Stworzył masło orzechowe, które pokochali daleko poza okolicą

Maslove to marka z Supraśla, stworzona przez Macieja Basińskiego. Dość długo dojrzewał do startu z tym projektem, ale dziś potwierdza, że była to trafna decyzja. Firma rośnie, a wraz z nią rzesza smakoszy, którzy sięgają po jego produkty daleko spoza Podlasia. O rozwoju maślanego orzechowego biznesu pan Maciej (na zdjęciu) opowiada w rozmowie z Piotrem Walczakiem.

Piotr Walczak, Przedsiębiorcze Podlasie: Dlaczego masła orzechowe?

Maciej Basiński: Nie planowałem, nie analizowałem rynku ani nie obserwowałem trendów na świecie. O tym, że zacząłem robić masło orzechowe, zadecydował trochę przypadek i możliwości. Zawsze miałem głowę pełną pomysłów. Jedne realizowałem, a drugie skrzętnie pielęgnowałem w swojej głowie. Jeśli chodzi o masło – to był moment. Instynktownie poczułem to pod skórą, że to jest to i prawie z dnia na dzień zacząłem to robić. Produkcja masła orzechowego miała być tylko dodatkiem, który szybko przerodził się w prężnie prosperujący biznes. Powiem tak: poszło jak po maśle.

Czym wyróżniają się pana produkty? Na półkach nawet w osiedlowych sklepikach można znaleźć wyroby dużych koncernów, gdzie w składzie nie ma „dziwnych”, sztucznych dodatków, to trudna konkurencja.

– Nie mam zwyczaju porównywać Maslove z innymi markami i przekonywać, że mój produkt jest najlepszy na świecie. To trzeba po prostu spróbować i się przekonać. Jakości nie da się podrobić. Coś albo ją ma, albo nie. Jestem bardzo świadomy tego, co robię i wiem, że mogę podpisać się w 100 procentach pod najwyższymi standardami, jakie spełnia Maslove. Tworzę produkt z najwyższą dbałości o każdy szczegół. Orzechy nie trafiają do mnie z przypadku. Moi dostawcy wiedzą, że jestem wymagający. Czasami zastanawiam się, jak można sprzedawać masło w cenie orzechów, ale na to pytanie trzeba już sobie samemu odpowiedzieć. Produkty dużych koncernów zdecydowanie nie są moją konkurencją. Nie wystarczy na opakowaniu wpisać „100% orzechów”, żeby się porównywać. Podam przykład na podstawie owoców i warzyw. Czy jabłko z marketu będzie identycznie smakowało jak jabłko z babcinego sadu? Czy można porównać smak pomidora z sieciówki do pomidora z przydomowego ogródka? Zdecydowanie nie. Dlaczego tak się dzieje? Bo brak tam serca i pasji.

Długo dojrzewał pan do założenia własnej firmy? Z tego co wiem, ma pan solidne doświadczenie w gastronomii.

– To prawda, w gastronomii pracuję już ponad 20 lat. To wystarczyło, żeby zdobyć mocne podstawy i doświadczenie w tej branży. Od 2008 roku jestem wspólnikiem spółki cywilnej o profilu gastronomicznym. Działalność ta związana jest z restauracją oraz sklepem z produktami własnego wyrobu. Od 2017 ruszyłem z konceptem Maslove jako samodzielną działalnością gospodarczą. Ten rok uznaję jako przełomowy w mojej karierze zawodowej. Zawsze dążyłem do niezależności i wolności w podejmowanych działaniach. Z perspektywy czasu myślę, że do decyzji o założeniu własnej działalności dojrzewałem zbyt długo. Dzisiaj wszystko przychodzi mi łatwiej. Zrozumiałem. jak potężna jest nawet jedna decyzja, którą wprowadzam w życie natychmiast i z przekonaniem. Jeśli ktoś ma z tym problem i się wacha, to zapraszam, chętnie mu pomogę. Nic nie daje więcej przyjemności jak praca w warunkach, które sami sobie możemy kształtować.

Który z wyrobów jest najpopularniejszy, a który dla pana najsmaczniejszy?

– Najlepiej sprzedającym się smakiem jest zdecydowanie klasyczny arachid. Ten smak jest najbardziej popularny wśród naszych klientów. Reszta smaków również cieszy się bardzo dużą popularnością, ale nie aż taką, jak arachidowe. Jeszcze niedawno, według mnie, najsmaczniejszym masłem była pistacja, jednak od niedawna ma sporą konkurencję w postaci masła z orzechów makadamia. Kto próbował, ten wie, jak ciężko jest się od niego oderwać. Zauważyłem, że duża rzesza klientów reaguje bardzo entuzjastycznie na nerkowca z kokosem. Zatem ciężko jest jednoznacznie wskazać faworyta. Po prostu wszystkie masła są wyjątkowo smaczne.

Skąd czerpie pan produkty do wytwarzanych maseł?

– Nie importuję orzechów we własnym zakresie. Po pierwsze, musiałbym kupować ilości kontenerowe, a po drugie – wolę ten temat powierzyć zaufanym specjalistom. Moi dostawcy to profesjonaliści w swoim fachu. Na orzechach zjedli zęby. Orzechy, które wykorzystujemy w produkcji, pochodzą między innymi z Argentyny, Kalifornii, Indii, Australii czy Indonezji.

Pandemia pokrzyżowała plany rozwojowe, firma odczuła gospodarcze tąpnięcie?

– Może nie będzie to popularne stwierdzenie, ale pandemia nie pokrzyżowała moich planów. Stres, presja czasu i nietypowe sytuacje to środowisko, w którym już dawno nauczyłem się funkcjonować. Myślę, że byłem dobrze przygotowany. Od samego początku budowania firmy rozwijałem równolegle wiele kanałów sprzedażowych. Jednym z nich jest kanał e-commerce. Właśnie ten kierunek okazał się być filarem, dzięki któremu udało mi się wzmocnić pozycję na rynku. Nie odczuliśmy zatem tąpnięcia. Zdecydowanie wyszliśmy obronną ręką.

Maslove to tylko rynek lokalny, czy też szerszy zasięg?

– Od samego początku działalności nastawiłem się na rynek ogólnopolski, w którym tak naprawdę jest jeszcze wiele do zrobienia. Mam takie powiedzenie: „Jesteśmy tam, gdzie nas chcą, a tam, gdzie nas niema, nie wiedzą jeszcze, że nas chcą”. Oczywiście moje aspiracje sięgają o wiele dalej, ale wyznaję zasadę małych kroków i ambitnych planów. Moim największym marzeniem jest zobaczyć masło orzechowe na półkach w Stanach Zjednoczonych. Brzmi to może abstrakcyjnie, ale już wiem, jak to zrobić. Planujemy z czasem otworzyć sklep internetowy na tamten rynek.

Punkt, cel, który stawia pan przed sobą jako przedsiębiorca, to?

– Osiągnąłem już swój cel, ponieważ robię to, co lubię. Moim marzeniem jest stworzenie zespołu, który będzie dumny z tego, że pracuje wspólnie ze mną przy tworzeniu historii Maslove. Ja zdecydowanie jestem dumny z moich wszystkich pracowników i w tym miejscu dziękuje im, że są razem ze mną.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze