Jak rozwijać biznes? Być w BNI. W białostockim regionie jest już 100 firm

Spotykają się o poranku. Dokładnie o 7 rano. Gdy inni jeszcze myją zęby lub parzą kawę, oni już są pochłonięci rozmową na temat rozwoju biznesu. O kim mowa? O przedsiębiorcach zrzeszonych w największej na świecie organizacji rekomendacji biznesowych – BNI. We wtorek, 4 września, białostocki region powiększył się o kolejną firmę. Tą jubileuszową – setną – okazała się Publicum PR, prowadzona od ośmiu lat przez Janusza Mroczkowskiego.

BNI w stolicy Podlasia działa od maja ubiegłego roku. Wszystko za sprawą determinacji Lechosława Chaleckiego, znanego nie tylko w regionie coach’a i przedsiębiorcę wspierającego firmy w ich rozwoju. Właściciel Szkoły Inspiracji postanowił zaszczepić w lokalnych przedsiębiorcach obecną na całym świecie od 32 lat ideę rekomendacji biznesowych pod tym szyldem.

Obecnie w Białymstoku działają już dwie grupy: Flow oraz Grow, a w listopadzie oficjalnie rozpocznie działalność trzecia – pod nazwą Grand. Do BNI nie da się trafić „z ulicy”. Potrzebne są odpowiednie rekomendacje współpracujących z firmą innych przedsiębiorców.

Jak wyjaśnia dyrektor BNI w Białymstoku, chodzi o to, aby w organizacji działały wyłącznie rzetelne firmy, oferujące najwyższej jakości usługi i produkty. Nie ma tu więc miejsca dla podmiotów notorycznie zalegających z płatnościami względem kontrahentów lub takich, których wyroby pozostawiają wiele do życzenia.

Hasło, które nam towarzyszy: „zmieniamy sposób w jaki Białystok robi biznes”, było na początku tylko sloganem. Dziś to już konkretne i robiące wrażenie liczby. Od początku działalności BNI w Białymstoku zrzeszone w nim firmy wygenerowały dla siebie łączny biznes o wartości 7 mln zł netto! – nie kryje Lechosław Chalecki. – To budzi szacunek i pokazuje, że naprawdę warto spotykać się z nami o poranku, bo przynosi to określone i wymierne efekty.

Zasadą panującą w BNI jest brak konkurencyjności branż w obrębie danej grupy. Dzięki temu nie zachodzi ryzyko konfliktu interesów czy też nieprzyjemnych sytuacji związanych z tym, komu powinniśmy rekomendować nowy biznes.

Podstawą działania grupy jest… skupienie się nie na własnych potrzebach, choć one są oczywiście ważne, ale przede wszystkim na potrzebach innych przedsiębiorców. Uważnie wsłuchując się w to, jakie są ich cele biznesowe, jakie są ich potrzeby i pomagając je zrealizować możemy być pewni, że w sytuacji, gdy sami poprosimy o kontakt i rekomendację do określonych firm, wkrótce je otrzymamy. To cały sekret BNI, którego naczelną zasadą jest „Givers Gain”, czyli dający dostaje – dodaje twórca BNI w Białymstoku.

Setną firmą przyjętą do grona BNI została agencja public relations – Publicum PR Janusza Mroczkowskiego.

Ze sporym dystansem i rezerwą traktowałem podobne inicjatywy. Sądziłem, że to typowe śniadania towarzyskie. Spotkamy się, porozmawiamy, wypijemy kawę i rozjedziemy się, każdy do swojej firmy. I niewiele z tego będzie wynikało. Ale zwyczajnie się myliłem… Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że BNI faktycznie może pomóc w rozwoju biznesu. Tu w zasadzie mamy na wyciągnięcie ręki nieograniczone możliwości zdobywania nowych kontaktów, a w efekcie – kontraktów. Pod warunkiem oczywiście, że członek BNI nie skupia się tylko na sobie, ale ma na uwadze innych przedsiębiorców i ich potrzeby – mówi Mroczkowski.

Choć przynależność do BNI wiąże się ze spełnieniem określonych wymogów, to na co tygodniowe spotkania, które odbywają się o godzinie 7 w restauracji Kawelin w Białymstoku we wtorki, środy i piątki przyjść może każdy przedsiębiorca – w charakterze gościa. Nawet jedna wizyta na biznesowym śniadaniu może zmienić biznes dzięki pozyskanej w trakcie spotkania rekomendacji.

Red. PP, fot. mat. pras.

Komentarze