[TYLKO U NAS] Andrzej Parafiniuk: Mundial? Nic się nie stało! Jak zwykle…

Prezes Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego (na zdjęciu) w szczerej rozmowie z Przedsiębiorczym Podlasiem ocenia występy polskiej reprezentacji w piłce nożnej na tegorocznym mundialu, zdradza nam swoje plany urlopowe i opowiada o zadaniach honorowego konsula Finlandii. Jak też przyznaje w dalszej części wywiadu, podlaskie firmy potrafią być konkurencyjne i działać na globalnym rynku.

Piotr Walczak, Przedsiębiorcze Podlasie: Panie Andrzeju – nic się nie stało?

Andrzej Parafiniuk, prezes Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego: Chyba jak zawsze – nic. No może zawód jest trochę większy niż przedtem. Balon tym razem był znacznie bardziej nadmuchany i to nie tylko przez doskonałe eliminacje (sam się „napompowałem” oglądając z trybun mecz z Armenią w Erywaniu 6:1), ale także przez powszechną obecność zawodników i trenera w pozytywnie brzmiących spotach reklamowych. Teraz z jednej strony trzeba przełknąć tę gorzką pigułkę, z drugiej – oddać jednak naszym reprezentantom to, że przez te ostatnie lata dostarczyli nam też tylu pozytywnych emocji.

Spytałem o mundial, bo w jednym z portali społecznościowych często żywo komentuje pan występy polskiej reprezentacji. Grywa pan też rekreacyjnie, czy poprzestaje na kibicowaniu?

– Kilka lat temu grałem w naszej firmowej drużynie futsalowej, jeszcze miesiąc temu rekreacyjnie z synem, ale teraz odnowiła mi się kontuzja kolana i póki co, mogę tylko kibicować. Kibicuję głównie naszej Jagiellonii i Tottenhamowi w lidze angielskiej.

No właśnie. Widziałem u pana szalik Jagiellonii… Jak daleko pańskim zdaniem Jaga zajdzie w europejskich pucharach? Tak realnie.

– Startujemy znowu od drugiej rundy, pierwszy przeciwnik – portugalski Rio Ave (szkoda, że nie fińska drużyna z Kuopio, miałbym dodatkowy smaczek 🙂 ) – to w prawdzie nie jest klub znany, ale piąty w lidze portugalskiej. Zresztą, obecne mistrzostwa świata pokazują, że każdy może wygrać z każdym, więc przeciwnik jest po prostu przeciwnikiem do ogrania.

Jak powiedział trener Ireneusz Mamrot, musimy zagrać dwa bardzo dobre spotkania. A potem – czas pokaże. Nie pokuszę się o typowanie przyszłych osiągnięć, bo na to nie zasługuję. Sam po pierwszych meczach trenera Mamrota pomstowałem na niego, co później z radością „odszczekałem”. Mam tylko nadzieję, że niezmieniona drużyna tylko się lepiej rozumie, a nie ma powoli siebie nawzajem dość…

Proszę powiedzieć, gdzie prezes Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego spędzi tegoroczne wakacje?

– Krótko – dla pewności pogody (żona) i atrakcji (syn) trochę czasu w Turcji, dla wyjątkowości polskiego wybrzeża i jodu trochę nad naszym morzem, dla przebywania wśród wspaniałych przyjaciół na corocznym spływie kajakowym Czarną Hańczą.

Pan podczas urlopu odcina się całkowicie od pracy, wyłącza telefon i laptop, czy jednak korci, by zajrzeć na służbową skrzynkę mailową?

– Mając tak wiele zadań i celów do zrealizowania trudno jest tak zupełnie się odciąć. Ale z jednej strony staram się do urlopu przygotować (nic nie zostawiać na później), z drugiej – mam doskonałych współpracowników, którzy realizują poszczególne tematy.

Zresztą zarządzanie taką organizacją jak nasza (zatrudniamy blisko 50 pracowników, realizujemy kilkanaście projektów w jednym czasie) polega głównie na określaniu celów i delegowaniu zadań. Można więc powiedzieć, że na urlopie niemal w pełni odcinam się od zawodowej codzienności.

Jak to się stało, że został pan konsulem honorowym Finlandii?

– To była decyzja premierów Finlandii i Polski z początku 2012 r., kiedy to postanowili zacieśnić wzajemną współpracę. Pojawił się pomysł, by obok trzech istniejących konsulatów (w Gdańsku, Poznaniu i Krakowie) powołać kolejne cztery, by otworzyć w ten sposób nowe drogi rozwoju i współpracy. Wśród nich pojawiła się propozycja Białegostoku jako jednej z siedzib konsularnych.

Wynikało to zapewne też z pewnego „zamieszenia”, jakie powstało wokół realizacji kilku projektów polsko-fińskich w naszym mieście. Z nimi wiązały się np. wizyty studyjne do Finlandii, w których uczestniczyli prezydent Białegostoku, marszałek województwa czy inne autorytety miasta i regionu. Ekscelencja Ambasador przyjechał, poprosił o kandydatury.

