Moc, potencjał, talent i zaangażowanie. Jakubowski już pracuje nad nowymi książkami o podlaskim sporcie

Karol Jakubowski

Ambitny nauczyciel wychowania fizycznego, pracujący w jednym z białostockich ogólniaków, ma na koncie już dwie monografie: o sportowcach wywodzących się z II LO i podlaskim ruchu olimpijskim. W rozmowie z Piotrem Walczakiem zdradza kolejne plany wydawnicze. Choć Karol Jakubowski nie wziął za dotychczasowe publikacje ani złotówki, a włożył w nie mnóstwo pracy, czasu wolnego i poświęcenia, podkreśla, że pieniądze są tu najmniej istotne.

Piotr Walczak, Przedsiębiorcze Podlasie: Wspominamy jeszcze galę z okazji 50-lecia Podlaskiej Rady Olimpijskiej PKOl, a ty wchodzisz na kolejny level. Ma powstać publikacja związana z Turem Bielsk Podlaski.

Karol Jakubowski: Zgadza się. W tym roku ma powstać publikacja o Turze Bielsk Podlaski. Przy tym projekcie współpracuję ściśle z Łukaszem Niczyporukiem i Rafałem Roszczenką. Zresztą, to jest niesamowita historia, gdyż wspólnie, blisko 20 lat temu, z bielską drużyną przemierzaliśmy kilometry po województwie podlaskim, by kibicować drużynie Tura, a dzisiaj będziemy mogli te wspomnienia i wiele innych przelać na papier, aby upamiętnić historię Bielskiego Klubu Sportowego Tur w Bielsku Podlaskim.

Z pewną propozycją zgłosił się też do ciebie Jan Wołosik…

– To prawda. Jan Wołosik to jest prawdziwa kopalnia wiedzy o sporcie w wydaniu regionalnym oraz krajowym. Ogromnie się cieszę ze współpracy z panem Janem, gdyż będę mógł czerpać z jego wiedzy i kilkudziesięcioletniego doświadczenia w sporcie i ruchu olimpijskim przysłowiowymi garściami. We dwóch postaramy się zebrać najważniejsze informacje sportowe danego regionu północno – wschodniej Polski, obecnego województwa podlaskiego.

Masz na koncie dwie świetne monografie. Czy oprócz podziękowań i ukłonów otrzymałeś z nich profity, finansowe?

– To jest pytanie, które w rozmowach otrzymuję często. Odpowiedź zadziwi zatem wielu. Za swoją pracę nie otrzymałem stricte wynagrodzenia. Mało tego, dzięki swojej pierwszej książce mogłem dołożyć cegiełkę do powrotu, do w miarę normalnego, codziennego funkcjonowania emerytowanemu nauczycielowi wychowania fizycznego – panu Sławomirowi Chrostowskiemu. Jak ktoś, kto przeczyta ten artykuł i będzie chciał jeszcze pomóc w zbiórce środków, będzie mógł wpłacić pieniądze na konto siepomaga.pl, które utworzyłem. Link do zbiórki poniżej:
https://www.siepomaga.pl/slawomir-chrostowski

Albert Einstein powiedział: „Najcenniejszych rzeczy w życiu nie nabywa się za pieniądze”. Te słowa wzorowo odnoszą się do mojej twórczości.
Dzięki książce mogłem poznać wielu wspaniałych ludzi, a z niektórymi nawet się zaprzyjaźnić.

Na pewno miło jest, gdy 5-letnia praca jest doceniona przez władze samorządowe. Być może zasłużę na nagrodę, wyróżnienie od władz miasta Białegostoku, województwa podlaskiego za promocję kultury fizycznej, sportu, ruchu olimpijskiego, wartości fair play wśród dzieci, młodzież, dorosłych mieszkańców miasta Białegostoku i województwa podlaskiego.

W roku 2024 ukażą się dwie kolejne publikacje.

Reasumując, powiem tak: dzięki mojej pracy nad książkami oraz ich promocją, jestem kojarzony z jakością, profesjonalizmem oraz ogromną pasją. Być może, dzięki temu ktoś zaproponuje mi udział w ambitnych projektach, gdzie będę mógł się rozwijać i realizować.

Amerykański pisarz Nicholas Sparks powiedział: „Dochowanie wierności swoim marzeniom wymaga ogromnej siły”. Mnie się to udało i z tego jestem najbardziej dumny.

Nie myślałeś o tym, by pisarski talent wykorzystać do zarabiania na życie?

– Życie pisze różne scenariusze, zobaczymy, jak to wyjdzie, również w tym wypadku. Mam już własny długopis z napisem „autor – Karol Jakubowski”, który otrzymałem w prezencie podczas gali 50-lecia Podlaskiej Rady Olimpijskiej. Mogę powiedzieć, iż jedno marzenie może być również drogą, drogowskazem ku następnym celom, planom.

Książki, które napisałeś, to publikacje nie tylko mające wartość merytoryczną, ale świetne wydania: kredowy papier, twarda okładka, wysokiej jakości druk. A mimo to nie były pisane pod kątem komercyjnym.

– Książki są wydane w bardzo wysokiej jakości. Wymagało to ogromnego zaangażowania w zbiórce funduszy na ten cel od mecenatów sportu, m.in. władz samorządowych, firm itp. Są to ogromne kwoty – kilkudziesięciu tysięcy złotych na jedno wydanie. Tym bardziej się cieszę, że pisma, które pisałem, pozwoliły na zebranie ogromnych funduszy na ten cel. Przy pierwszej książce wszystko prowadziłem sam, przy drugiej – o ruchu olimpijskim – mogłem liczyć na niesamowitą współpracę z sekretarzem Podlaskiej Rady Olimpijskiej PKOl Waldemarem Leszczyńskim, który był dla mnie takim olimpijskim tatą. Przekazywał cenne uwagi, wskazówki. To wszystko sprawiło, że merytoryka podjętych działań okazała się skuteczna i zakończyła się sukcesem.

Jak wyglądała sytuacja z poszukiwaniem sponsorów? Podlascy przedsiębiorcy chętnie wchodzą w takie inicjatywy?

– Aby uzyskać fundusze do realizacji obranych projektów, trzeba wykazać się ogromną determinacją i cierpliwością. Jest to długotrwały niekiedy proces, wymagający wielu rozmów, pism, przedstawienia koncepcji projektu, postępów w realizacji itd. Bardzo ważne jest, aby prezentować odpowiednią jakość pracy i merytorykę, wtedy jest łatwiej o pozyskanie funduszy. Niekiedy to również działa jak efekt domina, gdy pozyskując kilku strategicznych mecenasów danego przedsięwzięcia, powoduje to, iż inni również chcą współpracować.

Do tego kiedy przy realizacji swojego obranego projektu, w tym wypadku książek o tematyce sportowej, gdy otrzymujesz honorowy patronat m.in. ministra sportu i turystyki, wojewody podlaskiego, marszałka województwa podlaskiego, prezydentów Białegostoku, Łomży, Suwałk, Augustowa, prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, wielu sponsorów chce współpracować i przeznaczają środki finansowe.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze