Podlasianie wolą małe sklepy i dyskonty. Galerie i hipermarkety są w odwrocie

O koronawirusie napisano i powiedziano już niemal wszystko. Jedni są przekonani, że to wielka społeczna manipulacja, inni wychodzą z domu tylko w absolutnie koniecznych przypadkach. Niemal wszyscy tęsknią za powrotem do poprzedniej normalności. Tu jednak czeka nas wielka społeczna niespodzianka, którą można po czesku strawestować: „to se ne wrati”. Powrotu do tego co było, już nie będzie, a społeczni i ekonomiczni analitycy ukuli nawet określenie „new normal”, co oznacza ni mniej ni więcej „nową normalność”.

Warto zastanowić się, jaka rzeczywistość nas czeka, gdyż będzie to miało ogromny wpływ na zachowania nas – konsumentów, a wielu przedsiębiorców skłoni do głębokiego przekształcenia ich biznesów… lub zmusi do rejestracji na liście bezrobotnych.

Dzisiaj możemy bliżej przyjrzeć się „nowej normalności” w handlu. Zmiany wynikają głównie z trzech powodów.

Pierwszym jest „wirusowa ostrożność” konsumentów, która na nowo kształtuje ich zachowania nabywcze. Drugą przyczyną jest wzrost ich świadomości i wiedzy na temat nabywanych produktów i usług. Trzecim powodem jest opanowanie w przyspieszonym tempie elektronicznych gadżetów i technologii.

W łącznym efekcie obserwujemy istną rewolucję w handlu i usługach, która mniej kreatywnych przedsiębiorców przyprawia o ostry ból głowy. Przede wszystkim utrwala się obawa wielu ludzi przed przebywaniem w miejscach publicznych. Stąd też liczba klientów w sklepach różnych branż jest nadal znacznie mniejsza od sytuacji sprzed pandemii. Polacy ograniczyli liczbę wizyt w sklepach, ale też wyraźnie zwiększyła się wartość ich jednorazowych zakupów.

Polscy konsumenci wolą przy tym odwiedzać sklepy położone w pobliżu ich miejsca zamieszkania, oferujące dostatecznie szeroki asortyment, a przy tym kojarzone z mniejszym ryzykiem zarażenia. Zwycięzcami w tej rynkowej batalii o względy ostrożnych klientów są dyskonty i sklepy osiedlowe, a wielkimi przegranymi zostały hipermarkety. Właściwie nadszedł już czas, gdy operatorzy tych handlowych gigantów zaczęli ograniczać powierzchnie sprzedażowe, a pomimo tego upadek niektórych z tych wielkich placówek handlowych będzie spektakularny.

W sytuacji nie do pozazdroszczenia znaleźli się zarządcy popularnych dotychczas galerii handlowych i właściciele zlokalizowanych tam sieci handlowych i usługowych. Liczba klientów i wartość sprzedaży spadły gwałtownie, a jedynym pozytywnym zjawiskiem jest wzrost wskaźnika konwersji. Oznacza to, że większa część osób dokopuje realnych zakupów, a zmniejsza się odsetek tzw. oglądaczy.

Ci nieliczni, odważni nabywcy, kuszeni są promocjami sięgającymi 70%, ofertą drugiego produktu za pół ceny lub trzeciego za przysłowiową złotówkę. Frekwencja w centrach handlowych wprawdzie stopniowo się zwiększa, ale nie wróci już raczej do poziomu sprzed marca tego roku. Śmiało można zatem prognozować, że czas świetności galerie handlowe mają już za sobą, a konkurencja między nimi spowoduje opuszczenie rynku przez wiele marek, które już nie odzyskają zaufania klientów. Polscy konsumenci w przyspieszonym tempie nabyli umiejętność zakupów w internecie i ta forma handlu będzie się dynamicznie rozwijała w kolejnych latach.

Minione miesiące stanowiły niejako uniwersytet elektroniczny dla Polaków w różnym wieku. W błyskawicznym tempie nauczyliśmy się płacić w formie bezgotówkowej, korzystać z kas samoobsługowych czy otwierać skrytki w paczkomatach za pomocą aplikacji. Te formy zakupów okazały się przystępne i wygodne, stąd trend w kierunku elektronicznej wygody będzie się z pewnością rozwijał w kolejnych latach. Z dużym przekonaniem można stwierdzić, że firmy, które nie sprzedają przez internet i nie komunikują się z klientami w sieci, czekają kłopoty, a wiele z nich skazanych jest na rynkową porażkę. Można zatem śmiało przewidywać, że w handlu „będzie się działo”, a nikt nie będzie mógł spać spokojnie.

Andrzej Kondej – doktor ekonomii, pracownik naukowo-dydaktyczny Instytutu Zarządzania na Uniwersytecie w Białymstoku, właściciel firmy Kondej Retail, doradca, analityk i badacz rynkowy

Komentarze