Magdalena Gołaszewska: Zrób najlepszą pizzę, jaką potrafisz i zaproś na nią gości – opowieść o wystąpieniach publicznych

Magdalena Gołaszewska, fot. Adam Ludwiczak

Jak często zdarza się Wam spotkać kogoś, z kim rozmowa wydaje się być doświadczeniem? Są ludzie, którzy potrafią słuchać i obdarzać rozmówcę szacunkiem. Są tacy, którzy swoim spojrzeniem, językiem ciała, potrafią dać drugiej osobie swój spokój, czas, świat. Są wreszcie ludzie, którzy uwodzą innych swoją inteligencją i elegancją. Ona ma wszystkie te cechy, więc jej obecność na naszym portalu, jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Nie myślcie, że te słowa to grzeczność. To naprawdę niezwykły człowiek, choć pewnie dla wielu z Was była do tej pory przede wszystkim „panią z telewizji”. Mam nadzieję, że od dzisiaj będziemy mogli poznać Ją lepiej, dzięki felietonom na PP. Z wielką przyjemnością witam na przedsiebiorczepodlasie.pl Magdalenę Gołaszewską.

Grzegorz Grzybek

Przepis na pizzę i dobre wystąpienie:

– 250 g mąki
– 150 ml ciepłej wody
– łyżka oliwy z oliwek
– 1/3 łyżeczki soli
– sos pomidorowy
– 125 g mozzarelli
– garść liści świeżej bazylii
– czarne oliwki

Każdy wie, jak przygotować dobrą pizzę.

Trzeba mieć sprawdzony przepis, kupić najlepszej jakości produkty, połączyć je we właściwych proporcjach, upiec w idealnej temperaturze i podawać gorącą.

Ze skutecznym przemawianiem do innych jest podobnie.

Zaczynamy od ciasta. To podstawa. Samo sedno i baza dla innych składników. Ciasto musi być treściwe.

Kiedy przygotowujemy się do wystąpienia publicznego, np. prezentacji – też zacznijmy od dobrego ciasta. Zamiast mąki i wody – użyjmy: sprawdzonych treści, mocnych faktów, obszernych danych i aktualnych statystyk. To właśnie zawartość merytoryczna – czyli to, co chcemy przekazać innym – jest naszą bazą.

Nie spieszmy się z tym. Poświęćmy czas i uważność na zbieranie informacji. Niech będą najlepszej jakości. Bez zarzutu, świeże, mocne, sprawdzone. I ugniećmy z nich idealne ciasto. Mięsiste, gładkie, pachnące.

Można je nawet zostawić na jakiś czas, żeby dojrzało. I wrócić doń raz jeszcze, oceniając czy nie potrzebuje jeszcze odrobiny mąki, albo szczypty soli.

Kiedy ciasto wydaje się już idealne – pomyślmy o perfekcyjnym sosie. Przecież samo ciasto – nawet najlepsze – nie będzie smakowało.

A nawet najobszerniejsze i najrzetelniejsze dane do naszej prezentacji – nie wystarczą. Już po chwili staną się nudne i beznamiętne. Nasi słuchacze z pewnością odpłyną myślami ku zbliżającej się serii skoków narciarskich, albo będą nurkowali w sieci.

Dlatego tę mięsistą zawartość trzeba polać aromatycznym, intensywnym sosem. Ubrać w ciekawą formę wypowiedzi: zaskakujący początek i nieoczekiwany koniec. Trzeba ją okrasić anegdotami, lekkością narracji, zróżnicowaniem tempa i pięknym, czytelnym językiem. Aby słuchacze chłonęli tę naszą wiedzę gładko i niepostrzeżenie. Smakowali te dane i kiwali z uznaniem głową.

Ale nawet najbardziej perfekcyjne ciasto i smakowity sos – nie wystarczą. Nie są w stanie stworzyć dobrej pizzy. Będzie w niej brakowało całej reszty dodatków. Tych składników, które cieszą oko, dają bogactwo smaków i zapachów. Tych, które decydują o wyjątkowości i oryginalności tego dania.

Śnieżnobiała, miękka mozarella, intensywnie zielona bazylia, palące pepperoni, czarne, lśniące oliwki… To one zbudują ostateczny i niezapomniany smak pizzy. Dopiero dodanie tych kolorów, smaków i zapachów – stworzy perfekcyjną całość.

Aby publiczna prezentacja uzyskała ów ostateczny kształt – potrzebujemy okrasić ją dla oka i ucha. Wyglądać świetnie: mieć dobrze skrojony garnitur, stylową sukienkę i nienaganną fryzurę. Panować nad ciałem, gestami i mimiką. Starannie modulować głos, dbać o jego barwę i siłę. Budzić poczucie bezpieczeństwa swoim zachowaniem. Wierzyć w siebie i wierzyć w swoich słuchaczy. Stać mocno i pewnie na ziemi, uśmiechać się wewnętrznie i spokojnie oddychać…

Teraz nasza pizza jest gotowa do podania!

Za chwilę przy stole usiądą zaproszeni goście. Czujemy rosnące napięcie i ciekawość – jak będzie smakowała? Czy wzbudzi zachwyt? Czy okażemy się świetnymi kucharzami?

Kroimy ją na kilka kawałków, częstujemy znajomych i czekamy na ich wrażenia.

Nagle przy stole pojawia się nieproszony gość! Jest dość bezczelny i zuchwały. Bez pardonu sięga po kawałek naszego popisowego dania. A my nie ośmielamy się go powstrzymać.

To stres.

On uwielbia pizzę, wyczuwa ją na odległość. Zawsze pojawia się wśród gości i zjada swoją część dania.

Przygotowując się do wystąpienia publicznego – bądźmy pewni, że stres się pojawi. Niezawodnie. Mimo wszechstronnego przygotowania, treningu, koncentracji, opanowania. Przywitajmy go bez zdziwienia.

I zaakceptujmy fakt, że zje kawałek naszej prezentacji. Uszczknie trochę danych, poplącze myśli, przyspieszy oddech, rozedrga dłonie. Szkoda energii na stawianie mu oporu. Niech się posili.

Ważne, by kawałek pizzy, który zjada – nie był zbyt duży. Aby przy każdej następnej okazji – oddawać mu coraz mniejszą część. Aż w końcu zadowoli się paroma okruszkami ze stołu.

A zaproszeni goście, nie zauważą jego obecności. Najedzą się twoją pizzą do syta. Doceniając wszystkie jej walory: ciasto, sos i dodatki.

Przecież każdy jej kawałek smakuje podobnie. A przyjemności z jej jedzenia wystarczy dla wszystkich.

Jest jeszcze jedna cudowna prawidłowość: im częściej robimy pizzę, tym staje się smaczniejsza…

Trening czyni mistrza.

Smacznego!

Komentarze