Zgłoszono trzy osoby i ambasador podjął decyzję. Potem po swoistym „prześwietleniu” mojej osoby decyzję zaakceptowali ministrowie spraw zagranicznych Polski i Finlandii, a 10 lipca 2013 r. zostałem konsulem.

To taka funkcja czysto reprezentacyjna, czy idą za nią jakieś profity?

– To nie tylko funkcja reprezentacyjna, choć przede wszystkim jestem reprezentantem innego państwa – Finlandii, na terenie naszego województwa.

Po pierwsze, muszę realizować obowiązki wynikające z konwencji wiedeńskiej, czyli krótko mówiąc opiekować się obywatelami Finlandii przebywającymi na terenie naszego województwa, jeśli takiej opieki potrzebują (np. są uczestnikami wypadków drogowych).

Po drugie, moim zadaniem jest rozwijanie szeroko rozumianej współpracy między naszym regionem, a Finlandią. Dotyczy to różnych obszarów: od kultury, poprzez edukację, aż do współpracy gospodarczej.

Jeśli zaś chodzi o profity, to sytuacja jest raczej odwrotna. Jak sama nazwa funkcji wskazuje, jest to funkcja honorowa. Trzeba mieć też więc honor, by koszty realizowania tej roli pokrywać z własnego portfela 🙂

Nie uciekniemy od biznesu. Czy po latach jeżdżenia na misje gospodarcze, targi międzynarodowe, współpracy z przedsiębiorcami z regionu może pan bez zająknięcia powiedzieć, że nie mają oni kompleksu Podlasia, Polski B?

– Ci, którzy jeżdżą na imprezy targowe, którzy działają na globalnym rynku, nie mają żadnych kompleksów. Wiedzą, jak się zachować w obecnym świecie, jak negocjować i jak osiągać założone cele.

Problemem jest raczej to, że my – mieszkańcy tego regionu – mamy generalnie mniejsze skłonności do podejmowania ryzyka, a to oznacza, że często nasz rozwój, w tym biznesu, jest wolniejszy niż mógłby być. Jesteśmy też trochę bardziej nieufni. I te cechy nie wynikają z zakompleksienia, ale raczej z uwarunkowań historycznych.

Można w ostatnich latach zaobserwować zachodzące zmiany i w tej materii, ale mają one charakter pokoleniowy, więc wymagają czasu.

Koordynator pewnej organizacji klastrowej wielokrotnie powtarzał, że na Podlasiu mamy firmy innowacyjne, posiadające parki maszynowe, których nie powstydziłyby się podmioty funkcjonujące na Zachodzie. Jeżdżą za granicę, pokazują się na największych wystawach, eksportują… Z drugiej strony, białostocki wykładowca powiedział mi, że jeśli studenci pytani są o rozpoznawalne na świecie podlaskie firmy, to słychać tylko pojedyncze odpowiedzi. Wygląda na to, że podlaskie przedsiębiorstwa bardziej znane są za miedzą…

– Tu nawiązałbym do poprzedniej odpowiedzi. Mamy w wielu branżach prawdziwe perły biznesu, eksportujące większość swojej produkcji na cały świat, stosujące i ciągle inwestujące w najnowsze rozwiązania technologiczne. Są to firmy naprawdę konkurencyjne. Ale z jednej strony, rzeczywiście nie ma ich aż tak dużo, a z drugiej – działają w takich branżach, że niemal nic nie sprzedają na rynku lokalnym. Dlatego często o nich nie wiemy.

Do tego dochodzi nasza kolejna wschodnia cecha – „cisze jedziesz, dalsze budziesz…” Nie bardzo lubimy się chwalić, pokazywać własne sukcesy, a powinniśmy, bo to podnosi poziom ambicji zarówno w naszych firmach, jak i otoczeniu. Musimy nauczyć się być dumni ze swoich dokonań.

Oczywiście i w tym obszarze są wyjątki i firmy, które – tak jak np. Promotech – nic lokalnie nie sprzedają, ale pokazują lokalnie, że są na światowym poziomie i są z tego dumne.

Porozmawiajmy jeszcze o PFRR. Dla kogo jest ta fundacja i jakie stawia przed sobą cele?

– Podlaska Fundacja Rozwoju Regionalnego to nie jest typowa fundacja w potocznym rozumieniu. To bardziej agencja rozwoju regionalnego. Tworząc tę w 1994 r. organizację przyjęto taką formułę prawną, by umożliwić realizację dużego programu pomocowego – Polsko-Brytyjskiego Programu Przedsiębiorczości.

Fundację tworzyły instytucje, nie zaś osoby prywatne. Powstaliśmy po to, by rozwijać nasz region gospodarczo, stosując najróżniejsze narzędzia, zaczynając od usług informacyjnych i prostego doradztwa, przez szkolenia i doradztwo eksperckie, aż po najbardziej zaawansowane usługi finansowe, takie jak inwestycje typu venture capital.

Rozwój gospodarczy województwa to główny cel równoważny z rozwojem przedsiębiorstw. A skoro tak, to Podlaska Fundacja Rozwoju Regionalnego jest dla przedsiębiorstw, najważniejszych aktorów gospodarki.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze