Ma plantację konopi. Tłoczy olej i robi konopny miód

To jedna z pierwszych plantacji konopi na Podlasiu, z której surowiec w całości wykorzystywany jest do produkcji m.in. oleju i herbaty, na razie ciągle eksperymentalnie. Póki co, z dobrodziejstw rośliny korzystają najbliżsi, ale plantator zapowiada uruchomienie sprzedaży detalicznej. Jest nim 63-letni Stanisław Krutul. Pomysłowy rolnik w tym roku postanowił też stworzyć konopny miód, zaprószony pyłkiem z rośliny.

– Ale nie tak, jak teraz modnie jest mieszać go z różnymi dodatkami, bo zaczynając przygodę z pszczelarstwem postawiłem sobie za punkt honoru, że będę to robił tak, jak robił to kilkadziesiąt lat temu mój tata. Bez sztucznego dokarmiania pszczół. Przy takiej hodowli jest go dużo mniej, ale jego jakość jest inna. Dziś o taki miód jest bardzo trudno, wierzę jednak, że odbiorcy docenią jakość, nie ilość – zaznacza pan Stanisław, rolnik ze Szczuk w gminie Janów.

Wykorzystując okres kwitnienia konopi, wstawił na plantacje ule. Pszczoły pyłkiem z kwiatów zaprószają miód. Pierwsze miodobranie za nim. Mówi, że udane.

– Miód ma wyczuwalny, charakterystyczny zapach konopi i intensywniejszy smak – opowiada.

Dodaje, że o taki bardzo trudno na rynku, bo mało jest konopnych plantacji albo pasiek w ich pobliżu. On ma jedno i drugie. Zakłada, że jeśli znajdą się chętni na taki produkt, w przyszłym sezonie postara się, by było go więcej.

– Znajomi wiedząc o moim eksperymencie pytają o niego, ale to, że jest zainteresowanie, nie znaczy, że będzie im smakował – zaznacza.

Jego przygoda z popularną rośliną zaczęła się trzy lata temu. Namówił go sąsiad. Na początku podchodził do pomysłu z rezerwą, ponieważ nie wystarczy kupić nasiona, trzeba jeszcze załatwić stosowne pozwolenia i liczyć się z kontrolami. Po trzech sezonach wegetacyjnych stwierdza, że uprawa nieprzemysłowa jest trudna. Nie wystarczy maszynowo zebrać plon i go sprzedać. Ta, na którą zdecydował się pan Stanisław, wymaga mnóstwa ręcznej pracy. Zaczynał od hektara. W minionym roku zmniejszył areał o połowę. Wtedy był pierwszym w regionie, który zdecydował się na ten eksperyment. Dziś hobbystów jest więcej.

– Hobbystów, bo na zyski trzeba poczekać, o ile w ogóle będą. I mogą one okazać się niewspółmierne, do nakładów pracy. Najtrudniejszy bowiem jest zbiór, który robi się ręcznie. Podobnie rzecz ma się z pozyskaniem nasion, wysuszeniem ich a potem z wytłoczeniem. Jeśli zakłada się, że surowiec zostanie wykorzystany w całości do produkcji oleju, przy stosunkowo niewielkiej plantacji, trzeba do minimum ograniczyć straty przy zbiorze, a to możliwe jest tylko wtedy, gdy robi się to za pomocą własnych rąk – tłumaczy plantator.

Skonstruował już kilka urządzeń, które ułatwiają mu pracę, to między innymi ręczna tłocznia. Jednak zaznacza, że ciągle są to urządzenia, nad którymi potrzebna jest pełna kontrola przy pracy.

Póki co, pan Stanisław skupia się na wypracowaniu najlepszych metod tłoczenia oleju. Susz roślinny traktowany jest jak odpad, mimo że wykorzystywany do naparów, ma dobroczynne działanie na organizm.

– Mówi się, że hamuje rozwór procesów nowotworowych i atakuje obecne ogniska choroby, wspiera odporność, naturalny system immunologiczny organizmu. Ma też właściwości antybakteryjne i antygrzybiczne, bowiem konopie siewne wykazują działanie hamujące rozwój bakterii i grzybów – wylicza plantator.

Dodaje, że w przyszłości, gdy uruchomi sprzedaż detaliczną, na pewno go wykorzysta. Póki co, wśród znajomych, którzy testują konopne produkty, największym zainteresowaniem cieszy się olej.

– Może to dlatego, że konopie siewne znane były już w czasach prasłowiańskich, jako „magiczne ziele”. Miały one znaczenie gospodarcze i lecznicze. Z łodyg wykonywano liny i tkaniny, a z nasion wyciskano oleje. Zawierają one nienasycone kwasy tłuszczowe, dużo witamin A, C, E, z grupy B oraz witaminy K niezbędnej do syntezy białek i enzymów. Bogate są w minerały: magnez, wapń, cynk, przeciwutleniacze, aminokwasy i fitosterole. Olej wspomaga naturalną odporność organizmu oraz ma działanie przeciwutleniające. Posiada dużą dawkę witaminy K, która wspiera układ krwionośny, odpowiada za prawidłową krzepliwość krwi, reguluje ciśnienie i poziom cholesterolu. Witamina K bierze również udział w formowaniu tkanki kostnej. Dodatkowo, stosowany bezpośrednio na skórę, działa ochronnie i kojąco, przynosi ulgę podczas alergii i łagodzi swędzenie, nawilża, jednocześnie zmniejszając przebarwienia i wyrównując koloryt cery. O jego właściwościach można mówić bez końca. Ci, którzy używają go na co dzień, nie mogą się doczekać, kiedy będzie można już go kupić. Wszyscy podkreślają, że lepiej się po nim czują – zauważa pan Stanisław.

Na razie daty uruchomienia sprzedaży detalicznej nie podaje, choć przyznaje, że dostaje już pytania nie tylko o możliwość nabycia oleju, ale też samych nasion. Tych jednak wciąż jest za mało, by nimi handlować. Mówi tylko, że wszystko jest na dobrej drodze, by wprowadzić jego produkty na rynek w przyszłym sezonie.

– Póki co, można spróbować miodu konopnego – zaprasza.

Ewa Bochenko

Komentarze