O Zalewie Dojlidzkim warto pamiętać nie tylko latem, ale i jesienią. Nasze „małe Mazury” to szansa na doświadczenie malowniczych widoków i kontakt z układającą się do zimowego snu przyrodą.
Stawy Dojlidzkie- więcej, niż się wydaje
Wystarczy kilkanaście minut jazdy autobusem z centrum miasta (linie: 15, 17, 101) żebyśmy znaleźli się w zupełnie innym świecie. Zespół ponad dwudziestu stawów, otoczonych trzcinami i olchowymi lasami to spacerowy i przyrodniczy raj.
Od 1 września obowiązuje wolny wstęp na teren Ośrodka Sportów Wodnych „Dojlidy”. Warto z tego skorzystać, zwłaszcza iż od gruntownej renowacji, zakończonej w 2014 roku, miejska plaża może się pochwalić naprawdę bogatym zagospodarowaniem terenu, obejmującym: miejsce na grilla i ognisko, plac zabaw, siłownię podwórkową, toalety i prysznice. Sama wypożyczalnia sprzętu wodnego pozostanie czynna aż do 15 października, z czego zawołani miłośnicy kajaków i żaglówek chętnie korzystają.
Jesienne wędrówki
Modernizacja wpłynęła nie tylko na sam ośrodek. W słoneczny dzień można wybrać się na krótki spacer wokół zalewu, korzystając z wygodnej ścieżki. Dodatkową zachętę stanowi możliwość wypożyczenia na miejscu kijków do nordic walkingu oraz rowerów. Na nieco ponad trzykilometrowym odcinku doświadczymy zaskakująco pięknych widoków.
Zaraz za tylną bramą ośrodka dróżka poprowadzi nas na niewielką wyspę, położoną przy południowym brzegu akwenu. Dostaniemy się na nią po solidnym mostku. Cieszy fakt, że nie jesteśmy zmuszeni przedzierać się przez bujne zarośla – wyspę okrążymy bez trudu, stąpając po drewnianych kładkach.
Atmosfera na wyspie sprzyja kontemplacji. Należy zwrócić uwagę, że cała okolica jest bardzo czysta i mało gdzie natrafimy na porzucone puszki czy butelki. Duża w tym zasługa regularnie rozstawionych koszów na śmieci.
Dalsza część spaceru może wymagać nieco lepszego obuwia, ponieważ szlak bywa podmokły. Warto jednak poradzić sobie z tą drobną niedogodnością, by zobaczyć malownicze zakątki, utworzone przez zasilające zalew strumyki.
Niestety w pobliże pozostałych Stawów Dojlidzkich nie wiedzie żadna oczywista droga. Teren poprzecinany jest licznymi dopływami. Do tego gęsto zarośnięty szuwarami i trawą. Wędrówka po groblach jest możliwa, wymaga jednak wcześniejszego przygotowania.
Na ryby
Zalew Dojlidzki obfituje w ryby wielu gatunków. Białostoccy wędkarze podkreślają, iż można tu złowić prawie wszystko- od płoci po szczupaka. Pozostałe Stawy Dojlidzkie są niestety zamknięte dla amatorów żyłki i spławika.
Położenie w mieście i łatwy dojazd stanowią niewątpliwe atuty. A wady? Też niestety są. Akwen jest otoczony gęstą trzciną i znalezienie wolnego dojścia do wody może nie być proste. Zwłaszcza w pogodne dni. Oprócz tego zalew w wielu miejscach zarośnięty jest moczarką, w której grzęźnie spławik. Ukryta między bujną roślinnością i przekarmiona przez licznych wędkarzy ryba bierze niezbyt chętnie. Może to stanowić niedogodność albo ciekawe wyzwanie.
Niektórzy uskarżają się, iż akwen jest bardzo zaniedbany. Wodna roślinność nie tylko utrudnia łowienie ryb, ale także przeszkadza kajakom i łodziom wiosłowym. Jednak zbyt stanowcza interwencja w procesy przyrodnicze mogłaby zaszkodzić okolicznej faunie – nadspodziewanie obfitej i różnorodnej.
Niebywałe bogactwo ptactwa przyciąga zarówno profesjonalnych ornitologów jak i amatorskich podpatrywaczy przyrody. Można tu spotkać powszechnie znane kaczki czy kormorany, ale także wiele okazów rzadkich i ściśle chronionych, takich jak orzeł przedni czy nur czarnoszyi.
Poza ptakami pobliskie podmokłe tereny zamieszkuje wiele gatunków płazów: kumaki, traszki, ropuchy i żaby.
W lustrach jesiennego nieba
Grzybne lasy i hetmańskie parki to nie wszystko, co Białystok ma do zaoferowania w ciepły jesienny weekend. Wycieczka na – nieco o tej porze roku zapomniane – Stawy Dojlidzkie zagwarantuje nam bliski kontakt przyrodą. A może i szczyptę ładnej wrześniowej melancholii.