Lidia Dobrowolska: Myślisz o dziecku? Sprawdź czy umiesz go nauczyć tych 6 rzeczy

Lidia Dobrowolska, fot. Monika Woroniecka

Mam syna. Od pięciu lat idę z nim przez świat. Jest piękniej!

Otwieramy oczy i… 

Dzieci budzą w nas – dorosłych… dzieci. Dziecięcy zachwyt nad drobiazgami, które przez lata nie miały dla nas znaczenia. Dziecięcy zachwyt jest odświeżający dla umysłu dorosłego. Psychologowie uczą nas dziś by umieć być tu i teraz. Dzieci robią to naturalnie. Odczuwają radość z lecącej w górę bańki mydlanej. Radość z wiewiórki biegnącej kilka kroków przed nami. Radość z tęczy, radość ze słonecznego poranka. Radość z leżenia na trawie latem. Radość zjechania na sankach zimą. Dzieci cieszą się wszystkim zupełnie inaczej. Zarażają nas swoim zachwytem. Ten zachwyt czerpię od mojego synka nieustannie już od kilku lat. Uczymy się więc od siebie nawzajem. Jednak nauczenie go tych sześciu zachowań, jest dla mnie najważniejsze:

1. Zaufanie

Moje dziecko – jeszcze na razie – ufa mi bezgranicznie. Zbudowałam to zaufanie na miłości i spełnianiu obietnic. Na prawdzie i konsekwencji. Na przewidywalności tego, co mogę zrobić. Tłumaczyłam mu od maleńkiego wszystko, co go otacza. On wie, że ja go nie oszukam, nie zawiodę. Czasami długo zastanawiam się aż coś mu obiecam, by mieć pewność, że będę mogła to spełnić. Jego mały świat to mama, która nie kłamie, dotrzymuje słowa i na której może polegać.

2. Troska

Troskę rozumiem jako myślenie w kategoriach – najpierw potrzeby mojego syna, potem moje. Tak rozumiem rolę rodzica, rolę matki. Muszę pomyśleć o wszystkim, co dla niego ważne, by nie był przemęczony, głodny, niewyspany. Martwią mnie domy, w których kilkuletnie dzieci decydują kiedy chcą zjeść, kiedy chcą iść spać i w ogóle daje się im dużo swobody w decydowaniu o sobie. Nie zgadzam się z tym. Troska o dziecko polega na tym, by dbać o zdrowy tryb życia malucha. By wyznaczać mądre granice i konsekwentnie ich przestrzegać. „Dobra mama, moja dobra mama” – słyszycie takie rzeczy od swoich dzieci? Ja słyszę i… naprawdę, duma mnie rozpiera. Pięcioletni syn potrafi docenić moją troskę. Jego mały świat to mama, która o niego dba.

3. Szacunek

Codzienne wsparcie, poświęcanie uwagi, budowanie zaufania. To wszystko ma znaczenie. Uczę syna, by nie zazdrościł innym, bo każdy z nas ma różne możliwości. Uczę go, że warto umieć się dzielić tym co mamy, by inni pozwalali nam korzystać z tego, co mają. Współpraca, wspólna zabawa – dawaj, a także będziesz dostawał. Uczę go szacunku, uczę go przepraszać. Sama też przepraszam go za moje słabości. Czasem emocje i zmęczenie biorą górę i nagle niczemu winne dziecko staje się punktem zapalnym do zbyt mocnej reakcji. Wiecie co czasem słyszę? „Mamusiu, nie musisz mnie przepraszać, ja wiem, że Ty po prostu jesteś już bardzo zmęczona”.  Mój syn uczy się rozpoznawać emocje i szanować je. W jego małym świecie jego emocje są ważne, ale tłumaczę mu także co mogą czuć inni.

4. Wdzięczność 

Wdzięczność za to, co mam jest w moim poczuciu jedną z najważniejszych umiejętności, jakie trzeba przekazać dziecku. Docenianie siebie nawzajem, docenianie małych rzeczy, docenianie pracy i wysiłku innych jest po prostu ważne. Jak ja to robię? Często dziękuję. Gdy syn rzuca w ferworze zabawy książką, tłumaczę mu ile osób musiało się napracować by ta książka powstała. Gdy pomaga mi sprzątać w domu, dziękuję mu za tę pomoc. Gdy ja pomagam jemu sprzątnąć zabawki, on dziękuje mi. Mój synek jest nawet wdzięczny za to, że panie w przedszkolu się nim opiekują, gdy mama i tata są w pracy. Nasza codzienność przepełniona jest wdzięcznością za małe rzeczy. Budujemy świat, w którym jedni doceniają drugich.

