Spotkanie z Prezydentem RP, zespołem Wilki, prezentacja odkrycia w Microsoft. Tak wyglądał rok najwybitniejszego młodego naukowca z Białegostoku

Petros Psyllos, fot. Monika Woroniecka

Petros Psyllos: Znam osoby, które mają zaplanowane swoje życie nawet kilka lat na przód – tak ze szczegółami, co będą robić danego dnia. Zamykają się w ten sposób w szablonie przyszłości. Pasuje do nich pewne skłaniające do refleksji rosyjskie przysłowie, mówiące, że jeżeli chciałbyś rozśmieszyć Pana Boga, to powiedz, co będziesz robił jutro po południu. Wydaje mi się, że lepiej jest żyć chwilą, bo miesiące to nic innego jak kolejne dni, a dni nie mają nic do zaoferowania ponad godziny i minuty. Nie mówię oczywiście, że rzeczą chwalebną jest wywołanie kompletnego chaosu, jakiś cel trzeba określić, tak ogólnie, bez szczegółów drogi do niego, po czym elastycznie go modyfikować. Siedziałem więc tak sobie i doszedłem do wniosku, aby lepiej nie kusić losu… Jest w końcu srogim tyranem. Na ten czas trzy postanowienia wystarczą!

PIERWSZY ETAP ZA MNĄ

W tym roku udało mi się ukończyć sztuczny mózg, nad którym pracowałem przez ostatnie dwa lata. Mózg opisujący widziany przez niego świat. Działa niczym uboższy brat Mickiewicza, ubierający w słowa rzeczywistość zmysłową: „Widzę czerwony tiul po lewej stronie, a po prawej uśmiechniętą Zosię”. Czasami się myli i wypali coś pokroju: „Widzę ogromnego dinozaura i krokodyle na drodze”. Mówiąc szerzej, wykorzystałem przy tworzeniu głębokie sieci neuronowe, przypominające strukturę mózgu ludzkiego. Składają się z setek tysięcy połączonych ze sobą neuronów, niczym biologiczne odpowiedniki. Taki mózg może się sam uczyć na przykładach, np. danych z wyszukiwarki Google, budując w ten sposób własny sposób postrzegania realnego świata. Poniżej krótki filmik z demonstracją wczesnej wersji.

Później na jego podstawie stworzyłem tzw. sztuczne oko i wirtualną kredę, czyli urządzenia mające pomagać osobom niewidomym orientować się w miejscach publicznych. Dzięki wsparciu finansowemu MNiSW, Politechniki Białostockiej i Stowarzyszenia Odkrywcy Diamentów, udało się pojechać i zaprezentować urządzenie w Paryżu, Seattle i Pittsburghu. Spotkałem tam wielu ciekawych ludzi, w tym naukowców i biznesmenów, którzy często wyrażali oznaki frapującego mnie zdziwienia, kiedy opowiadałem im o tym, jak zazwyczaj wygląda komercjalizacja wyników badań w Polsce, rzecz jasna z mojej perspektywy.

Pittsburgh. Na zdjęciu: żółty, stalowy most na rzece Allegheny. Źródło: własne
Pittsburgh. Na zdjęciu: żółty, stalowy most na rzece Allegheny. Źródło: własne

Trzy tygodnie temu zabrałem również to oko na targi w Brukseli. Pech chciał, że głupota, o której wyżej pisałem, uderzyła mózgowi siedzącemu w oku do sieci neuronowych i pokazał, na co go stać. Przyszedł członek jury, a był nim czarnoskóry mężczyzna. Poprosił, abym zademonstrował działanie urządzenia. Włączyłem więc głośnik i wszyscy w pobliżu zamienili się w słuch. Oko myśli, myśli
i w końcu duka: „Widzę małpę, prawdopodobnie czarnego goryla”. Później też użyło obraźliwego wyrażenia na osobę czarnoskórą. Wyobrażą Państwo, w jakiej konsternacji i zdumieniu wszyscy się znajdowali! Ach ta sztuczna inteligencja… Po części jest to też moja wina, bo mogłem uczyć bardziej poprawnych politycznie rzeczy, zakładając cenzurę. Aż strach pomyśleć, co jeszcze tkwi w tej neuronalnej substancji.

Prezentacja wynalazku w Seattle, w głównej siedzibie Microsoftu. Dzień przed wspólnym wykładem z CEO. Źródło: Microsoft
Prezentacja wynalazku w Seattle, w głównej siedzibie Microsoftu. Dzień przed wspólnym wykładem z CEO. Źródło: Microsoft

Podczas wszystkich konkursów i targów wpadło do worka kilkanaście nagród, ale co z nimi robić… Chleba z tego bezpośrednio nie będzie. Nie zamknę przecież szczelnie w gablocie. A może na starość zaniosę wszystko na skup metali kolorowych? Chyba nie tędy droga, trzeba będzie opracować na tej kanwie produkt, faktycznie pomagający ludziom… Firma już jest założona, a reszta czeka w  roku 2017. Czyli pierwsze postanowienie – zbudować biznes na fundamencie projektów studenckich.

