Fundacja „A jak…” – pasja, praca, sposób na życie

Od lat pomagają dzieciom ze spektrum autyzmu i ich rodzinom. Wybrali taką drogę, bo są prawdziwymi pasjonatami, chcącymi nieść pomoc, nawet kosztem wolnego czasu. Rok temu stworzyli fundację, która ma być środkiem w realizacji tego celu. W rozmowie z naszą redakcją dwoje jej przedstawicieli opowiada o tym, jak praca z osobami z autyzmem stała się dla nich sposobem na życie.

Piotr Walczak, Przedsiębiorcze Podlasie: Jak to się stało, że wybraliście taką drogę zawodową, jak praca z dziećmi z autyzmem?

Wojciech Depczyński: W moim przypadku wszystko zaczęło się około ćwierć wieku temu. Pracowałem w Przedszkolu Samorządowym nr 58 Integracyjnym, gdzie uczęszczały też dzieci ze spektrum autyzmu. Z czasem okazało się, że jest potrzeba, aby stworzyć dla nich oddzielną placówkę. Znalazła się grupa osób, które zapaliły się do tego pomysłu, a do tego doszli przedsiębiorczy rodzice maluchów. I tak powstał specjalistyczny Ośrodek Szkolno – Terapeutyczno – Opiekuńczy dla Dzieci i Młodzieży ze Spektrum Autyzmu, pierwszy taki w regionie północno-wschodniej Polski. Trafili do niego ludzie, którzy byli prawdziwymi pasjonatami. Oczywiście chęci i entuzjazm to nie wszystko. Ciągle musieliśmy podnosić swoje umiejętności, doskonalić kwalifikacje, poszerzać wiedzę. Uczestniczyliśmy w szkoleniach, seminariach, konferencjach – robimy to nadal. Tak, by móc w jak najlepszym stopniu pomagać dzieciakom z autyzmem i ich rodzinom. Było to dla nas zarówno pracą, jak i sposobem na życie. Jak to bywa, po latach przyszedł czas na zmiany. W ubiegłym roku powstała Fundacja „A jak…”, którą stworzyliśmy z ludźmi pracującymi w ośrodku. Odeszliśmy z niego z różnych powodów, ale nie zmieniliśmy obranej drogi. Fundację kreują specjaliści z wieloletnim doświadczeniem w pracy z osobami z autyzmem. Wiemy, że usługi, które świadczymy, są na bardzo wysokim poziomie. Dysponujemy najnowszą wiedzą odnośnie autyzmu i metod pracy z osobami dotkniętymi tym zaburzeniem.

Edyta Bałakier: Ja skończyłam psychologię biznesu i kierunek związany z zarządzaniem. Jeszcze kilka lat temu widziałam siebie jako bizneswoman, prowadziłam firmę, właściwie ułożyłam sobie plan na życie. Z autyzmem zetknęłam się będąc z koleżanką w przedszkolu, gdzie trafiłyśmy przypadkowo na jakieś zajęcia dla maluchów. I tam jedno z dzieci odstawało od reszty grupy. Przedszkolanki nie potrafiły sobie z nim poradzić, a wręcz narzekały, że jest nie do wytrzymania. Zaczęło mnie to gryźć. Pracując potem jako psycholog w prywatnym przedszkolu znowu natknęłam się na dziecko, które było prawdziwą zagadką. Dużo osób próbowało stawiać przeróżne diagnozy, mnie również pytano o opinię, a tymczasem studia nie przygotowały mnie do tego, by móc w tym przypadku pomóc. Zaczęłam więc czytać, szukać odpowiedzi. I w pewnym momencie natknęłam się na hasło autyzm. Wtedy nie mówiło się o nim tyle co teraz, wiedza na jego temat nie była tak rozpowszechniana jak obecnie. Na skutek różnych zdarzeń wróciłam do Białegostoku. Najpierw pracowałam w Ośrodku Szkolno – Terapeutyczno – Opiekuńczym dla Dzieci i Młodzieży ze Spektrum Autyzmu oraz Punkcie Konsultacyjno – Diagnostycznym prowadzonym przez KTA. Teraz współtworzę Fundację „A jak…”.

