Powiodło mu się w Ameryce: prowadzi biznes w Chicago i kolejny rok wspiera białostocki klub

W bieżącym sezonie UKS Dojlidy kolejny rok z rzędu wspiera Tomasz Godlewski (na zdjęciu z lewej). To sympatyk tenisa stołowego oraz właściciel firmy Flow Chicago Inc. Zadaliśmy panu Tomaszowi parę pytań, które pomogą przybliżyć sylwetkę jednego ze sponsorów Dojlid.

Osoby związane z klubem mogą pana kojarzyć, ale proszę powiedzieć parę słów o sobie dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji pana poznać.

– Nazywam się Tomasz Godlewski, pochodzę z Białegostoku, a na co dzień mieszkam z żoną i dziećmi w Chicago, gdzie przeprowadziłem się w 1993 roku. Prowadzę tam firmę Flow Chicago Inc., mam też swój klub tenisa stołowego. Założyłem go razem z wieloma kolegami, którzy również są miłośnikami tej dyscypliny. Swój czas dzielę pomiędzy pracę, rodzinę i tenisa stołowego.

Mieszka pan w Chicago, tam też prowadzi swoją firmę. Jak często odwiedza pan Polskę i kiedy planuje najbliższą wizytę w Białymstoku?

– W Polsce staram się być raz w roku, chodź nie zawsze mi to wychodzi. Dużo zależy od planów rodzinnych i dostępności dzieci. W tym roku zdarzyło się tak, że wszyscy członkowie mojej rodziny – żona i trójka dzieci – byli w Polsce w rożnym czasie, ot takie podzielone wakacje.

Czym zajmuje się Flow Chicago Inc.? Czy prowadząc tak dużą firmę i posiadając rodzinę starcza panu czasu na śledzenie tenisa stołowego i samą grę?

– Flow Chicago zajmuje się pracami hydraulicznymi, począwszy od domów jednorodzinnych, przez budynki komercyjne i apartamenty w wieżowcach. W dzisiejszej dobie technologii nie jest trudno śledzić mecze i wyniki za pomocą internetu, śledzę więc wszystkie ważniejsze wydarzenia tenisowe na świecie i w Polsce, kibicuję wszystkim naszym zawodnikom i zawodniczkom. Zawsze znajduję też czas na oglądanie meczów Superligi, przede wszystkim spotkań Dojlid Białystok. Nawet jak jestem akurat w trasie, to zatrzymuje się specjalnie, żeby obejrzeć walkę Dojlid na tablecie.

Skąd zainteresowanie tenisem stołowym?

– W tenisa stołowego gram tak naprawdę od dziecka, zaczynałem będąc w szkole podstawowej. Grywałem gdzie tylko się dało: w szkołach, w kościele, gdziekolwiek znalazł się stół – nawet, jeżeli nie miał siatki. Pod koniec szkoły podstawowej wygrywałem już turnieje szkolne, w liceum również byłem czterokrotnym mistrzem szkoły. Tylko raz brałem udział w turnieju międzywojewódzkim, zakończyłem go w przedziale 5-8. Oprócz tenisa stołowego grywałem też w piłkę nożną, z zawodnikami takimi jak Tomasz Frankowski, Jacek Chańko czy Marek Citko, z którymi utrzymuję kontakt do dzisiaj. Potem wyjechałem do USA, gdzie na pewien czas zaprzestałem gry, głównie z uwagi na rodzinę.

Jak wyglądał początek pana przygody z białostockim klubem? Dlaczego UKS Dojlidy?

– Początek przygody z klubem to zwykły przypadek. Kilka lat temu w Białymstoku na wakacjach przebywał mój najstarszy syn Michael, który jeździł ze mną po zawodach w Stanach Zjednoczonych i brał w nich udział jako tzw. lepszy amator. Chciałem, aby trochę potrenował w Polsce. Dzwoniłem do kilku osób, ale tylko Piotr Anchim (menedżer Dojlid – przyp. red.) podjął się tego wyzwania i stąd się zaczęła nasza znajomość. Kilka lat temu były zawody w Cetniewie, gdzie bardzo chciałem być, żeby zobaczyć i porównać, jaka jest różnica pomiędzy USA a Polską w tenisie stołowym i Piotr powiedział wtedy: „dawaj, wpadaj i nie będzie problemu”. Przyleciałem, spotkaliśmy się w Warszawie i pojechaliśmy do Cetniewa. Tam akurat występował mój wieloletni przyjaciel Thiago Monteiro, który poprosił mnie, abym był jego sekundantem. Dotarł wtedy do ćwierćfinału.

– Składy drużyn Lotto Superligi. Jak w pana mniemaniu wypadamy na tle rywali? Jak ocenia pan roszady w składzie Dojlid?

– W mojej ocenie mamy duże szanse powalczyć o najwyższe lokaty. Nasi nowi zawodnicy Tomasz Lewandowski oraz Daniel Górak są niezwykle doświadczeni i waleczni. Kamil Zdzienicki może być niezłym uzupełnieniem składu – miałem nawet okazję z nim poodbijać przy okazji ostatniej wizyty w Białymstoku. Zobaczymy, jak sprawdzi się nasz nowy Chińczyk Sun Shiyu. Nie przewiduję, żeby występować miał Kou Lei, ale wszystko może się wydarzyć.

Panie Tomaszu, dziękujemy za rozmowę oraz wsparcie klubu. Do zobaczenia w Białymstoku.

– Dziękuję ślicznie i pozdrawiam serdecznie wszystkich zawodników, pracowników i młodzież trenującą klubu UKS Dojlidy! Do zobaczenia w Białymstoku.

Komentarze