteresowania, ale obrazuje to, jak bardzo potrzebujemy pomocy – zauważa Anna Micun (na zdjęciu), pomysłodawczyni projektu.

Beaty dla Beauty, bo o tej inicjatywie mowa, to projekt ku pokrzepieniu serc dla przedstawicieli branży. Pisaliśmy kilka tygodni temu o kryzysie, jakim zostali dotknięci przez pandemiczne obostrzenia.

Przeczytaj: Branża beauty na skraju wyczerpania. Załamane podlaskie kosmetyczki i fryzjerki drżą o przyszłość

Walczyli wtedy o włączenie ich do tarczy antykryzysowej. Ale teraz już coraz mniej wierzą, że otrzymają centralne wsparcie. Nie czekają z założonymi rękami na przysłowiową mannę z nieba. Ci, którzy liczą najwyższe straty, postanowili pomagać sobie sami.

– Zostaliśmy pominięci i zapomniani przez polskich polityków, nie dostaliśmy jakiegokolwiek wsparcia na pokrycie strat z powodu znaczącej redukcji świadczonych przez nas usług – tłumaczy inicjatorka.

To spowodowało drastyczny spadek nastrojów u przedstawicieli branży. Salony i gabinety, na co dzień tętniące życiem, zaczęły świecić pustkami. Klienci zrezygnowali z usług nie tylko ze względu na obostrzenia pandemiczne, zaczęli też mniej zarabiać i bardziej liczyć pieniądze.

– Przestali też o siebie dbać w taki sposób, w jaki dbali przed pandemią. Praca zdalna, zakaz spotkań i imprez spowodowały, że ludzie nauczyli się żyć bez nowej fryzury czy pomalowanych paznokci albo sami zaczęli je sobie malować. Trudno z dnia na dzień przestawić się z zawrotnego tempa życia na takie, w którym pracuje się tylko chwilę w ciągu dnia, o ile w ogóle – wyjaśnia kosmetyczka.

Impulsem do zainicjowania akcji Beauty dla Beauty była rozmowa z koleżanką po fachu, która wprost przyznała, że przez obecną sytuację zaczyna mieć depresyjne nastroje. I nie ona jedna. Przedsiębiorcza kosmetyczka pomyślała, że kosmetyczki, wizażyści czy fryzjerzy są takimi przysłowiowymi szewcami, którzy chodzą w porwanych butach. Dbają o innych, ale na zadbanie o siebie zawsze brakuje im czasu. Wymyśliła więc, żeby solidaryzując się ze sobą, otworzyć swoje gabinety dla osób z branży, zapraszając siebie wzajemnie na zabiegi w barterze lub pokrywając tylko koszty zużytych produktów.

– Jest mniejszy ruch, więc możemy w końcu zadbać o siebie u kogoś z branży, a przy okazji wynika z tego wiele korzyści, bo zbudujemy sieć kontaktów, która w przyszłości może zaowocować współpracą, wymienimy się doświadczeniami. Wreszcie: zarobimy coś lub skorzystamy ze specjalnych zniżek. W ten sposób obie strony tylko zyskają – zauważa inicjatorka.

Pomysł został opublikowany kilka dni temu na stronie/fanpage’u Beauty Razem, grupie wsparcia przedstawicieli branży beauty. I w kilka godzin po tym rozlał się na całą Polskę. Do akcji przystąpiły też kosmetyczki i fryzjerzy za granicami kraju: w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, w USA, a nawet w Brazyllii.

– Stamtąd mamy sygnały o wzięciu w niej udziału – cieszy się kosmetyczka.

Sama przyznaje, że już umówiła się na kilka takich barterowych spotkań. I ma nadzieję, że dopóki nie zostanie odmrożona branża eventowa, co najmocniej dało im w kość, uda się w ten sposób pomóc przetrwać jak największej liczbie salonów piękności, które w wyniku tego najbardziej ucierpiały.

– W najbliższych dniach zostanie również udostępnione w mediach społecznościowych wydarzenie z nazwą akcji, po to, by wszyscy, którzy chcą wziąć w niej udział, mieli ułatwiony kontakt ze sobą. Zapraszamy do udziału w nim, bo razem możemy więcej. W grupie łatwiej będzie nam przetrwać ten trudny czas – zachęca Anna.

Ewa Bochenko

Komentarze