Wkrótce powstaną nowe lokale. Szalona Kukurydza szuka przedsiębiorców do franczyzy

W maju startuje nowa gastronomiczna franczyza – Crazy Corn, czyli Szalona Kukurydza. Punkty uruchomione zostaną w kilku lokalizacjach w różnych częściach Polski. Na początku franczyzodawca, którego biuro główne znajduje się w Białymstoku, oferuje zainteresowanym wejściem do sieci specjalne warunki – współpracę z inwestorem, który jest gotów wyłożyć na koncept 15 tys. zł.

– Są przedsiębiorcy, którzy dysponują kapitałem, ale brakuje im czasu. Chcą więc nawiązać kooperację z kimś, kto podejmie się prowadzenia lokalu Crazy Corn. W zamian proponują gotówkę na jego uruchomienie. Właścicielem zostaje oczywiście osoba zarządzająca punktem, ale zyski są do podziału wedle uzgodnionych wcześniej zasad – tłumaczy, na czym polega oferta specjalna Rafał Dziekoński, współwłaściciel franczyzy Crazy Corn.

Lokal można otworzyć w dowolnej miejscowości. Franczyzodawca nie ogranicza zasięgu geograficznego. Pomaga w wyborze i analizie mocnych i słabych stron lokalizacji. Jest to o tyle istotne, że Crazy Corn opiera się głównie na sprzedaży na wynos, więc musi znajdować się w punkcie, w którym panuje ruch pieszy o odpowiednim natężeniu. Sieć proponuje aż siedem modeli franczyzowych: od przyczepy, rikszy czy wyspy po lokal z okienkiem lub salą konsumpcyjną. Partner otrzymuje gotowy i kompletny punkt, wraz z obrendowaniem, niezbędnym wyposażeniem i pierwszym zatowarowaniem.

Ceny, w zależności od wybranego modelu, oscylują od 17 tys. zł (w przypadku gastro wózków) do 35 tys. zł (tyle należy zapłacić za lokal z serwisem wewnątrz). 15 tys. kosztuje dokupienie konceptu jako dodatku do już funkcjonującej gastronomii. Opłata wstępna przy lokalu, wyspie i przyczepie wynosi 5 tys. zł, w pozostałych modelach są to 3 tys. zł. Sieć pobiera miesięczną opłatę franczyzową w wysokości 5 proc. od obrotu. Handel może być prowadzony całorocznie lub sezonowo. Filozofia marki opiera się na trzech prostych zasadach: elastyczność, brak konkurencji na polskim rynku i prostota systemu.

– To czytelne reguły, jakimi się kierujemy, oraz oryginalność konceptu wpłynęła na to, że już w pierwszych dniach po ogłoszeniu startu franczyzy Crazy Corn zgłosiło się do nas kilku inwestorów. Są przekonani, że to dochodowy biznes i dlatego nie wahają się wyłożyć na niego swoich pieniędzy – mówi Rafał Dziekoński, reprezentujący sieć. – Czekamy więc na chętnych do współpracy.

Crazy Corn stworzyła grupa przedsiębiorców, którzy osiągnęli sukces w różnych branżach gospodarki. Posiadają dużą wiedzę i doświadczenie dotyczące tworzenia systemów franczyzowych i rynku gastronomicznego.

– Niektórzy z nas należą do tzw. foodloversów. Jesteśmy na bieżąco z nowinkami i poszukujemy wyjątkowych doznań kulinarnych. Za takie właśnie uznaliśmy meksykańską kukurydzę, na amerykańskim kontynencie dostępną w tysiącu wersji – dodaje współwłaściciel Crazy Corn. – Podczas gdy my w Polsce zadawaliśmy się do tej pory klasyczną gotowaną kukurydzą z masłem i solą, Meksykanie wolą ją grillować i dodają do niej najróżniejsze dodatki, tworząc naprawdę niesamowite kombinacje smakowe. Od ostrych z chili i limonką oraz słynnym serem Cotija (np. Cheese Corn), po szaloną kukurydzę na słodko – Rafael Corn z migdałami, kokosem i białą czekoladą albo Carmelove. Przy czym technologia jej przyrządzania jest niezwykle prosta, to typowy street food. Jesteśmy pewni, że podbije serca i podniebienia Polaków.

Są na to dobre perspektywy także dlatego, że Szaloną Kukurydzę można będzie kupić od 5 zł, a za bardziej wyszukaną i wzbogaconą o różne dodatki wersję trzeba będzie zapłacić 12 zł.

Red. PP, fot. mat. pras.

Komentarze