Bratowa Miss Polonii robi biznes na fenomenie klocków Lego. Takich, których nie ma już w sklepach

O klockach Lego, nietypowej formie inwestycji, opowiada nam Natalia Mancewicz, bratowa Rozalii Mancewicz – miss Polski. To właścicielka firmy Retro-klocki zajmującej się sprzedażą najbardziej poszukiwanych i niedostępnych zestawów popularnych klocków. Zamówione ściąga na razie z różnych zakątków Europy. Na razie, bo w planie ma ekspansję na rynkach innych kontynentów.

– Zaczęło się trywialnie. Mój mąż szukał zamówionego przez chrześniaka zestawu Lego, którego nie dało się kupić. Przynajmniej tak nam się na początku wydawało. Okazało się bowiem, że przy odpowiednim zaangażowaniu, dysponując określonymi kwotami, kupić można wszystko – wspomina początki Natalia Mancewicz, właścicielka nietypowej firmy z Białegostoku – Retro-klocki.

Ta istniejąca od kilku miesięcy marka jest jedyną firmą w Polsce, która świadczy usługi wyszukiwania i kompletowania trudno dostępnych klocków Lego. Mimo że firma jest stosunkowo nowa, klientów nie brakuje. I co ciekawe, wcale nie wśród dzieci.

– Fenomen Lego polega na ich prostocie, a zarazem bogactwie możliwości ich wykorzystania. Podstawowe moduły to niewielkich rozmiarów klocki o charakterystycznym sposobie łączenia. Taki sposób łączenia klocków Lego umożliwia zbudowanie z nich niemal wszystkiego. Dodatkowe wyposażenie w postaci bajecznych zestawów tematycznych, często stanowiących odzwierciedlenie tego, czym aktualnie zafascynowany jest świat, jeszcze bardziej poszerza granice kreatywności. Specjalistyczne zestawy umożliwiają tworzenie unikalnych, mobilnych konstrukcji, które zachwycają każdego. Wystawy takich dzieł zapierają dech w piersiach. Dorośli także ulegają ich czarowi – tłumaczy Natalia.

To właśnie dlatego, po przygodzie z poszukiwaniem prezentu chrześniakowi, zorientowała się, że pośredniczenie w zakupie nieprodukowanych już zestawów klocków Lego może być całkiem dochodowym biznesem. Po krótkim rozeznaniu na rynku postanowiła rozszerzyć pierwszą działalność (studio wizażu) o dodatkową gałąź.

– I to była naprawdę dobra decyzja – potwierdza przedsiębiorcza kobieta, choć przyznaje, że jeszcze za wcześnie by mówić o sukcesie firmy.

Ciągle się rozwija, wprowadza nowe rozwiązania i usługi, ale to wciąż za mało, by mogła tylko z tego się utrzymać. Ta działalność polega na wertowaniu, głównie europejskich serwisów aukcyjnych, w poszukiwaniu zamówionego zestawu. Ale nie tylko, bo znalezienie go jeszcze nie oznacza, że będzie kompletny.

Natalia i jej mąż, który wspiera ją w tym biznesie, postawili sobie za cel sprzedawanie klocków dokładnie takich, jakie wypuszczał producent: z kartonikiem i instrukcją obsługi, kompletnych zestawów. Chociaż bywa, że z pudełka rezygnują, ponieważ ich ceny na portalach aukcyjnych osiągają kuriozalne ceny, zaczynające się od 50 zł. To wszystko powoduje, że nie każdego stać na zakup starych klocków.

Ceny takich gotowych zestawów bywają wyższe niż w oryginale. Natalia realizowała już zamówienie na zestaw za 5 tys. zł. Jego wartość była podyktowana tym, że seria z jakiej pochodził, była limitowana. Drogie są niewielkie zestawy ze strażą pożarną z lat 80-tych. Chodzi o pierwsze takie wypuszczone przez producenta Lego. Ich ceny zaczynają się od 1,5 tys. zł. Za pomoc drogową czy żurawia z serii „Technic”, trzeba zapłacić co najmniej dwa razy tyle. Ale prawdziwych pasjonatów cena nie odstrasza.

– Widzimy, że jest popyt na nasze usługi. Trzeba podkreślić, że poszukiwane są nie tylko stare czy limitowane klocki z serii „Technic”, ale też nowsze. Dużym zainteresowaniem cieszy się Lego Duplo czy Friends – opowiada Natalia.

Jak już uda jej się znaleźć i skompletować spełnienie marzenia klienta, wtedy przychodzi czas na odnawianie klocków. W praktyce znaczy to tyle, że każdy jest dokładnie sprawdzany, czy nie ma uszkodzeń, zarysowań, w razie potrzeby są wymieniane na nowe, ale identyczne. Potem klocki są dezynfekowane. I dopiero wtedy trafiają do klienta.

– Te klocki są świetną inwestycją, lepszą niż złoto, bo nie tracą na wartości. Warto więc dbać o te, które poupychane są w dziecięcych pokojach i nie wyrzucać ich na śmietnik – tłumaczy nasza bohaterka.

Natalia ma mnóstwo planów związanych z tą działalnością. Uruchomiła sklep, w którym można kupić od ręki nowe, limitowane zestawy. Chce też sprowadzać klocki niedostępne w Polsce. Na razie ściąga z zagranicy głównie używane, bo często tam można nabyć je taniej niż identyczne, upolowane na krajowych serwisach.

– A klienci to doceniają – zauważa.

Prowadzi też sklep na Allegro. Póki co, opiera się na marketingu szeptanym, ale wie, że reklama jest dźwignią handlu. I że jest potrzebna do rozwoju. Na razie wspiera ją szwagierka, Rozalia Mancewicz, miss Polski.

– Czasami ją „wykorzystuję” do promocji moich działalności – śmieje się.

Przyznaje, że choć firma jest jej, zaangażowany w prace w niej jest także jej mąż, który często przejmuje dowodzenie na tym „statku”.

– To fantastyczne móc robić coś razem, co obojgu daje satysfakcję i na dodatek przynosi pieniądze. Retro-klocki w mojej ocenie pokazują, że możliwość zarobkowania można znaleźć wszędzie, wystarczy chcieć jej poszukać – puentuje.

Ewa Bochenko

Komentarze