Ilona Karpiuk o Polskim Radiu Białystok: „Kiedyś prawdziwa mekka dla lokalnych artystów, sprzęt pierwsza klasa…”

Ilona Karpiuk fot. Monika Woroniecka

Na naszej liście jest jedną z 10 najbardziej wpływowych osób w podlaskiej kulturze. Mama, dziennikarka, artystka. Na co dzień kojarzona z największą instytucją kultury w tej części kraju.

Opera. Brzmi dumnie…

Ilona Karpiuk, Opera i Filharmonia Podlaska: Pięć lat temu dostałam tak zwaną propozycję „nie do odrzucenia”, aby dołączyć do zespołu nowej instytucji w Białymstoku. Spragniona wyzwań przyjęłam ofertę i odtąd moje życie niejako zlało się z operą. Opera. Brzmi dumnie, zwłaszcza, gdy dawne koleżanki mamy pytają: A co robią twoje córki? Dla wielu brzmi zdecydowanie konkretniej niż animator kultury lub sprzedawca kultury, bo tak naprawdę obie profesje są codziennością pracy w instytucji kulturalnej. Muzyka? Przynosi wytchnienie i inspiracje, ale pracując przy promocji marki i jej produktów nie ma zbyt wiele czasu na lizanie ran po codziennych małych dramatach i stoczonych bitwach przy melodiach wygrywanych przez miejscową orkiestrę symfoniczną. Szczerze mówiąc miejsca na muzykę w ramach obowiązków zawodowych jest najmniej. A gdy uświadomię sobie jeszcze, że oprócz wydarzeń przy Odeskiej 1, których nie mam szans kolekcjonować, jest przynajmniej kilka kulturalnych adresów, gdzie można skutecznie się odstresować i doświadczyć po prostu czegoś dobrego, mam poczucie…, że właśnie przegrałam swoje kulturalne życie. Te chwilowe depresyjne wręcz stany wynikają oczywiście z prób pogodzenia życia towarzyskiego z życiem rodzinnym i zawodowym. Jest to do zrobienia. Albo do przetrwania. Przecież dwójka absorbujących maluchów o nieznacznie innych potrzebach niż aktywna mama łaknąca udziału w kulturze, innym niż warsztaty dla mam z dziećmi lub koncert z dzieckiem na rękach, kiedyś wyrośnie. Uczestnictwo w kulturze z dziećmi to oczywiście temat na odrębny felieton. A gdy wyjście z domu jest niemożliwe trzeba sobie radzić inaczej. My na przykład słuchamy często radia. Dziś to temat emocjonujący, a nawet polityczny, ale o polityce, tak jak o dzieciach, tym razem się nie zająknę.

Radio, czyli to czego prawie nie widać

Moje radio to prawdziwa przygoda. Od niemal 10 lat tworzę autorski program muzyczny na antenie transgranicznego Radia Racja. Świetna, wymagająca i odpowiedzialna przygoda w międzykulturowym kontekście. Z drugiej strony radio to prawdziwy towarzysz, czasem nauczyciel. Jak każde medium – odrębna planeta – i ma swoje magiczne oblicze, głównie dlatego, że wszystkiego nigdy nie odsłania. Internet zaburzył trochę ten idealny świat, ale go nie pożarł. Gdy byłam mała wejście do radia wydawało się czymś niemożliwym, bo redaktorzy byli uduchowionym wyobrażeniem zupełnie pozbawionym konkretnego wcielenia. Byli po prostu głosem. Jak wejść do świata głosów…? Potem telewizja nadała serial pod przynajmniej dwuznacznym tytułem „Radio Romans”, otworzyły się drzwi dla zwiedzających, a dziennikarze radiowi zaczęli pojawiać się w przestrzeni publicznej. A potem już przyszedł internet, który dla jednych wieszczył śmierć dotychczasowych mediów, innym natomiast pomagał wzmacniać przekaz. I choć rynek stał się bardzo konkurencyjny, radio wciąż ma się dobrze. Nawet muzyka, której słucha się głównie na youtubie i poprzez aplikacje streamingowe, w radiu niezmiennie zajmuje miejsce naczelne. Cóż się dziwić artystom, że jednym z ich marzeń jest zagrać koncert live w radiu, czy to w Studiu im. Agnieszki Osieckiej, w radiowej Trójce albo idąc dalej na przykład dla KEXP, rozgłośni z amerykańskiego Seattle. Obie radiostacje stworzyły wokół swoich przedsięwzięć aurę wydarzeń wyjątkowych i prestiżowych, choć o innej skali i innym wydźwięku. Poza tym zaproszenie na antenę jest równoznaczne z wysoką oceną dorobku bądź debiutu artysty. Wielka szansa, kontakty, doświadczenie. Uszy, a czasem i oczy promotorów w kraju i na świecie. Kropka nad „i”, próg do kariery, ważny stopień w promocji nowej płyty. Same wow!

fot. Ilona Karpiuk
fot. Andrzej Grześ

W Białymstoku też mamy swoją lokalną scenę radiową. Studio Rembrandt Radia Białystok. Kiedyś prawdziwa mekka dla lokalnych artystów, sprzęt pierwsza klasa, a Radio Białystok zawsze w czołówce słuchanych radiostacji. Dziś na pluralistycznym rynku nadawców wciąż trzyma się nieźle, a po trzech kwartałach 2016 r. jest na IV miejscu słuchalności w regionie. Lata tradycji, wianuszek wiernych słuchaczy i wciąż chrapka na nowych. Radio w dużej mierze zorientowane na lokalnych artystów, więc lepiej się na nie nie obrażać. Widoków na stanie się potęgą w eksporcie muzyki niczym Islandia (mieszkańców porównywalnie tylu, co w Białymstoku) póki co nie mamy, choć artystów zdolnych i ciekawych nie brakuje. Nie mamy wybitnych promotorów, trudno nam się przebić, może nie wystarcza nam odwagi. Na razie. Dlatego możliwość grania na lokalnych scenach dla publiczności, która jest choć trochę obeznana z tematem to dużo. Koncert na antenie Radia Białystok, który musi być przecież poprzedzony wzmożoną promocją, to już bardzo dużo! Jako że to moje pierwsze spotkanie z czytelnikami, to pozwolę sobie zaprosić na taki koncert, właśnie w Studiu Rembrandt i na antenie Radia Białystok. W niedzielę o 18:05. Umówmy się, że to będzie moja autoprezentacja. I jeden ze sposobów na leczenie niedoboru muzyki w pracy. A do opery i tak jeszcze wrócę. Obiecuję. Szczegóły na stronie Radia Białystok.

Zdjęcie z prób Ilo&Friends fot. Ilona Karpiuk
Zdjęcie z prób Ilo&Friends fot. Łukasz Stepaniuk
Zdjęcie z prób Ilo&Friends fot. Ilona Karpiuk
Zdjęcie z prób Ilo&Friends fot. Łukasz Stepaniuk

Dział Felietony wspiera Partner Sieńko i Syn- Autoryzowany Dealer Audi. Przeczytaj kolejny na  https://przedsiebiorczepodlasie.pl/felietony/  Zdjęcia: Monika Woroniecka – fotografia biznesowa

Komentarze