Białystok. Nie boją się policji, sanepidu i kar. Bunt przedsiębiorców dotarł na Podlasie

Mają dość koronareżimu, otwierają się jako pierwsi na Podlasiu, w ślad za nimi jeszcze w tym tygodniu podążą inni przedsiębiorcy z branży gastronomicznej i fitness. Właściciele Kafejeto już nie boją się kar. Wszystko za sprawą oddolnej inicjatywy społecznej #otwieramy.

Rośnie liczba przedsiębiorców, którzy zamierzają zignorować rządowe restrykcje związane z epidemią koronawirusa. Po głośnym wyroku WSA w Opolu, który zapadł w sprawie nałożonej przez Powiatowego Inspektora Sanitarnego kary pieniężnej za niezastosowanie się do obowiązku czasowego ograniczenia prowadzenia przez przedsiębiorców działalności związanej z fryzjerstwem, dziesiątki przedsiębiorców w całym kraju sprzeciwiło się działaniom rządu, wznawiając swoją działalność mimo zakazu.

Stworzono oddolną inicjatywę społeczną z hasztagiem „otwieramy”. Na interaktywnej mapie już pojawiają się pierwsze działalności z branży gastronomicznej, które do niej dołączają, wśród nich – białostockie Kafejeto. Ta kawiarnia, pierwsza w Białymstoku, wznawia normalną działalność od 18 stycznia.

Opolski sąd administracyjny orzekł, że żaden z przepisów ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi nie zawiera umocowania do określania w rozporządzeniu zakazów prowadzenia działalności gospodarczej. Sąd stwierdził, że rozporządzenie narusza także art. 92 Konstytucji RP, mówiący o możliwości wydawania rozporządzeń wyłącznie na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie i w celu jej wykonania. I to było impulsem dla przedsiębiorców do ratowania swoich upadających działalności – jak tłumaczą inicjatorzy akcji „otwieramy”.

– Wiemy już o kilkunastu takich wyrokach, dodatkowo możliwość otworzenia naszego lokalu konsultowaliśmy też z prawnikami. Nie boimy się – mówi pewnie Damian Klinciki, współwłaściciel białostockiej kawiarni Kafejeto.

Spodziewają się wielu gości, ale też odwiedzin służb sanitarnych. Są na obie ewentualności dobrze przygotowani.

Na pierwszą, ponieważ ich przystąpienie do akcji „otwieramy”, spotkało się z ogromnym wydźwiękiem w sieci, mnóstwo osób deklaruje chęć napicia się kawy w ich lokalu. Na drugą, bo są pierwszymi, którzy wyłamali się w Białymstoku i wiedzą, że są przez to na celowniku służb.

Ale zapewniają, że kawy i obsługi działającej w reżimie sanitarnym u nich nie zabraknie. Wszystko jest tak przygotowane, by goście bezpiecznie mogli skorzystać z ich usług. Właściwie wszystko było gotowe już w październiku, kiedy z dnia na dzień zostali zmuszeni do zamknięcia kawiarni, więc teraz specjalnych działań nie musieli podejmować. Wszystko zajęło im dwa dni.

– Kiedy ruszyła akcja „otwieramy”, nie zastanawialiśmy się co robić, wiedzieliśmy, że musimy do niej przystąpić, że ktoś musi być pierwszy – tłumaczy właściciel.

Przyznaje, że zdaje sobie sprawę z tego, że inni przedsiębiorcy będą obserwować sytuację i że oni rzucają się na przysłowiowy pierwszy ogień. Zaraz po nich mają otworzyć się inne białostockie lokale, m.in. Pijalnia Wódki i Piwa, klub SkyClub, a także Siłownia Relax i Fitnes Klub Atleta. Tyle na razie zadeklarowało się oficjalnie, inni dopiero to planują.

W Kafejeto pracuje 20 osób, nikogo nie zwolniono od marca, ale przedłużające się obostrzenia i niewielka pomoc rządu, która nie wystarcza nawet na koszty stałe, zmusiła właścicieli do podjęcia szybkiej decyzji. Dłużej nie udźwignęliby utrzymania biznesu tylko z możliwością realizowania zamówień na wynos, chociaż tych nie brakuje. To jednak o wiele za mało, by móc zarobić na utrzymanie takiego zespołu czy na opłacenie czynszu, który od początku pandemii nie zmalał.

Przedsiębiorcy pomimo zapewnień o nie baniu się służb sanitarnych, jednak się zabezpieczają. Na przykład w Pijalni Wódki i Piwa mają być organizowane szkolenia BHP, w Kafejeto, w godzinach pracy kawiarni, odbywać się będą spotkania partii „Strajk Przedsiębiorców”, dla osób rozważających przystąpienie do partii.

Ewa Bochenko

Komentarze