Spotkanie z Prezydentem podczas Światowego Dnia Osób Niewidomych. Na zdjęciu: Prezydent RP, moja mama, siostra, ja, mój opiekun naukowy. Źródło: KPRP / fot. Grzegorz Jakubowski
Spotkanie z Prezydentem podczas Światowego Dnia Osób Niewidomych. Na zdjęciu: Prezydent RP, moja mama, siostra, ja, mój opiekun naukowy. Źródło: KPRP / fot. Grzegorz Jakubowski

GRUNT TO MUZYKA…

Dlatego pisząc te słowa, mam włączone pewne internetowe radio. Zawsze przy pracy włączam głośniki, aby coś się z nich wydobywało, bo pozwala mi to skupić myślenie. Niektórym to niewyobrażalnie przeszkadza, rzecz tkwi zapewne w rodzaju muzyki, bo tzw. „fabryczna”, czyli składająca się – jak czasem określam – z serii uderzeń młotem, może co najwyżej wprowadzić w bezmyślny trans…  O, słyszę jakąś znajomą piosenkę. Ha! Czyż mogło być inaczej! W końcu mamy Święta i po raz setny leci „Last Christmas”. Utwór jest bardzo popularny, o czym świadczą gigantyczne wyświetlenia na YouTube, przekraczające 230 milionów. Czemu nie puszczą czegoś innego, mózg mi już mąci ta muzyka! No nic, trzeba będzie im pomóc i napisać generator… hitów. Mam już zaprojektowany sztuczny mózg, można by z niego zrobić inny pożytek. Powiem mu: przesłuchaj kilka milionów znanych i lubianych piosenek (z wyłączeniem tytułowej) i skomponuj coś, rozumiejąc reguły sztuki muzycznej. Coś nowego. Tylko bez łamania akordów i wychodzenia z taktu, proszę! Tak byłem ciekawy efektów, że podczas pisania tego tekstu odłożyłem klawiaturę i na próbę go zaprogramowałem. Chwilę popracował i wydusił, jak lokomotywa parę, kilkunastosekundową piosenkę. Odsłuchałem. Tam do licha, nie o to mi chodziło! Trzeba jeszcze popracować nad rytmem, bo wstyd z czymś takim iść do muzyków, z którymi na ten temat rozmawiałem, albo do wytwórni płytowej. Czyli drugie zadanie na rok 2017 – poprawić generator hitów, zrobić robotyczną kapelę rockową i przed kolejnymi Świętami skomponować piosenkę. Zostanie tylko nadanie jej tytułu, bo muzykę i słowa stworzy komputer. Może Państwo mi w tym pomogą?

Spotkanie z zespołem Wilki podczas nagrań do programu „Świat się kręci”. Źródło: własne
Spotkanie z zespołem Wilki podczas nagrań do programu „Świat się kręci”. Źródło: własne

BYĆ PRZY KOŚCI

I tak przechodzę do trzeciego postanowienia. Nie będzie to odchudzanie, bo oznaczałoby to natychmiastową anihilację w moim przypadku. Prędzej postarałbym się zyskać kilka kilogramów, ponieważ prowadząc firmę należy posiadać autorytet, a w naszym społeczeństwie chudzi faceci z nieznanych mi przyczyn są mniej wiarygodni. Z drugiej strony panuje chory ideał szczupłego ciała, więc jak tu znaleźć kompromis? Nie wiem, nie dam już rady, głowa mi od tego pęka. Trzeciego postanowienia nie będzie! (Zaprzeczyłbym swojej tezie, że nie należy planować, jak już tego nie zrobiłem). Wracam więc do przygotowań świątecznych ze swoimi marzeniami i ukrytymi myślami. Patrzę, że jeszcze czekają w szufladzie zaległe sprawozdania na studia, trzeba w końcu to ruszyć, bo jutro kończą się terminy. Nawiasem mówiąc, jeżeli już jesteśmy w kręgu tematów uczelnianych i jestem jeszcze studentem: zauważyłem coś niesamowitego na studiach, w zachowaniu studentów. Wszystko jest jeszcze przed nami. Wszystko, co pojawia się nam na drodze, przyjmujemy z beztroskim zachwytem, co często kończy się wieloma wtopami.  Jest coś pięknego w tej nonszalancji. Wierzę, że zdobędziemy wszystkie szczyty. Później sytuacja nieco się zmienia, gdy pojawiają  rozczarowania i inne życiowe przywary, ale nie o to tu chodzi. Chodzi zawsze o marzenia – te mniej i bardziej realne. To jest superowe.

W siedzibie Microsoftu, Redmond, USA. Źródło: własne
W siedzibie Microsoftu, Redmond, USA. Źródło: własne

Dział Felietony wspiera Partner Sieńko i Syn- Autoryzowany Dealer Audi. Przeczytaj kolejny na  https://przedsiebiorczepodlasie.pl/felietony/  Zdjęcia: Monika Woroniecka – fotografia biznesowa

 

Komentarze