Nowa kolekcja białostoczanki miała premierę w Rzymie!

I tak oto jesteśmy już w drugiej połowie 2021 roku – po półtorarocznej przerwie, spowodowanej pandemią, gdzie cały świat kultury i sztuki zamarł i ciężko było cokolwiek zorganizować, a nawet zaplanować. Był to dla nas wszystkich czas trudny i niepewny, wypełniony tęsknotą za tym wszystkim, czym karmiliśmy swoje pasje…

– W czasach, gdy suknie wieczorowe schowaliśmy w głąb naszych szaf, a najlepszym przyjacielem na większość okazji był dres w różnych odsłonach, tęsknota za błyskiem koronek czy delikatnością jedwabiu tańczącego na naszej skórze jest tym większa. Dlatego cieszę się, że ostatnie miesiące były okresem wytężonej pracy i powolnego kosztowania powrotu czasów sprzed pandemii. W czerwcu specjalnie na festiwal „Barokowe Ogrody Sztuki” zaprojektowałam kolekcję kostiumów z epoki. Była to dla mnie ciekawa przygoda, móc zmierzyć się z tematem mody minionych lat. Precyzyjna konstrukcja tychże kostiumów wymagała ogromu pracy, ale efekt końcowy był tego wart. Całości stylizacji dopełniła piękna autorska biżuteria Elli Klemensowicz, która przyleciała do nas na ten dzień specjalnie z Paryża – opowiada białostocka projektantka Barbara Piekut, twórczyni marki MO.YA Fashion.

Pokaz barokowych sukni powstałych w jej atelier odbył się w Aula Magna Pałacu Branickich, rozpoczynając tym samym u niej sezon pokazów. W pierwszej połowie lipca natomiast finalistki konkursu Miss Podlasia były koronowane w jej sukniach oraz prezentowały je w ramach pokazu na scenie podczas finału. Było to nie lada przedsięwzięcie logistyczne ze względu na fakt, iż jednocześnie przygotowywany był najważniejszy pokaz od dwóch lat, czyli premiera nowej kolekcji. I to w Rzymie!

– Kiedy rozpoczynałam prace nad tą kolekcją, robiłam to na przekór wszystkim, którzy zewsząd namawiali mnie, żeby spróbować poszerzyć ofertę o bardziej popularne na dzisiejsze czasy dresy czy bardziej casualowe ubrania – mówi Barbara Piekut. – Ja mimo to postanowiłam pozostać wierna sobie i wierna temu, co mi w duszy gra i wycinałam swoje koronki, przyszywałam piórka… Powoli dopieszczałam kolekcję, nie wiedząc do końca czy, kiedy i w jaki sposób będę mogła ją pokazać światu. I tak oto, gdy kilka miesięcy temu otrzymałam zaproszenie do Rzymu, by to właśnie w tym pięknym mieście mogła odbyć się tak wyczekiwana przeze mnie premiera. Zakręciło mi się w głowie z wrażenia!

Białostoczanka nie kryje, że tak bardzo brakowało jej tej wyjątkowej energii panującej na backstage’u pokazów mody. Bo cała branża dotkliwie odczuwa skutki pandemii koronawirusa.

Jak opowiada, w pierwszej chwili ciężko było jej uwierzyć, że to już, że jeśli organizowane są międzynarodowe imprezy modowe, to już musi być bliżej końca tego strasznego czasu, że wszystko wróci do normalności. Później zaczęła się martwic o kwestie organizacji takiego przedsięwzięcia wśród panujących jeszcze różnej maści ograniczeń. Sama kwestia logistyki i zaplanowania podróży dla całej ekipy, która razem z nią była przy pokazie pracować, była nie lada wyzwaniem. I projektantka ciągle miała nadzieję, ze wszystko pójdzie dobrze.

– Większość leci samolotem, część osób, w tym ja – jedziemy samochodami, bo do przewiezienia jest cała kolekcja i buty do każdej ze stylizacji, co już daje sporej wielkości bagaż. Nie miałabym jak też upchnąć jedwabi i piór do walizki – chyba pękłoby mi serce, gdyby coś się zniszczyło w transporcie lub co gorsza, bo i takie historie też słyszałam, walizki z kolekcją poleciałyby gdzie indziej niż projektant. Dla pewności więc jedziemy autem. W tym, żeby całość przedsięwzięcia miała okazję się odbyć, dużą zasługę ma Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, który jest partnerem strategicznym wydarzenia, za co jestem ogromnie wdzięczna – wspomina lipcowy wyjazd.

Był to już piąty pokaz zagraniczny Barbary Piekut – wcześniej dwukrotnie miała okazję pokazywać swoje kolekcje w Mediolanie, raz w Berlinie i Paryżu, jednak w Rzymie była po raz pierwszy w życiu, dlatego naprawdę nie mogła się doczekać wyjazdu.

A mowa o kolekcji Sleepwalking, pokazanej na Satisfashion Roma (organizowane przez MyStyle Events). Wszystko odbyło się we wnętrzach Palazzo Feraioli przy P.za Colonna.

Na tę najnowszą kolekcję białostoczanki – Sleepwalking – składają się suknie ślubne i wieczorowe. Powstały z zamiłowania do „haute couture”. Są pełne zdobionych koronek, jedwabi, koralików i piór, czyli tego, co projektantka kocha najbardziej i z czego od niemal 10 lat jest już znana.

W kolekcji pojawiają się typowe już dla niej zdobienia i ręcznie tworzone aplikacje, które na co dzień wykorzystuje w swojej pracy przy tworzeniu sukni ślubnych dla indywidualnych klientek. Całość bardzo kobieca i sensualna, dopracowana w każdym detalu.

– Jestem dumna z każdej jednej sukni i z niecierpliwością czekam na odbiór ich przez państwa. Mam również nadzieję, że uda mi się pokazać kolekcję „Sleepwalking” w Białymstoku, już po jej premierze w Rzymie. Chciałabym – jak zawsze już u mnie – zaprosić białostoczanki w różnym wieku i rozmiarze, by razem z zawodowymi modelkami pojawiły się na wybiegu w moich kreacjach, by pokazać, że modę można kochać i się nią bawić niezależnie od tego, jakie mamy ciało, bo kochać siebie i celebrować tę kobiecość trzeba w każdym rozmiarze. O! Tak że plany są, mam nadzieję, że sytuacja epidemiczna pozwoli je zrealizować – dodaje Barbara Piekut.

Red. PP, fot. mat. pras.

Komentarze