Zdjęcia Podlasianina zyskują ogromne uznanie za granicą. Publikacje w British Journal of Photography, Dienacht Magazine, Prison Photography, Positive Magazine

Jakbyś się czuł, gdybyś nagle stał się niewidzialny? Albo przeciwnie, gdyby ludzie gapili się na ciebie tak, jakby chcieli przebić cię wzrokiem na wylot? Tak właśnie czują się ci, którym w życiu nie wyszło. Którzy czasem specjalnie, a czasem przez głupotę zamykają się w miejscu, gdzie nie ma ideałów. Więźniowie. To im Kamil Śleszyński postanowił się przyjrzeć. I na czarno-białych, wielkoformatowych kliszach dać im szansę na pokazanie twarzy. Często chowanej nawet przed samym sobą. Zobaczcie.

Fotografie: Kamil Śleszyński. Autor tekstu: Urszula Śleszyńska. Projekt był zrealizowany w ramach stypendium Marszałka Województwa Podlaskiego na rok 2015

Wiesz, jak to jest kiedy ogarnia cię strach? Taki totalny. To ja właśnie tak się czułem, kiedy otworzyli celę. Wchodzisz, a tam taka mała żaróweczka świeci, taka „trzydziestka”. Ledwie coś widać. Ściany wszystkie opalone, osmalone. Łóżka też nie lepsze. Śmierdzi, zaduch, okienko średniej wielkości, siatka, krata i dwa metry dalej mur. Światła mało wpadało przez to okno. Tak, jakbyś wszedł do piwnicy. Tylko trzy razy gorzej. Nora. Przychodzisz jako normalny chłopak, patrzysz, a tu same zakały. Łyse, wychudzone. Albo w drugą stronę – napakowani. Stoisz i mówisz sobie: „Boże kochany. Gdzie ja się wjebałem?!” I od razu idzie taki strach. Doskakują do ciebie. Nie spałem chyba ze dwa tygodnie. Co noc miałem szeroko otwarte oczy. Ale później, kiedy już się nieco przyzwyczaiłem, spało mi się bardzo dobrze.

Nigdy tak dobrze nie spałem jak tam. I zostały mi naleciałości. W domu pójdziesz zgasić światło, w więzieniu tego nie robisz. Byłem kiedyś w hosteliku z kolegą. Poczuliśmy się jak w celi, takie koszmarne warunki tam panowały. I były łóżka piętrowe. I myśmy czekali, aż ktoś przyjdzie i wyłączy światło. Wtedy pierwszy raz na wolności spało mi się tak dobrze jak w więzieniu. Poczułem się bezpiecznie.

Bardzo się bałem. Bardzo. Naprawdę. Nigdy tego strachu nie okazywałem, ale bałem się. Bałem się, że nigdy stamtąd nie wyjdę. I będę musiał tam żyć. To było najgorsze. Człowiek traci nadzieję, tak długo to trwa. Ja nawet wychodząc nie wierzyłem, że wyjdę. To jest takie uczucie, jakby człowiek musiał tam być do końca życia.

A wiesz przed kim czuje się ten strach? Przed innymi więźniami. Służbą więzienną. Nie wiadomo, kiedy ktoś wejdzie przez drzwi. I kto to będzie. I wiesz co jeszcze jest śmieszne z tymi drzwiami? Że sam nie możesz sobie ich otworzyć. Wiesz – kiedy masz na to ochotę. Drzwi otwiera ten, kto ma klucz – czyli albo wychowawca, albo jakiś psycholog. Przychodzi kto chce, jak do siebie i kiedy chce. Przerywają tryb dnia, który sobie wypracowałaś. Otwierają ci drzwi tylko na spacer i na wydawanie posiłków. Nawet jak chcesz iść do lekarza, to on potrafi zbadać cię przez drzwi. A jak jest po apelu wieczornym, to klucze ma tylko dowódca zmiany. I jakby nie daj Boże coś się stało, ktoś by cię pobił czy coś zagrażałoby twojemu życiu, to na pomoc długo się czeka. Jeżeli masz zawał serca – umierasz w celi.

I wiesz co jeszcze sprawia, że się boisz? Przemoc. Najczęściej dochodzi do niej między starymi a nowymi. Ci, co są młodzi i krótko siedzą, często wchodzą w jakieś szarpaniny. A u tych, którzy siedzą sami dłużej, jest spokój. Każdy ma swoje miejsce. Zna swój plan działania. Wie, z kim może rozmawiać, co robić. A młody zawsze opowiada jakieś swoje pierdoły, czeka na coś. Każdy już to przerabiał. I jeśli słyszysz sto czy tysiąc takich samych historii, to się wkurwiasz. Cały czas musisz walczyć o swoją godność, o swoje bezpieczeństwo i musisz przeczuwać zagrożenia, które mogą przyjść za jakiś czas. I je eliminować. Zaradzać temu, żeby takiej sytuacji nie było. Sam się tego uczysz. Nawet o głupi długopis może być awantura. Można się pozabijać o jakąś pierdółkę, że kubek stoi nie w tę stronę. Albo miotła nie w tym miejscu. Jak ktoś cię nie szturchnie, to nie jesteś w stanie się zatrzymać. Jak jest bójka i w celi są tylko dwie osoby, to 80 procent, że jest „głowa”. Znaczy, że ktoś umrze. Bo nie ma takiej osoby, która by się wtrąciła i powiedziała: „Sorry, już jest moment”. A jak kogoś ponosi, to nie ma zmiłuj. Jak kogoś bijesz, to tak, żeby zatłuc.

