Sery z Puszczy Białowieskiej. W ich tworzenie wkłada pasję i pomysłowość

Zaczęło się od sera szwajcarskiego, a może od greckiej fety? Państwo Lewczuk z Hajnówki uwielbiają sery od zawsze, dlatego postanowili robić je sami. Inspiracją są smaki z dzieciństwa i podróży.

Kiedy pan Adam Lewczuk (na zdjęciu) był dzieckiem, wujek przynosił mu żółty ser z dziurami z OSM z Hajnówki. Smak idealny.

– To było moje pierwsze serowarskie marzenie, by zrobić taki ser. Po kilku latach się udało – przyznaje z dumą.

Udało się nie tylko to. W ofercie Serów z Puszczy Białowieskiej (marki stworzonej przez państwa Lewczuk) znajdziemy ser pleśniowy, z popiołem, niebieski z lawendą, podpuszczkowy w kolorze żółtka z kurkumą i cynamonem, kozi moczony w czerwonym winie, twarogi, sery podpuszczkowe świeże dodatkami i koreczki w oliwie zamknięte w słoikach. I wiele innych smakowitości. Co jednak było pierwsze?

– Z wycieczki do Grecji przywieźliśmy mnóstwo sera i szybko go zjedliśmy. Za szybko – wspomina Adam Lewczuk. – Dlatego trochę poczytałem, poszperałem w internecie i postanowiłem zrobić ser samodzielnie.

W tym celu pan Adam udał się na hajnowski rynek po świeże mleko.

– Kupiłem 15 litrów i byłem przekonany, że sera wyjdzie z tego mnóstwo – opowiada. – I wyszło: 1,5 kg, ale był bardzo dobry.

Krok po kroku państwo Lewczuk wgryzali się w serowarski świat. Czytali, oglądali filmy w internecie, szkolili na warsztatach i robili kolejne sery.

– Najpierw dla siebie, potem dla rodziny, znajomych, aż w końcu zaczęliśmy je sprzedawać. Powstała firma „Sery z Puszczy Białowieskiej”, zbudowaliśmy naszą serowarnię (stoi tuż przy domu na posesji państwa Lewczuk) i dalej pracujemy – opowiada pan Adam. – W serach najważniejsza jest pasja i pomysłowość serowara. – Teoretycznie mamy cztery punkty w podstawowej ofercie: twaróg, ser podpuszczkowy, dojrzewający i jogurt. Jednak, kiedy wejdziemy głębiej w poszczególne rodzaje, to sytuacja robi się coraz ciekawsza.

Podobnie jak struktura i kolory serów na półkach w dojrzewalni. Duże, prostokątne jak cegły, gomułki sera świeżego z czarnuszką, papryką, ziołami leżą na ukośnych półkach; dojrzewające, okrągłe zasiadły na drewnianych półki; inne obsypane popiołem leżakują w drewnianej skrzyni.

– To przykład naszej fascynacji rozmaitymi smakami – opowiada o serach w popiele hajnowski serowar. – Ser z popiołem podpatrzony jest we Francji. To pomysł sprzed kilku wieków, kiedy ówcześni serowarzy świeży skrzep, ale nie najlepszy obsypywali popiołem, by nie dobrały się do niego szczury – opowiada pan Adam. – Dziś sprowadzamy ten popiół właśnie z Francji – otwiera pudełeczko ze smoliście czarnym proszkiem przypominającym toner do drukarek. – Tylko proszę nie kichać, bo wszystko i wszyscy będą w tym pyle – uprzedza.

Kolejną ciekawostką jest ser podpuszczkowy w intensywnie niebieskim kolorze – jak duży kawałek plasteliny.

– To jeszcze nie koniec niespodzianki – zapowiada pan Adam i odkraja kawałek w smerfowym kolorze.

Wówczas w miejscu rozkrojenia pojawiają się białe plamy, które po kilkunastu sekundach znikają, a ser ponownie robi się intensywnie błękitny. A smak? To też niespodzianka. Lawendowy!

– Nie mamy jednego, szczególnego sera, który jest hitem – mówi Adam Lewczuk. – Podobnie jak w naszej rodzinie, każdy lubi, co innego. Mama lubi ser z popiołem i w typie pecorino, my z żoną – dojrzewające, jeden z synów przepada za pleśniowymi a drugi za tymi, które się dobrze topią – wymienia ze śmiechem.

Są jednak sery, które od początku zyskały fanów i są w ofercie od początku. To „sonatki”, niewielkie, twarożkowe serki z rozmaitymi dodatkami, to również jogurt i koreczki serowe w słoiczkach.

– Nasi klienci to ludzie interesujący się zdrową, naturalną i tradycyjną żywnością – mówi pan Adam. – Są ciekawi nie tylko produktu, ale miejsca, gdzie powstaje; ludzi, którzy go wytwarzają. Dlatego najczęściej sami nas odwiedzają. Składają nam też wizyty właściciele sklepów ze zdrową żywnością i się u nas zaopatrują.

Sery z Puszczy Białowieskiej powstają na bazie mleka od gospodarza z niedalekiego Kuraszewa. „Carskie czerwońce” z mleka koziego od zaprzyjaźnionej gospodyni, która ma niewielkie stado kóz. Przyprawy do serów z białostockiej hurtowni.

– Nie od razu trafiliśmy na naszych dostawców. Testowaliśmy, próbowaliśmy mleka od różnych gospodarzy, przypraw z różnych źródeł aż udało się znaleźć to, co spełnia nasze oczekiwania – wyjaśnia pan Adam. – I klienci to doceniają. A my dokładamy wszelkich starań, by zagwarantować wysoką jakość naszych serów i proponować kolejne smaki.

Źódło i fot.: Wrota Podlasia (https://wrotapodlasia.pl/pl/rolnictwo/wiadomosci/produkt_lokalny/podlaski-produkt-lokalny-sery-z-puszczy-bialowieskiej.html)

Komentarze