W jej sercu jest zieleń i tą zielenią inspiruje kolejnych klientów

Podlasianka Katarzyna Guziejko od 2 lat prowadzi firmę Projekty Zieleni. Przeszła na swoje, bo… własny biznes to jednak biznes własny – bez szefa, a z pełną odpowiedzialnością za prowadzoną działalność. I jej się udało. Każdego miesiąca dołączają kolejni zadowoleni klienci, którym pani Kasia projektuje ogrody. O tej pracy i obecnie panujących trendach opowiada w rozmowie z naszą redakcją.

Przedsiębiorcze Podlasie: Zajmujesz się projektowaniem zieleni. Jak trafiłaś do tej branży?

Katarzyna Guziejko: Już jako dziecko zajmowałam się ulepszaniem ogrodu mojej mamy. Zawsze mi coś nie pasowało, musiałam przesadzić, zamienić, przyciąć. Uwielbiałam prace w ogrodzie, „grzebanie” w ziemi… Rysunek również sprawiał mi przyjemność. Nadszedł czas, że połączyłam te dwa zajęcia w jedno i tak w moim sercu i głowie zagościła architektura krajobrazu. Później studia, mała przerwa na dzieci i pomysł na swój biznes, który trwa od czerwca 2019 roku.

Co jest główną domeną twojej firmy? To ogrody, tarasy, wnętrza mieszkań?

– Zdecydowanie ogrody przydomowe, ale również zajmuję się projektami roślin na tarasach i we wnętrzach. Wszędzie tam, gdzie człowiek potrzebuje odrobiny zieleni. Dodatkowo zajmuję się inwentaryzacją drzew.

Powiedz coś o obecnych trendach. Jakie rośliny dominują wśród twoich klientów?

– Obecne trendy w architekturze krajobrazu wyznacza po części nasz zmieniający się klimat. Szukamy rozwiązań ekologicznych. Roślin odpornych na suszę. Bioróżnorodność odgrywa kluczową rolę. Ogrody z wystrzyżonymi trawnikami i obsadzonymi iglakami zamieniamy na ogrody z łąkami kwietnymi, pełne rabat bylinowych. Sadzimy drzewa. One dają nam cień i wyrównują proporcje między architekturą budynków, a samym ogrodem. Do każdego klienta podchodzę indywidualnie, więc i rośliny dobieram dopasowane do klienta.

Jest jakaś realizacja, która szczególnie zapadła ci w pamięci?

– Hmm… Na chwilę obecną nie przypominam sobie, ale każdy projekt „ma to coś”. I klienci są wspaniali. Bardzo miło współpracuje się z ludźmi, którzy pragną zmienić swoje zielone otoczenie. Cenię sobie świadomych klientów, którzy już na etapie budowy domu myślą o projekcie ogrodu. Wtedy jest łatwiej, ponieważ już na etapie budowy można wiele rzeczy zaplanować i uniknąć kosztownych błędów na przyszłość. Prace projektowe w ogrodzie już istniejącym są znacznie trudniejsze, bo muszę poruszać się w wyznaczonych ramach, uwzględniając istniejące rośliny i rozwiązania techniczne. Bywa, że efekty są lepsze niż założyliśmy z klientem.

Załóżmy, że kupuję dom. Wokół kilkaset metrów kwadratowych przesuszonej trawy. Chcę coś z tym zrobić, ale nie mam zupełnie pomysłu, nie znam się na roślinności, a chciałbym, by było ładnie. Od czego zaczniesz rozmowę, co doradzisz?

– Najpierw oczekiwania klienta. Obecnie ogród pełni nie tylko funkcje ozdobne. Ogród, szczególnie w okresie letnim, jest miejscem wypoczynku, zabaw dzieci, spotkań rodzinnych, biesiad. Taras przy domu jest przedłużeniem wnętrza salonu. Klienci potrzebują relaksu przy basenie czy jacuzzi. Miejsce na grill czy ognisko. Plac zabaw, który nie będzie gotowym elementem zakupionym w sieciówce, a miejscem do kreatywnej zabawy naszych pociech. Ważny jest dobór elementów małej architektury oraz oświetlenia. Coraz więcej osób pragnie mieć swój warzywnik, choćby niewielki, by móc cieszyć się smakiem własnoręcznie wyhodowanych warzyw, owoców i ziół. Kluczowe jest także rozmieszczenie nawierzchni utwardzonych, jak podjazdy, parkingi, ścieżki. Roślinami maskuje się niepożądane widoki zza posesji, a te miłe dla oczu podkreśla. To wszystko musi ze sobą współgrać i pięknie wyglądać. Rośliny powinny zmieniać się sezonowo, a praca w ogrodzie nie powinna pochłaniać zbyt wiele czasu. Nie jest to łatwe zadanie, dlatego wymaga pracy specjalisty – architekta krajobrazu.

Pracujesz sama, czy zatrudniasz ludzi?

– Pracuję sama. Czasami w terenie pomaga mi niezastąpiony mąż. Nie wykluczam, że w przyszłości zatrudnię pracownika, może dwóch. Przy takim trybie pracy muszę jednocześnie być szefem, pracownikiem, sekretarką i menadżerką. Bywa to trudne, ale na chwilę obecną daję radę.

Powiedz, co było najtrudniejsze w początkach bycia na swoim?

– Wszystko. Własna firma spadła na mnie z dnia na dzień. Nie planowałam tego, nie w tym momencie. Ciężko było mi się odnaleźć w świecie tych wszystkich „papierów”. Na studiach nie uczą, jak sobie radzić z prowadzeniem działalności. Organizacja pracy i zdobycie klienta nie należy do łatwych zadań.

Co dalej z firmą? Jakie masz plany rozwojowe?

– Dobre pytanie. Chcę projektować, zmieniać puste ogrody, wypełnione betonem, na ogrody pełne roślin, tętniące życiem ich użytkowników, zwierząt i owadów. Nieustannie uczę się czegoś nowego. Szkolę się i staram się być na bieżąco w trendach. Życzę sobie fajnych klientów, z którymi stworzymy niesamowite miejsca, gdzie i ludzie i natura będą ze sobą współgrać. A jak potoczy się los firmy – zobaczymy. Jestem pełna nadziei na owocną i zieloną przyszłość.

Dziękujemy za rozmowę.

Komentarze