Lechosław Chalecki: Nazywam to stylem życzliwo-konsekwentnym

Lechosław Chalecki, fot. Monika Woroniecka

Czy w świecie twardego biznesu jest miejsce na szacunek?

Być może doświadczyliście sytuacji, w których odpowiedź na powyższe pytanie jest negatywna. A w sytuacjach odpowiedzi pozytywnej, szacunek jest raczej formalny niż rzeczywisty. Ja jestem zwolennikiem, aby bez względu na wszystko, odnosić się do innych z szacunkiem, co jednocześnie nie oznacza, że musimy rezygnować z obrony własnych interesów. Nawet wymyśliłem na to odpowiednią nazwę: styl życzliwo-konsekwentny. Będąc życzliwym dla ludzi, buduję swój autorytet oraz uzyskuję to, na czym mi zależało. Takiej komunikacji nauczyłem wielu uczestników moich szkoleń i szczerze mnie cieszy, kiedy widzę jakie efekty przynosi im to w praktyce.

Byłem niedawno świadkiem zdarzenia, potwierdzającego słuszność stylu życzliwo-konsekwentnego.

Pewna młoda kobieta desperacko poszukiwała zatrudnienia. Tak mocno jej potrzebowała, że praca na etacie była jej największym marzeniem. Trafiła na rozmowę kwalifikacyjną do doświadczonego przedsiębiorcy, mojego klienta i bardzo dobrego znajomego, który zauważył w niej potencjał. Kobieta dostała szansę. Zdobyła pracę na wymarzonym stanowisku i możliwość dalszego rozwoju. Pracodawca zainwestował w nią swój czas, pieniądze i zaufanie. Szczęście nie miało granic.

Dziwnym zbiegiem okoliczności po siedmiu dniach kobieta dostaje pracę w innym miejscu, jej zdaniem bardziej prestiżowym. Postanawia odejść z miejsca, w którym dopiero się pojawiła.

– Nic w tym złego – jak mówi mój znajomy przedsiębiorca – każdy jest kowalem własnego losu.

Gdy ostatnio go odwiedziłem, zadzwonił jego telefon. Okazało się, że to była właśnie ta pani, której zaufał, a ona opuściła jego firmę. Skontaktowała się, by wyjaśnić podjęcie takiej decyzji i swoją sytuację.

Pomyślałem, że mój znajomy musi mieć wśród swoich pracowników prawdziwy autorytet – w końcu nie każdemu szefowi ludzie chcą się tłumaczyć. Z drugiej strony poczułem do niego ogromny szacunek – nie każdy szef chciałby w takiej sytuacji rozmawiać ze swoją ex-pracownicą.

Co zrobił mój znajomy?

Odebrał, wysłuchał i odpowiedział:

Życzę Pani powodzenia. Każdy jest kowalem swojego losu. Gdyby kiedyś w przyszłości nie powiodłoby się Pani w tej, czy innej firmie, to ma Pani mój numer telefonu. Może Pani do mnie zadzwonić i ponownie spróbować swoich sił.

Siedząc obok, usłyszałem, jak zamarł jej głos.

– Pan mówi poważnie?! Naprawdę? – w końcu odezwała się. – Jestem zaskoczona. Wystawiłam Pana do wiatru, kiedy poświęcił mi Pan dużo swego czasu na szkolenie i wdrożenie mnie do pracy, a Pan tak dobrze mnie potraktował. To wręcz niemożliwe.

Ten przedsiębiorca, rozmawiając w ten sposób, wysyła ludziom pozytywną energię. Zrobił kawałek dobrej roboty, nie tylko dla tej osoby, ale też dla siebie, bo czuje się dobrze ze swoją decyzją. Dzięki takiej postawie jego firma ciągle się rozwija – otwierane są nowe sklepy i nie ma dużej rotacji pracowników – a on sam wzbudza u innych autorytet i sprawia, że ludzie obdarzają go zaufaniem.

Jestem pewien, że taka postawa jest godna naśladowania.

Pozdrawiam Pana prezesa bardzo serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.

Dział Felietony wspiera Partner Sieńko i Syn- Autoryzowany Dealer Audi. Przeczytaj kolejny na  https://przedsiebiorczepodlasie.pl/felietony/  Zdjęcia: Monika Woroniecka – fotografia biznesowa

Komentarze