Placówek dla dzieci z autyzmem jest coraz więcej. Trudno ocenić, ile z nich to tylko maszynki do zarabiania pieniędzy…

Wojciech Depczyński: Nie ukrywajmy, autyzm stał się dla wielu sposobem na biznes. Czasem mam wrażenie, że więcej jest „specjalistów” od autyzmu niż samych osób z autyzmem. Gdybyśmy chcieli osiągać kokosy ze swojej działalności, otwierając wkrótce przedszkole, założylibyśmy je jako prywatni przedsiębiorcy, nie jako fundacja.

Z czego zatem utrzymuje się fundacja ” A jak…”?

Wojciech Depczyński: Z naszych prywatnych pieniędzy, bo każdy z nas też pracuje w innych miejscach, jak i wpłat darczyńców. Nie można jeszcze przekazywać nam jednego procenta podatku, ale staramy się uzyskać status organizacji pożytku publicznego.

Pani Edyto, nie żal opuszczenia stolicy?

Edyta Bałakier: W Warszawie pracowałam na koniec jako szefowa biura w firmie informatycznej. Kiedy postanowiłam wrócić do Białegostoku i zająć się czymś innym, proponowali mi wysoką podwyżkę, bym tylko została. Stwierdziłam jednak, że to nie jest mój świat. I tak wybrałam pracę z dziećmi z autyzmem. Kierownictwo firmy nie chciało mnie puścić, ale decyzji nie zmieniłam. Zresztą, wsparli później finansowo remont siedziby fundacji.

Wróćmy do pracy z osobami z autyzmem. Czym powinien wyróżniać się terapeuta z prawdziwego zdarzenia?

Wojciech Depczyński: Na pierwszym miejscu nie jest wiedza, doświadczenie ani umiejętności. Owszem, one są niezwykle ważne, ale trzeba mieć „to coś”, pewnego rodzaju predyspozycje do pracy z osobami z autyzmem i ich rodzinami. Jeżeli ktoś jest nastawiony na odnoszenie spektakularnych sukcesów, to może się rozczarować. A to z kolei może powodować frustrację, która przekłada się na terapię.

Edyta Bałakier: Po prostu terapeuta musi być dobrym człowiekiem, z sercem. Powinien mieć podejście do dzieci, ale i swoistą ciekawość drugiego człowieka. Dzieci doskonale czują, gdy ktoś podchodzi do nich z ciepłem, otwartością, a nie wyłącznie z próbą „wyciągnięcia z autyzmu”. Zresztą, w samej fundacji bardzo się lubimy, co wpływa też na naszą pracę terapeutyczną.

Wojciech Depczyński: Dzieci wyczuwają nastawienie. Można przykleić sobie sztuczny uśmiech i dzieci będą wiedziały, że są oszukiwane. Należy cieszyć się z najmniejszych sukcesów, nie grać.

Jakie plany fundacja ma na przyszłość?

Edyta Bałakier: Na początku ustaliliśmy, że chcemy działać na rzecz najmłodszych dzieci. W bardzo wczesnym okresie życia bowiem niektóre z objawów mogą już być widoczne, ale mało kto o tym mówi. Rodzice nie pytają, zatem nie otrzymują też odpowiedzi, co utwierdza ich w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Z kolei kadry w żłobkach nierzadko także nie chcą mówić o problemie autyzmu, lekarze pediatrzy przekonują, że maluch wyrośnie, zacznie mówić itd. – w ten sposób temat zamiatany jest pod dywan. Natomiast my często po jednym czy dwóch spotkaniach potrafimy stwierdzić, że coś jest nie tak, że trzeba działać – im wcześniej, tym lepiej. Prowadzimy i w przyszłości zamierzamy je kontynuować – badania przesiewowe w żłobkach. Nieodpłatnie, aby jak najwięcej dzieciaków mogło z nich skorzystać. Nasz projekt zyskał poparcie białostockiego magistratu. Do tej pory przebadaliśmy około 200 dzieci z sześciu placówek. Badaniami, na które zgodziła się połowa rodziców, objęliśmy maluchy między 16. a 30. miesiącem życia. Z tej grupy 29 dzieci zakwalifikowaliśmy do drugiego etapu badań, ośmioro z nich trafiło do diagnozy specjalistycznej. Wskaźnik ten jest bardzo niepokojący. Chcemy, aby ten projekt stał się sztandarowym w naszej fundacji, ponieważ widzimy sens prowadzenia tego typu badań.

Prawdopodobnie we wrześniu ruszy już nasze przedszkole pod nazwą „Ala i As”, czekamy tylko na ostatnie zezwolenia. Prowadzimy już rekrutację i chcemy rozwijać tę placówkę w przyszłości. Nie chcemy zostawiać rodzin, które trafiły do naszej fundacji. Trudno też polecić im jednoznacznie miejsce, gdzie dzieciaki powinny trafić. Stąd też koncepcja otwarcia własnego przedszkola, gdzie prowadzona będzie terapia całościowa, o najwyższych standardach.

A prywatnie, jak spędzacie wolny czas?

Edyta Bałakier: Ja nie mam wolnego czasu…

Wojciech Depczyński: O godzinie 6.30 pływam, a o 19 jeżdżę na rowerze.

Będziecie mieli tego lata wakacje?

Edyta Bałakier: Może jakiś szczątek, ale będzie ciężko.

Wojciech Depczyński: Bez szans. Wkrótce otwieramy przedszkole, przed nami jeszcze masa przygotowań.

Dziękuję za rozmowę.

Wojciech Depczyński jest pedagogiem specjalnym, oligofrenopedagogiem, fizjoterapeutą, nauczycielem dyplomowanym. Od ponad 20 lat pracuje w Przedszkolu Samorządowym nr 58 Integracyjnym, gdzie zajmuje się edukacją i wychowaniem dzieci z różnoraką niepełnosprawnością. Przez blisko 19 lat związany był z Ośrodkiem Szkolno – Terapeutyczno – Opiekuńczym dla Dzieci i Młodzieży ze Spektrum Autyzmu w Białymstoku, gdzie sprawował funkcję wicedyrektora i superwizora. Przez wiele lat pełnił funkcję wiceprezesa Zarządu Krajowego Towarzystwa Autyzmu – Oddział w Białymstoku. Od wielu lat angażuje się w popularyzowanie wiedzy na temat autyzmu. Współautor wielu projektów na rzecz osób z autyzmem i ich rodzin. Specjalizuje się w diagnozie i terapii osób ze spektrum autyzmu. Ojciec 20-letniej Natalii i 18-letniego Karola.

Edyta Bałakier to psycholog, oligofrenopedagog, terapeuta integracji sensorycznej. Od kilku lat zajmuje się diagnozą i terapią autyzmu. Prowadzi zajęcia z integracji sensorycznej oraz terapię psychologiczną z dziećmi i rodzicami. Doświadczenie w pracy z dziećmi z ASD zdobywała najpierw w Fundacji Synapsis w Warszawie, a następnie pracując w Ośrodku Szkolno – Terapeutyczno – Opiekuńczym dla Dzieci i Młodzieży ze Spektrum Autyzmu w Białymstoku oraz Punkcie Konsultacyjno – Diagnostycznym prowadzonym przez KTA. Interesuje się terapiami niedyrektywnymi. Specjalizuje się we wczesnej diagnostyce i wczesnej interwencji terapeutycznej. Prywatnie mama trzyletniego Tadzia, w wolnych chwilach zajmuje się wyrobem biżuterii oraz szyje ozdobne poduszki.

Komentarze