Polska – Słowenia, czyli na Stadionie Narodowym Król jest tylko jeden

Mecz Polski z Słowenią  w ramach eliminacji do piłkarskich Mistrzostw Europy należał do kategorii tych o przysłowiową „pietruszkę”, jednak zawodnicy obu drużyn potraktowali go bardzo poważnie i na Narodowym obejrzeliśmy bardzo dobry piłkarski spektakl. Jeżeli interesują Cię zakłady bukmacherskie, to sprawdź stronę fortuna KOD PROMOCYJNY. W głównych rolach wystąpili Polacy, a pierwszoplanową zagrał oczywiście Robert Lewandowski, jego dwie cudowne akcje zapewniły nam zwycięstwo w tym bardzo trudnym i emocjonującym meczu, gdzie goście nie zamierzali się poddawać i dwukrotnie wracali do gry wyrównując stan pojedynku.

Początek spotkania należał do tych z gatunku „słodko-kwaśnych”, gdy po chwili radości przyszła chwila smutku. Najpierw w już w trzeciej minucie objawienie kadry trenera Jerzego Brzęczka w ostatnich meczach, czyli Sebastian Szymański, zdobyło swojego pierwszego gola w seniorskiej reprezentacji. Były zawodnik Legii Warszawa, któremu bardzo służy gra w lidze rosyjskiej, uderzył cudownie z dystansu nie dając najmniejszych szans Oblakowi. Tak więc ten 20-letni zawodnik, który w kadrze zagrał po raz piąty, potwierdził opinie, że w przyszłości może odegrać pierwszoplanowe role w naszej kadrze.

Nie najlepiej mecz ze Słoweńcami będzie wspominał Kamil Glik, który już w 5. minucie musiał opuścić boisko po starciu z golkiperem gości (na jego miejsce wszedł Artur Jędrzejczyk), a po meczu okazało się, że nasz obrońca me złamany nos i najbliższe spotkania będzie grał w masce.

Na odpowiedź zespołu Słowenii nie musieliśmy długo czekać – w 14. minucie stan meczu wyrównał Matavz pokonując po błędzie obrońców Wojciecha Szczęsnego. Polacy mimo chwilami bardzo dobrej gry nie byli w stanie zmienić wyniku i pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1 mimo optycznej i sytuacyjnej przewagi „biało-czerwonych”.

Druga część spotkania należała już jednak wyłącznie do Roberta Lewandowskiego a jego akcja z 55. minuty na długo zapadnie w pamięci kibiców i to nie  tylko Reprezentacji Polski. Stadion Narodowy oglądał wiele bramek „Lewego”, ale ta należała do najpiękniejszych, jakie zdobył nasz kapitan w historii swoich występów w kadrze Polski. Najpierw przedryblował prawie połowę drużyny Słowenii  a potem strzałem w długi róg pokonał Oblaka. Bramkarz gości chwilę później mógł ponownie wyjmować piłkę z siatki, jednak w fenomenalny sposób obronił uderzenie Piotra Zielińskiego. Podobne jak w pierwszej połowie, na odpowiedź rywali nie musieliśmy czekać długo, bowiem już sześć minut później goście za sprawą Josipa Ilicicia, który pokonał Szczęsnego strzałem  z bliskiej odległości, wyrównali wynik meczu.

To wydarzenie tylko rozjuszyło graczy Jerzego Brzęczka, którzy przystąpili do szturmu na bramkę rywali i na efekty nie musieliśmy długo czekać. W 81. minucie Robert Lewandowski znowu ośmieszył defensywę gości, po czym zagrał do Kamila Grosickiego, a ten głową podał piłkę Jackowi Góralskiemu. Pomocnik reprezentacji Polski potwierdził swoją bardzo dobrą dyspozycję tego dnia i z najbliższej odległości pokonał Oblaka. Gol na 3:2 był pierwszym strzelonym w kadrze przez Góralskiego i  zwieńczeniem jego bardzo dobrej gry w tym spotkaniu.

Ostatecznie ku radości Polskich kibiców spotkanie wygrali „biało-czerwoni” prezentując momentami bardzo dobrą grę dającą nadzieję na sukcesy w przyszłości .

Do wydarzeń spotkania należało niewątpliwie pożegnanie Łukasza Piszczka który po 13 latach gry zakończył reprezentacyjną karierę. Schodzącego z boiska w 45 minucie obrońcę Borusii Dortmund żegnali owacją na stojąco kibice zgromadzeni na Stadionie Narodowym a piłkarze obu drużyn urządzili mu szpaler.

Komentarze