Bo to jest tak, że samo więzienie budzi w tobie nienawiść i agresję. I musisz sobie z tym radzić. Jeżeli tego nie robisz to sorry, jesteś ofiarą. Są tylko dwie grupy ludzi: ofiary i oprawcy. Nie ma półśrodków. Tęsknię za tą szczerością. Wiesz, kto jest dobry, a kto zły. Na wolności nie mogę tego wyłapać, kto mówi prawdę, a kto kłamie. Ale uczę się tego. I jestem szczery. Nie kłamię.

Sam strach powrotu do więzienia jest zawsze. Każdy więzień się nauczył, że za kraty zawsze można wrócić. Nawet jeśli wiem, że nic nie zrobiłem, to wystrzegam się policji. Ostatnio musiałem zajść na komisariat i bałem się wejść. Bo myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdę. Każdy, kto siedział w więzieniu i widzi komendę wie, że to jest początek końca.

Najgorzej mają ci, co mają rodzinę. Jak ktoś na nich czeka, to jest katastrofa. A jak nikt na ciebie nie czeka, to się inaczej siedzi. Ja miałem przewagę nad innymi, bo na mnie nikt nie czekał.

Więzienie zabija nadzieję. I tworzy marzyciela. Ale wiesz co? Są też plusy. Możesz mi nie wierzyć, ale więzienie daje możliwość poznania drugiego człowieka. Jak na wolności masz kolegę, z którym chodzisz do szkoły, spotykasz się codziennie przez lata, to nie poznasz go tak, jak innego w więzieniu przez miesiąc czy przez tydzień. Więzienie sprawia, że szufladkuje się ludzi. Życie to wymusza na tobie. Są tylko dwa typy ludzi. Tacy, z którymi rozmawiasz i jesteś w stanie coś zrobić, i możesz nawiązać przyjaźnie, a reszta może wypierdalać. Nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego.

I wiesz co? Powiem ci coś bardzo ważnego, i musisz to zrozumieć. Jak ktoś siedzi za gwałt, to może wypierdalać! Nie mamy o czym rozmawiać – jesteś gwałcicielem i wypierdalaj. Są zakłady karne, gdzie oni siedzą normalnie na celach.

Administracja ci wrzuca takiego na celę, to co z nim zrobisz? Pobijesz go? To dostaniesz wyrok. Sorry, nie chcę więcej wyroków niż to, co już mam odsiedzieć.

Nie wolno mu nic. Rozumiesz kurwa? Może tylko leżeć na łóżku. Herbaty sobie nie zrobi. Z jakiej racji? Nie obejrzy sobie tego, co chce, w telewizji – w żadnym wypadku. Nikt mu na to nie pozwoli. Są też takie cele, gdzie mu nie pozwolą nawet patrzeć w telewizor. Patrzy wszędzie indziej, tylko nie w telewizor. Czujesz fazę? Albo że nie może jeść przy stole, tylko je na kiblu. A jak nie, to w łeb. Są różne sposoby na męczenie. Musi sprzątać, prać, gotować, full service. Jest sługusem. Są też sytuacje, że traktują takiego gościa prądem. O, jakie to są miłe sytuacje. Bierzesz przewód, a gościu siedzi na taborecie z nogami w wodzie. I się go razi tym prądem. I kurwa dalej. Miotełką po piszczelach, kocówki są. Albo bierzesz mydło do skarpetki i napierdalasz.

Takimi samymi szmatami jak gwałciciele są też dilerzy narkotyków. No człowieku, gdybym złapał taką kurwę, która mi sprzeda małemu dzieciakowi narkotyki, to obcinam mu ręce i nogi! Nie będę miał wyrzutów jako ojciec, że takie coś zrobię. Opierdolę i chuj. Mogą mi zrobić krzywdę, kobiecie. Ale dziecku?! U więźniów podobno morale jest nisko.
Nie może być tak, że ktoś zrobi komuś krzywdę, a ty nic nie robisz. Sorry. Nie jestem chrześcijaninem aż tak bardzo, nie nadstawiam drugiego policzka. Jeżeli ktoś mi robi krzywdę dzieciakowi, robię to samo jemu.

A jak chcesz coś w więzieniu ugrać, to musisz się postarać. Wiesz, są zakłady karne, gdzie kartą przetargową są papierosy, kawa, herbata i karta telefoniczna. Gdzie nie ma dostępu do gotówki i nikt nie myśli o gotówce. Ale tam, gdzie są narkotyki, tam wchodzi gotówka. Jak jest mały problem narkotykowy, to nie ma pieniędzy. Taka zasada więzienna.
Tak samo alkohol. Alkohol jest za gotówkę.

Czy żałuję…? Nie. Może jedynie był to trochę za długi okres – można było w tym czasie dużo rzeczy zrobić. Ale nigdy bym nie cofnął więzienia. Ono zrobiło ze mnie takiego człowieka, jakim jestem. I uważam, że nie jest mi źle. Nie myślę, że mógłbym być kimś lepszym nie siedząc w więzieniu. Uważam, że te 7 lat w więzieniu dało mi tyle, co niektórym na wolności może dać 50 lat. Dostrzegłem coś, czego człowiek zwykły może nigdy nie zobaczy. Ludzie żyją schematem: praca, dom, praca, dom, praca, dom. Czasami sklep, jakieś wyjście na miasto. I można się zabawić w weekend, po wypłacie. Jacy wy jesteście ograniczeni. Przecież tyle wokół się dzieje, a wy tego nie widzicie. Gdybym nie poszedł do więzienia, byłbym prawdopodobnie taki, jak oni. I coś by mnie gryzło całe życie.

Bo wiesz, oni żyją w więzieniu na wolności. Nie mają pojęcia o życiu. Przynajmniej w więzieniu miałem czas, żeby to ogarnąć. Jest tyle czasu na myślenie… Masz dach nad głową, masz wyżywienie, nie musisz się o nic martwić. Są jedynie jakieś tam obawy o życie i musisz walczyć z przeciwnościami, ale jest też czas do samorealizacji.

Wolność… Wiesz, jak wychodziłem z więzienia, nie miałem nic. Byłem osobą bezdomną i nikt nie był w stanie mi pomóc. Pamiętam, że niektórzy myśleli w więzieniu, że są bogami. A ja mówiłem: „Nie jesteś Bogiem, jesteś zwykłym więźniem”. Nie lubili mnie, bo nie mogli się popisać. Różnie bywa. To, że przekroczyłeś mury, jeszcze nie znaczy, że wyszedłeś. Jak dają pieniądze do ręki, to znaczy, że jest ok. To znaczy, że już muszę wyjść. Bo nikt ci nie da pieniędzy, jeżeli nie są pewni, że wyjdziesz. Wiesz dlaczego więźniowie wracają do więzienia? Bo wracają do swojego miejsca rodzinnego. Popełnia się przestępstwa z różnych pobudek. W większości to z biedy. Nie ma co jeść, warunki są katastrofalne, żadnych perspektyw. Rodzice nie dbają o twoje wykształcenie, nikt niczego od ciebie nie wymaga i też sam popadasz w patologię. A później myślisz sobie, że chcesz normalnie żyć. To nie chodzi o to, że jesteś urodzonym przestępcą. Ty się buntujesz, chcesz czegoś innego. Ale nie masz możliwości. Wiesz tylko, że ukraść można. Najłatwiej jest ukraść. Kobietom jest gorzej niż mężczyznom. Facet się podniesie. Dziewczyny szybciej popadają w patologię niż chłopcy. Są bardziej emocjonalnie przywiązane. Nawet do więzienia.

Na wolności mogę się spełniać. Nie o to chodzi, że mogę robić, co chcę. Nie chodzi o to, że ograniczają mnie mury, bo ograniczam się sam, jako człowiek. Mogę robić tyle rzeczy, które innym mogą się tylko marzyć. Wolność daje mi możliwości samorealizacji. Nie chodzi o to, że wszędzie mogę pójść. Mogę realizować swoje pomysły, zasrane marzenia.

I wiesz co jeszcze? Mogę sam sobie zgasić to światło. Nikt mnie nie ogranicza, nikt mi nie powie, że nie mogę mieć tuszu, żyletki. Mogę wszystko. Niektórzy sami się ograniczają. Mnie więzienie pozwoliło się wyzwolić. Jesteśmy więźniami tylko sami w sobie. W głowie. A niektórzy mogą tylko marzyć. Nigdy nie byli w więzieniu, nigdy nie popełnili przestępstwa, nigdy nie poczuli głodu, może nigdy nie czuli, że ktoś inny zagraża ich życiu, ale siedzą w swoim, nieświadomym więzieniu. To tak, jakbyś zamknął szczura w szklanej rurze. On wszystko widzi dookoła, ale leci tą rurą. Tak samo ludzie.

A ja się cieszę. Nie żałuję. Mam wspaniałego syna. Mam kochającą dziewczynę. Mam wszystko.

Autor tekstu: Urszula Śleszyńska. Projekt był zrealizowany w ramach stypendium Marszałka Województwa Podlaskiego na rok 2015

Komentarze