Dojeżdżają do szkół i przedszkoli. Dzieciaki pokochały ich zajęcia taneczne

Na pomysł stworzenia mobilnej szkoły tańca Sylwia Świsłowska wpadła kilka lat temu. Nazwała ją PAARO. Zajęcia odbywają się w placówkach edukacyjnych, których liczba stale rośnie. Jak mówi w rozmowie z naszym portalem założycielka, dzieci są zachwycone. W planach ma dalsze rozwijanie działalności na inne miasta i powiększanie zespołu fantastycznych instruktorów.

Piotr Walczak, Przedsiębiorcze Podlasie: Ciężko do Was trafić pod adres przy Elewatorskiej w Białymstoku…

Sylwia Świsłowska, mobilna szkoła tańca PAARO: Bo to my dojeżdżamy na prowadzone przez nas zajęcia do szkół, przedszkoli, a nawet i żłobków. Tutaj jest miejsce, w którym możemy szkolić naszych instruktorów, doskonalić swoje umiejętności.

Co proponujecie dzieciom?

– Prowadzimy zajęcia taneczno-rozwojowe, pod nazwą WEENGEE -„Rozwiń skrzydła”. Nie są to tradycyjne zajęcia taneczne. Oczywiście, uczymy dzieci tańca, ale dodatkowo chcemy im przekazywać takie treści, by potrafiły sobie radzić ze stresem, umiały się motywować i współpracować. Zależy nam, by rozumiały, iż wielkich sukcesów nie osiąga się w pojedynkę i jeżeli będą współpracowały z innymi, mogą zdobywać prawdziwe szczyty.

Ile placówek zaufało już PAARO?

– Istniejemy od 2011 roku i obecnie prowadzimy już 210 godzin zajęć tygodniowo w 180 placówkach. Korzysta z nich 5 500 dzieci w wieku od dwóch do 12 lat. Dojeżdżamy do szkół czy przedszkoli m.in. w Białymstoku, Dąbrowie Białostockiej i do wielu innych miejscowości, nie tylko miast – w promieniu około 80 kilometrów od stolicy województwa podlaskiego. Chcemy jednak dalej rozszerzać naszą działalność. Niedawno otworzyliśmy oddział w Bydgoszczy. Poszukujemy instruktorów, ponieważ planujemy dojeżdżać do placówek w Suwałkach, Ełku, Siemiatyczach, Augustowie i innych miastach w regionie. Moją misją jest, żeby pomagać milionom kobiet i dzieci stawać się lepszymi ludźmi dzięki zabawie i tańcu. Chciałabym docierać do każdej gminy w Polsce. Tak, by jak największa liczba dzieci mogła korzystać z naszych zajęć. To jest niesamowite, jak dzieciaki z bardzo nieśmiałych przeobrażają się w przebojowe i wierzące w siebie oraz swoje możliwości.

Skąd wpadła Pani na taki pomysł, jak mobilna szkoła tańca z zajęciami dla dzieci?

– Jako dziecko mieszkałam pod Białymstokiem i moim marzeniem było tańczyć, ale nie miałam wtedy takich możliwości, by uczyć się tam pod okiem fachowców. Kiedy mając 18 lat zamieszkałam w Białymstoku, zapisałam się do szkoły tańca, by robić to profesjonalnie. Usłyszałam, że na zawodowstwo jest już za późno i zostaje tylko taniec w formie rekreacyjnej. Zaczęłam z tańcem brzucha, bardzo mi się spodobało. Można go tańczyć w każdym wieku, jeździłam na zawody, zdobyłam mistrzostwo Polski, potem byłam czwarta na mistrzostwach świata… Z czasem zaczęłam szkolić innych. W pewnym momencie zaproponowano mi zajęcia dla dzieci. Pojechałam. Pierwsze zderzenie z ich opinią było okropne, ale pokazało mi to, że dzieci są szczere i to mnie ujęło. Jeżeli coś im się nie podoba, to mówią o tym wprost. Postanowiłam sama wypracować program.

No właśnie, do jakiej muzyki tańczycie z dziećmi?

– Jest to taniec nowoczesny. Tańczymy w rytm przebojów. Ale nie jest nauka jak w szkołach tańca dla dorosłych. Bawimy się, tworzymy układy do bajek, chcemy rozbudzać wyobraźnię.

Plany na najbliższe miesiące?

– Pozyskać przynajmniej 10 nowych instruktorów, znaleźć takie osoby, które zaangażują się w ten projekt. No i oczywiście to, o czym wspomniałam – być w Suwałkach, Ełku, Augustowie, Białej Podlaskiej, Siemiatyczach czy Ostrowi Mazowieckiej.

Jakie wymagania stawia Pani przed kandydatami na instruktorów?

– My wszystkiego ich uczymy. Realizujemy cały program szkoleń pedagogicznych i tanecznych, by przygotować ich do tej pracy. Taka osoba powinna być przede wszystkim zaangażowana, chętna do nauki, lubić dzieci i posiadać poczucie rytmu.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze