Fiński sposób na zarządzanie odpadami. Czy białostoccy zarządcy nieruchomości skorzystają?

Z czym kojarzy się Finlandia? Święty Mikołaj, niczym niezmącona dzika przyroda, zorza polarna, sauny. Jednak mało kto wie, że to właśnie w Finlandii 30 lat temu narodził się innowacyjny pomysł składowania odpadów pod ziemią. Metoda ta pozwala zaoszczędzić sporo przestrzeni, wokół śmietników nie unosi się brzydki zapach, a zwierzęta nie mają dostępu do pojemników. Fiński koncept został zaprezentowany podczas Regionalnych Spotkań Zarządców Nieruchomości, których XXIV edycja odbyła się kilka dni temu w Białymstoku. Eksperci wskazywali, że bez kontenerów półpodziemych montowanych na większości osiedli samorządom trudno będzie spełnić wymogi UE dot. recyklingu odpadów.

Jak to zawsze bywa z najlepszymi pomysłami, ten również wziął się z potrzeby chwili. Na początku lat 90. XX-wieku fiński przedsiębiorca hotelowy i restauracyjny Veikko Salli zastanawiał się, w jaki sposób mógłby ulepszyć gospodarkę odpadami na terenie swojej firmy. Ponieważ nie znalazł takiego rozwiązania, które satysfakcjonowałoby go w stu procentach, samodzielnie opracował metodę głębokiego składowania.

Na czym ona polega? Jedna trzecia pojemnika na odpady znajduje się tradycyjnie nad ziemią, natomiast aż dwie trzecie pod ziemią. Ciężar górnej warstwy zagęszcza odpady poniżej, jeszcze bardziej zwiększając wydajność, tak więc zdolność zbierania jest znacznie zwiększona w porównaniu do konwencjonalnych pojemników na odpady. Tego typu kontenery mogłyby rozwiązać co najmniej kilka problemów, które spędzają dziś sen z powiek wspólnotom mieszkaniowym, zarządcom nieruchomości, przedstawicielom miast i gmin odpowiadającym za zasoby mieszkaniowe czy też deweloperom, projektującym nowe osiedla w Białymstoku.

Po pierwsze: przepełnione kontenery. Wszyscy chyba znamy ten smutny widok, kiedy śmieci dosłownie wylewają się ze zbyt małych pojemników (i leżą tak czasami kilka dni). Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ na osiedlach budynki rozmieszczone są bardzo gęsto, często kosztem przestrzeni wspólnych. W efekcie wielu ludzi mieszka na bardzo małej przestrzeni i produkuje dużo odpadów.

Tradycyjne wiaty na śmieci nie dają już rady ich pomieścić: śmietniki są często przepełnione, a odpady tworzą przelewającą się górę. Rozwiązaniem mogłyby być kontenery półpodziemne, które zajmują aż o 75% mniej miejsca niż tradycyjne pojemniki powierzchniowe, a ich pojemność jest znaczenie większa: śmieci są po prostu kierowane do dołu. Przykładowo, jeden kontener Molok o powierzchni 5 m sześc. jest w stanie pomieścić tyle samo odpadów, co 55 pojemników o pojemności 120 litrów! Klasyczna wiata śmietnikowa – jakich mnóstwo na osiedlach w całej Polsce – zajmuje około 24 mkw. Natomiast zestaw pojemników do zbierania półpodziemnego zajmie tylko 7,8 mkw. Każdy wolałby chyba, aby śmietnik zajmował na jego osiedlu jak najmniej miejsca, a zaoszczędzoną w ten sposób przestrzeń można przeznaczyć np. na zieleń lub plac zabaw.

Kolejny problem, który generują źle urządzone przestrzenie do składowania odpadów, jest natury estetycznej, ale nie tylko. Porozrywane worki, śmieci rozsypane dookoła kontenerów czy nieprzyjemne zapachy unoszące się dookoła nie tylko dają nam poczucie zanieczyszczenia i zaniedbania, ale i stanowią zaproszenie dla niechcianych lokatorów: szczurów, robactwa, gryzoni, a nawet większych zwierząt, jak lisy czy dziki, które w poszukiwaniu pokarmu podchodzą coraz bliżej miast.

W tym kontekście wielką zaletę półpodziemnych kontenerów Molok stanowi fakt, że chłód ziemi minimalizuje nieprzyjemne zapachy, a zaprojektowane w przemyślany sposób wloty do pojemników zamykają się samoczynnie i uniemożliwiają zwierzętom dostanie się do środka. Cały proces składowania jest więc znacznie bardziej higieniczny. Jest to szczególnie ważne na osiedlach, na których mieszka dużo rodzin z małymi dziećmi i zachowanie czystości w przestrzeniach wspólnych stanowi priorytet.

Wreszcie ostatni problem, który półpodziemne kontenery pomogłyby rozwiązać, to niski poziom segregacji odpadów. Dyrektywa Unii Europejskiej nakłada na Polskę obowiązek, aby do roku 2025 aż 55% odpadów podlegało recyklingowi. Czy jesteśmy blisko osiągnięcia tego celu? Niestety nie – w 2020 roku tylko 26,7% odpadów zostało przetworzonych. Musimy więc w krótkim czasie znacząco zwiększyć poziom segregacji.

Choć dziś wiele osób chciałoby segregować śmieci, czują się jednak zagubione z powodu mało jasnych oznakowań na pojemnikach. Molok, fińska firma oferująca innowacyjne rozwiązania w zakresie gospodarki odpadami, zadbała o to, aby symbole i etykiety na ich pojemnikach ułatwiały podjęcie decyzji, do którego z nich należy wrzucić poszczególny rodzaj śmieci (papier, szkło, plastik, itp.). Segregacja stanie się prostsza, bardziej dostępna i lepiej zorganizowana. Dodatkowo, ponieważ półpodziemne kontenery Molok opróżniane są znacznie rzadziej niż te klasyczne, zredukowana zostaje emisja CO2 (śmieciarki będą jeździć rzadziej i zużywać mniej paliwa).

Wydaje się, że kontenery półpodziemne stanowią przyszłość gospodarowania odpadami i warto się im bliżej przyjrzeć.

– Bez zastosowania na szerszą skalę konterentów półpodziemnych, segregacja odpadów nie ma szans odbyć się w naszym kraju prawidłowo. Powodem jest brak miejsca do ich składowania. Tak więc każde rozwiązanie, które pozwala składować dużą ilość odpadów na ograniczonej przestrzeni, jest dziś na wagę złota – mówił w Białymstoku Łukasz Jakubski, dystrybutor Molok.

Red. PP, fot. mat. pras.

Komentarze