Święta, Święta i… znów Święta. Prawosławne

Marta Sandrykowicz o atmosferze Świąt na pięknej podlaskiej prowincji.

Święta – czas wielkich radości, uniesień i rodzinnych wzruszeń. Co roku, na przełomie grudnia i stycznia dawka ludzkiej dobroci plasuje się na poziomie ,,Megamax”. Stopniowy jej spadek odnotowuje się wraz z nadejściem Nowego Roku, kiedy człowiek zaabsorbowany noworocznymi postanowieniami i własnym ego, przestaje produkować ją na najwyższych obrotach. Wyjątek stanowią mieszkańcy jedynego w swoim rodzaju regionu w Polsce – Podlasia. Tu ludzka dobroć odczuwalna jest nieporównywalnie dłużej, a wszystko dzięki temu, że nasz okres bożonarodzeniowy jest mnożony razy dwa. Czuję to w kościach, kiedy w biegu codzienności przenoszę się myślami do chwil dzieciństwa. Znowu jestem w wiejskiej maleńkiej szkole i wraz z kilkudziesięcioma innymi uczniami przygotowuję się do bożonarodzeniowych jasełek. Wśród nas występują zarówno katolicy jak i prawosławni, jednak w tych chwilach jesteśmy wszyscy razem. Szkolne mury rozbrzmiewają kolędą ,,Dzisiaj w Betlejem”, która po chwili przechodzi w ,,Niebo i Ziemlę”. To wtedy te dwa obrządki połączone ze sobą pozwalały mi przenieść się w zupełnie inny wymiar, ponad stan, rzeczywiście poczuć te Święta podwójnie. Czym one się od siebie różnią? Dlaczego kiedy katolicy witają Orszak Trzech Króli, prawosławni dopiero zasiadają do wieczerzy? Obowiązują nas po prostu inne kalendarze – ten prawosławny jest ,,opóźniony” trzynaście dni – stąd też kiedy 24 grudnia katolicy obchodzą wigilię, u prawosławnych jest dopiero 11 grudnia. Czas przed Bożym Narodzeniem też przeżywamy nieco inaczej – katolicy przez cztery kolejne niedziele (adwent), a prawosławni przez 40 dni (ścisły post, zwany Filipowym).

Prawosławna wigilia to Soczelnik, czyli ,,ziarno ugotowane”, stąd też najważniejszą potrawą podczas tej wieczerzy jest kutia. Samo celebrowanie wigilijnej kolacji w obu obrządkach jest bardzo podobne, choć prawosławni nie dzielą się opłatkiem, tylko prosforą (chleb wypiekany z mąki, drożdży i wody). Choinka, prezenty, kolędy – to wszystko działa na takich samych zasadach jak u katolików. Niezwykłym obrzędem, który praktykują już tylko prawosławni, jest zostawianie na noc zastawionego 12 potrawami wigilijnego stołu. Po co? A po to, by dusze zmarłych członków rodziny mogły nocą skosztować wszystkich tych przysmaków. Po północy zaczyna się w Cerkwi nabożeństwo liturgiczne przypominające katolicką pasterkę – z tym, że jest znacznie dłuższe.

Prawosławne Boże Narodzenie, czyli Rożdiesto Christowo, to trzy pełne rodzinnych spotkań przy suto zastawionym stole dni. A potem, 14 stycznia, przywitamy kolejny raz Nowy Rok bawiąc się w szaloną sylwestrową noc. Zatem…Święta czas zacząć!

Komentarze