Firmy w kryzysie. Pensje o 20 procent w dół, ale wszyscy zachowują pracę

Jedną z pierwszych dużych białostockich firm, które skorzystały z pomocy państwa w ramach tarczy antykryzysowej, był Promotech. Pozwoliło to spółce utrzymać miejsca pracy, mimo znacznego spadku zamówień z powodu epidemii koronawirusa.

Przedsiębiorstwo złożyło wniosek o dofinansowanie pensji w wysokości do 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia (plus składki na ubezpieczenia społeczne) z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Warunkiem otrzymania pomocy było obniżenie wymiaru czasu pracownika o nie więcej niż 20 proc., spadek obrotów o minimum 25 proc z miesiąca na miesiąc, licząc od stycznia 2020 r. oraz uzgodnienie z przedstawicielami załogi warunków zmniejszenia czasu pracy.

Promotech spełnił te warunki. Z powodu koronawirusa portfel zamówień zmniejszył się już o ok. 30 proc., a od 1 maja załoga firmy pracuje na 0,8 etatu. Wcześniej propozycję zarządu – zmniejszenia wymiaru czasu pracy – zaakceptowała rada pracownicza firmy. Po dwóch tygodniach od złożenia wniosku do Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku, pomoc wpłynęła na konto firmy.

To bardzo istotne wsparcie, bo z powodu spadku zamówień mamy zmniejszone potrzeby na pracę i musimy ograniczyć produkcję. Ten element pomocowy bardzo pomaga nam utrzymać miejsca pracy, a na tym szczególnie nam zależy. Nasi pracownicy bowiem mają określone kompetencje, które są bardzo długo budowane i w żadnym wypadku nie chcielibyśmy tracić tej wartości – mówi Marek Siergiej, prezes Promotechu.

W ocenie przedsiębiorców jednym z mankamentów pomocy rządowej jest brak odpowiedniej polityki informacyjnej ze strony organów udzielających pomocy, np. na temat etapów rozpatrywania wniosków.

Mimo uruchomienia platform informatycznych, ta informacja jest szczątkowa i niepełna. W efekcie zdarza się, że ludzie panikują, bo nie wiedzą, czy im wystarczy środków, czy pomoc nie zostanie wstrzymana itp., co niepotrzebnie podnosi emocje. Wystarczyłaby prosta uspokajająca informacja, np. ze strony władz samorządowych, że mimo dużej ilości złożonych wniosków, tych pieniędzy nie zabraknie – dodaje prezes Siergiej.

W ocenie spółki sam wniosek o pomoc był dość skomplikowany, ale nieporównywalnie łatwiejszy do wypełnienia niż w kryzysie w roku 2009, kiedy to firma również ubiegała się o pomoc państwa.

– Bardzo pomocne okazały się panie z WUP, które podpowiadały, jak wypełnić niejasne punkty i przebrnąć przez ten dokument. Nie ma porównania z tym, przez co musieliśmy przejść w 2009 r., ubiegając się o bardzo niewielką pomoc. To była biurokratyczna masakra. Teraz pewnym problemem pozostaje rozliczenie się z udzielonej pomocy, bo nadal brakuje odpowiedniej informacji i wytycznych, jak to zrobić zgodnie z przepisami – mówi Małgorzata Jaromska, kierownik działu.

Promotech jest producentem i eksporterem elektronarzędzi, urządzeń do automatyzacji spawania oraz systemów przemysłowych; ponad 90 proc. produkcji spółki trafia za granicę.

Jesteśmy dużym eksporterem i – jeśli chodzi o przyszłość – niewiele zależy od nas i naszych dealerów. Podobnie jak w Polsce, zdani jesteśmy na decyzje poszczególnych rządów o odmrożeniu gospodarki, a w różnych krajach wygląda to bardzo różnie. I kompletnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć rozwoju tej sytuacji – dodaje Marek Siergiej.

Łapska spółka-córka firmy, Promotech KM, również od maja przeszła na 0,8 etatu i otrzymała wsparcie w ramach tarczy antykryzysowej.

Red. PP, fot. mat. pras.

Komentarze