5. Wytrwałość

Zupełnie innej wytrwałości uczyłam się przy maleńkim dziecku. Trzeba było cierpliwie czekać tygodniami i miesiącami aż osiągnie kolejny etap rozwoju i się usamodzielni. Teraz uczę wytrwałości mojego już pięcioletniego synka. Po co? By wiedział, że na wiele rzeczy trzeba poczekać. By wiedział, że nie wszystko umie się i nie wszystko dostaje się od razu. By wiedział, że czasem warto poczekać na coś lepszego niż dostać coś byle jakiego. Budujemy świat, w którym cierpliwość i dążenie do celu małymi krokami jest wartością.

6. Rytm

Rytm codzienności wyznaczają nasze obowiązki. Wstaję do pracy, szykuję śniadanie, budzę dziecko, idziemy do przedszkola, jadę do pracy. Ten rytm nadaje naszemu życiu sens, wprowadza porządek. Na co dzień żyjemy w biegu. Wieczór pozwala na oddech. Weekend pozwala na zmianę tempa. „Mamusiu, jaki jutro dzień? – Sobota? – Hurra! Nie będziemy się spieszyć!” Nie brakuje Wam czegoś? Mi brakuje oderwania myśli tam, gdzie znajdę coś inspirującego

… widzimy inny świat

Wiecie czego nauczyłam się będąc mamą? Żeby dawać sobie i dziecku chwile, w których nasze myśli przenosimy do przestrzeni oderwanej od codzienności. Wtedy zwykły szary świat zaczyna błyszczeć setkami kolorów… Jesienią idziemy do lasu i szukamy muchomorów. Wiosną zachwycamy się ciepłem, zielenią, nowym życiem. Latem gonimy słońce. Zimą, gdy pogoda nie nadaje się na spacer, idziemy do teatru, do kina. Idziemy na koncert, który moje dziecko ucieszy, albo włączamy piękną bajkę w domu. Pomysłów jest setki. Czasem wystarczy ułożyć kolejkę na podłodze i udawać, że mały pociąg jedzie do dalekich krajów. Jeździć palcem po globusie włączając na smartfonie muzykę z różnych krańców świata. Niesamowita jest dziecięca wrażliwość na piękno małych rzeczy, połączona z otwartością dorosłego na przeżywanie razem z dzieckiem. Szarość pozostaje gdzieś za oknem, gdzieś w zmęczonych myślach. Kiedy Wam udaje się uciec od szarego świata i doceniać skrywane piękno małych rzeczy? Czasem tylko wystarczy podać dziecku rękę.

Zostawiam Was z 8-minutowym filmikiem. Jego bohaterem jest tato i syn. Jak na kreskówkę na YouTube jest długi, ale obejrzyjcie do końca. Jego autorzy w animowanej etiudzie filmowej pokazali to, co tak ważne, a o czym zapominamy w gonitwie codzienności. I jak zawsze, na koniec mojego felietonu, znajdziecie przepis. Tym razem na domowy i zdrowy blok czekoladowy.

Blok czekoladowy

  • 1/2 szklanki cukru
  • 3 łyżki kakao
  • 1/4 szklanki wody
  • 1 margaryna

To wszystko trzeba zagotować i ostudzić. Po ostudzeniu dodać:

  • 25 dag mleka w proszku
  • 3 paczki pokruszonych herbatników
  • 15 dag orzechów
  • 15 dag rodzynek

Powstałą masę trzeba wymieszać. Herbatniki połamać na małe kawałki. Jeśli używamy orzechów włoskich, też trzeba je rozdrobnić. Wkładając masę czekoladową do wąskiej blaszki trzeba ją dobrze ugnieść, by blok po zastygnięciu był „zwięzły”. Wstawić na ok. 2 godziny do lodówki. Kroić na plastry i zajadać się. Smacznego! P.S. Dajcie znać, czy blok zniknął u Was tak szybko jak zwykle u mnie w domu 😉

Komentarze