PSS SPOŁEM Białystok zarobiło w 2016 roku 360 mln zł. Za sukcesem największego SPOŁEM w kraju od 42 lat stoi ten sam człowiek

Jestem dwa piętra nad PSS Suraska. Robiąc kilka tygodni temu zakupy na Suraskiej, ekspedientka wręczyła mi reklamówkę z napisem „Pozdro Techno” – hasłem białostockiego festiwalu Up To Date. Dzisiaj sympatyczny mężczyzna w dojrzałym wieku podaje mi dłoń i wita szerokim, naturalnym uśmiechem. Tworzona przez niego od 42 lat białostocka firma zarobiła w ubiegłym roku 360 milionów złotych i jest największą spółdzielnią spożywczą w kraju – największym „PSS-em” w Polsce. Gdzie jest dzisiaj – na jakim etapie – przedsiębiorstwo zarządzane przez Mieczysława Dąbrowskiego?  Rok temu uruchomiło sprzedaż „z okienka” dla zmotoryzowanych. Podobną do tej, którą znamy z McDonald’s. Wkrótce na mapie Białegostoku pojawi się kolejne, bo pomysł spodobał się klientom. Sieć ma 34 sklepy, które w 2016 roku sprzedały ponad 2,5 miliona bochenków chleba. Bary mleczne w tym samy czasie wydały niemal milion posiłków.  To marka przez wielu nazywana w mieście kultową –  głęboko zakorzeniona w naszej pamięci, wspomnieniach z dzieciństwa. Nie tylko 30-latków, bo istniała już za czasów caratu, I i II Wojny Światowej. Dzisiaj kończy 120 lat.

Jubileusz sprowokował mnie do rozmowy ze współtwórcą komercyjnego sukcesu, który w erze dyskontów, znalazł swój pomysł na bycie „widocznym” i lubianym wśród klientów. Z Mieczysławem Dąbrowskim rozmawiamy m.in.:

  • o tym jak PSS SPOŁEM odnajduje się w czasach Świeżaków i dyskontów
  • o popularności Chleba Wileńskiego i wytwarzanych samodzielnie produktów spółdzielni (mięso, pieczywo, produkty garmażeryjne produkowane z podlaskich składników)
  • o tym czy tutaj – podobnie jak w dyskontach – obowiązuje ekspedientki mechaniczna formuła: „Proszę wyjąć kartę. Dziękuję. Zapraszam ponownie.”

Gdybym miał wymienić jakiś kultowy produkt PSS SPOŁEM Białystok, który kojarzę od dziecka, byłby to chleb wileński.

Nasi technolodzy – panie Sosińska i Czarnecka, opracowały ten chleb tutaj, u nas. Recepturę odkupiły – choć wtedy to nie była raczej kwestia jakichś wielkich pieniędzy – inne spółdzielnie PSS w kraju i oni na tej podstawie produkowali ten chleb u siebie. Dlaczego Wileński? W latach osiemdziesiątych spodobał nam się ciemny chleb litewski, gdy wyjeżdżaliśmy do Kowna. Była tam Restauracja Białystok. Postanowiliśmy wzorować się na tym co zrobili. Sprzedajemy go do dzisiaj. Ludzie bardzo go cenią i nadal chcą kupować.

Teoretycznie mówi Pan o Chlebie Wileńskim, ale tak naprawdę dowiadujemy się przy okazji, że PSS działa od bardzo wielu lat, Pan jest w spółdzielni prezesem od bardzo wielu lat i kojarzy nazwiska pracowników z przed bardzo wielu lat. Można odnieść wrażenie, że ma Pan dosyć osobisty stosunek do tego co w tej firmie się dzieje.

Nie wytrzymałbym X lat, gdybym nie miał osobistego stosunku śmiech Jestem związany ze Społem od roku 1975. To już 42 lata z jedną firmą, ale trzeba powiedzieć, że u nas jest wielu pracowników, którzy pracują z nami trzydzieści czy czterdzieści lat.

Ostatnio uświadomiłem sobie, że w Biedronce od bardzo dawna żadna ekspedientka nie spojrzała mi w oczy… ewentualnie wówczas, gdy za wolno pakowałem zakupy.  Ekspedientki wypowiadają zimne, mechaniczne: Proszę włożyć kartę. Proszę wpisać PIN. Proszę wyjąć kartę. Dziękuję. Zapraszam ponownie. Byłem ostatnio dwa razy w PSS SPOŁEM i w obu przypadkach ekspedientki potraktowały mnie jak człowieka – rozmawiały, żartowały, utrzymywały kontakt wzrokowy.

Staramy się, aby nasi pracownicy byli przyjaźni dla klientów. Stale inwestujemy w szkolenia.

Wie Pan, w wielu sklepach ludzie są mili, ale u Was  są naturalni. Mam wrażenie, że rozmawia ze mną człowiek z krwi i kości. Być może nie zawsze każda z pań jest ikoną savoir vivre’u, ale jest kobietą, którą się od razu lubi lub nie. Jak mówi mi, że chleb jest świeży, to jej wierzę.

Nasze ekspedientki nie mają obowiązku wypowiadać zawsze formuły „Zapraszam ponownie”. Rozmawiamy o tym, aby żegnać się z klientem słowami „Zapraszam jutro” czy innymi sformułowaniami, które są naturalne i nie są sztampą. Jakiś czas temu byłem w jednym z naszych sklepów. Przede mną w kolejce stała starsza pani, ekspedientka również była osobą w dojrzałym wieku. Słyszę jak ekspedientka pyta klientkę: Jak czuje się pani mąż? Ona odpowiada: Już wrócił do domu, jest dużo lepiej. Prowadzą rozmowę podczas zakupów na tematy osobiste. Stałem obok i doszedłem do wniosku, że to naprawdę wyjątkowe, że mamy przyjazny kontakt z ludźmi. Klienci zaprzyjaźniają się z naszymi sprzedawcami.

Co Pan czuje, gdy trzydziestoletni człowiek mówi, że ma wiele dobrych wspomnień z PSS SPOŁEM, że od dziecka kupuje Chleb Wileński?

Jest Pan urodzony po roku osiemdziesiątym, więc zna Pan ten chleb od dziecka. Czuję, że ktoś chwali nasze, moje dziecko. Sami go wyprodukowaliśmy, sami go sprzedajemy. Czuję się jak ojciec, którego dziecko jest chwalone. Młodzi nie gustują zwykle w tradycji, a bardzo często wyszukują nowości i wynalazki, a Pan wspomina tradycyjny, białostocki produkt. To miłe.

Wiele lat klienci byli do Was przyzwyczajeni, macie świetną sieć dystrybucji, sklepy w dobrej lokalizacji, ale w ciągu kilkunastu ostatnich lat pojawiło się sporo konkurencji, zagraniczne dyskonty i nowe pokolenie, które ma wobec Was nowe oczekiwania. Jak PSS SPOŁEM próbuje zrozumieć nowe pokolenie, ich potrzeby?

PSS SPOŁEM Białystok jest największą i najlepszą spółdzielnią PSS w kraju. W ubiegłym roku mieliśmy przychody na poziomie 360 milionów złotych netto. Kolejna – spółdzielnia szczecińska – miała obrót o połowę mniejszy. To jest chyba dobra odpowiedź na Pana pytanie. Radzimy sobie. Kiedy w czasach transformacji wszystko się w Polsce zmieniało, postawiliśmy na szkolenia. Od nas „na swoje” odeszło wtedy bardzo dużo kreatywnych ludzi. Wtedy zaczęliśmy też modernizować sieć. Musieliśmy bardzo szybko przejść tę edukację. Gdybyśmy tego nie zrobili, to by nas już nie było. PSS SPOŁEM Białystok to carat, dwie wojny światowe…. to 120 lat. W tym ciągłym hartowaniu jest pewnie nasza siła. My się konkurencji nie boimy. Od konkurencji można się zawsze czegoś nauczyć. Różnimy się od Biedronek, Lidlów, dyskontów. Może nas to więcej kosztuje, ale nie ma lepszego mięsa niż w PSS SPOŁEM, bo bazujemy na własnej produkcji i surowcu od podlaskich rolników. W innych supermarketach jest wiele produktów sprowadzanych zza granicy, szprycowanych chemią. Przez to na patelni widzicie Państwo dużo wody. My stawiamy na świeżość.

To charakterystyczne dla zakupów w PSS Społem, że wszystko jest krakowskie, wrocławskie, białostockie – polskie.

To prawda. Prócz tego, że sprzedajemy, produkujemy pieczywo, ciasta, galaretę, mięsa, pasztety i inne wyroby garmażeryjne. Produkuję to co nasi pracownicy chcieliby jeść. Mamy kilka laboratoriów, które odpowiadają za jakość. Wiele procesów nadzorują ludzie, ale wiele też komputery. Jeżeli 25 ton mąki nie spełnia naszych wymagań, wraca do dostawcy.

Jest Pan prezesem ogromnej firmy, zarządza Pan biznesem. Powinien Pan sprzedawać to, co daje Wam największy zysk. Widzę Pana oburzoną, zdziwioną pytaniem minę, ale przecież większość prezesów miałoby właśnie takie podejście. Pan zupełnie na serio traktuje temat jakości i szacunku do klienta. To nie jest tylko marketing.

Nie można tak prowadzić biznesu. Biznes to zarabianie pieniędzy i utrzymywanie 1600 pracowników, ale gdybyśmy sprzedawali nie to co klient chce kupić, to tych pieniędzy by nam zabrakło. Własnie dlatego postawiliśmy na jakość. Biznes musi być poparty także zaangażowaniem. Muszę sprzedawać to, co chcę sam kupić. Budujemy nowe sklepy, modernizujemy bary – stworzyliśmy okienko dla klientów zmotoryzowanych. Patrzyliśmy na McDonald’s. Można tam kupić jedzenie bez wysiadania z auta. Zauważyliśmy, że w Białymstoku bardzo wielu klientów kupuje obiad na wynos. Postanowiliśmy zrobić coś podobnego. To się sprawdziło. Następny bar, który budujemy przy ul. Brzechwy, też będzie miał taką ścieżkę do zakupu na wynos – dla zmotoryzowanych. Młodzi ludzie bardzo ciężko dziś pracują i nie mają czasu gotować. Trzeba przyjść im z pomocą.

Inne sklepy też „przychodzą z pomocą”, oferując nam gotowe posiłki do odgrzania z mikrofalówki. Wy sprzedajecie ciepły posiłek, który z miłą chęcią podaruję komuś bliskiemu. Gdy ktoś mi przywozi ciepły obiad z PSS SPOŁEM, mam wrażenie, że ktoś o mnie zadbał.

120 lat tradycji to tradycyjne smaki i produkty, które pamiętamy z obiadu u mamy. Gdy młody człowiek pamięta domowy obiad, to bardzo podobny znajdzie w naszych barach. Staramy się też tworzyć z naturalnych i zdrowych produktów, bo młode pokolenie zwraca na to uwagę.

Wsparliście także festiwal Up To Date.

Młodzież stanowi ważną grupę naszych odbiorców. Oni traktują nas czasami jak dinozaurów, ale ta współpraca trochę to odczarowuje. Znak SPOŁEM kojarzy im się lepiej.

Dla wielu osób – jak sądzę – jest to marka kultowa. Także w architekturze. Choćby Central czy wszystkie Wasze neony.

Kiedyś były plany, aby przebudować Central, ale powiedziałem, że dopóki jestem prezesem, to się nie stanie. Utrzymanie neonów jest uciążliwe, bo tam co chwile psują się transformatory, niemniej stale staramy się o nie dbać.

Panie Prezesie, dziękuję, że znalazł Pan dla nas czas. Składam serdeczne życzenia z okazji 120-lecia PSS SPOŁEM Białystok.

Serdecznie dziękuję.

Komentarze