Białostocka fundacja pomaga wychodzić przedsiębiorcom na prostą ze spirali zadłużenia

Krzysztof Mnich i Jacek Kondratowicz

Fundacja Przedsiębiorczości i Sztucznej Inteligencji to sprawdzony partner na trudne czasy. Obecnie skupia się w dużej mierze na przeprowadzaniu procesów restrukturyzacji, tym samym dając możliwość złapania oddechu tym, którzy w niełatwym dla gospodarki okresie złapali zadyszkę. Tutejsi eksperci skutecznie pomagają przetrwać kryzys, negocjując z wierzycielami, chroniąc przed działaniami windykacyjnymi i egzekucyjnymi. Doprowadzają do redukcji części zadłużenia, odsetek, zawarcia układów na możliwie najlepszych warunkach i przywrócenia firmom płynności finansowej. Fundacja otwarta jest również na udzielanie wsparcia rolnikom oraz osobom fizycznym.

W ramach Fundacji Przedsiębiorczości i Sztucznej Inteligencji funkcjonuje Instytut Biznesu i Restrukturyzacji. Prowadzi usługi z zakresu doradztwa dla przedsiębiorców w sferze restrukturyzacji, upadłości, finansów, postępowań układowych wobec przedsiębiorców w celu uniknięcia zamknięcia firmy. Kompleksowo obsługuje także obszar upadłości konsumenckiej. Wspiera firmy w pozyskiwaniu inwestorów wspierających rozwój, czy w pozyskiwaniu finansowania oraz zmianach organizacyjnych i własnościowych.

– Był taki czas, kiedy nie mieliśmy ustawy o upadłości konsumenckiej oraz ustawy prawo restrukturyzacyjne. Wtedy, w trudnych chwilach, przedsiębiorstwa były zostawiane de facto na pastwę losu, a osoby fizyczne nie były w stanie wychodzić ze spirali kredytowej i odsetkowej. W niejednym przypadku odsetki od zaciągniętych zobowiązań rosły do końca życia. Ludzie nie byli w stanie ich spłacać, co powodowało, że nie mogli wrócić do „spokoju finansowego” – mówi Krzysztof Mnich, prezes Fundacji Przedsiębiorczości i Sztucznej Inteligencji. – Dochodziło do tego, że człowiek w pewnym momencie nie widział możliwości spłaty zadłużenia. W efekcie nie decydował się na zakładanie firmy, zatrudnianie się do pracy, bo zarobione pieniądze w dużej mierze trafiałyby do komornika. Prowadziło to do wymuszonego wręcz funkcjonowania w szarej strefie.

Jak obrazuje Krzysztof Mnich, nierzadko zdarzało się, że ludzie brali po 20 czy 30 tysięcy złotych, by po kilku latach zrobiło się z tego 200 czy 600 procent więcej.

Szczęśliwie, w 2015 r. wprowadzono w życie ustawę prawo restrukturyzacyjne, pojęcie upadłości konsumenckiej w prawie pojawiło się już w roku 2009 r. Są to prawa i przepisy, które pomogą wyjść na prostą i skończyć ze spiralą zadłużenia.

– Dziś mamy taki czas, że kredyty bardzo mocno zdrożały, odsetki niebotycznie poszły w górę, raty urosły czasem o 100 procent, doszło do przekroczenia limitów, powyżej których przedsiębiorcy czy osoby fizyczne przestały być wydolne w spłatach. Nikt się nie spodziewał, że w ciągu kilku miesięcy WIBOR pójdzie w górę powyżej 6,5 proc. To zaczęło powodować, że firmy mające kilka tysięcy złotych miesięcznej raty, muszą płacić 10 czy 12 tys. zł. A zanim nastąpi powrót do 0,1 proc., 0,5 proc. czy 1 proc., miną lata – tłumaczy Krzysztof Mnich.

Dużo firm wpadło w pułapkę.

– Brak płynności finansowej i spłacania wierzycieli powoduje, że rachunki bankowe zajmowane są przez komorników, co w efekcie może prowadzić do eskalacji, włącznie z doprowadzeniem do upadłości danego podmiotu – twierdzi Jacek Kondratowicz, syndyk i restrukturyzator z kilkunastoletnim doświadczeniem w branży.

Ustawa o restrukturyzacji ma w założeniu ochronić taką firmę, jeżeli ta ma problemy ze spłatą kredytów, odsetek.

– Albo realizuje kontrakt, przy którym za miesiąc czy dwa dostanie dużą pulę środków, która pozwoli na regulowanie zobowiązań – dopowiada Krzysztof Mnich. – Wystarczy zgodzić się, by przedsiębiorca taki kontrakt mógł dokończyć, pospłacać zobowiązania, zaległe wynagrodzenia pracownikom. Niestety, często komornicy na to nie patrzą, tylko po prostu blokują rachunki. Tym samym prowadzą do jeszcze większych problemów przedsiębiorców. Wyobraźmy bowiem sobie, że firma z umowy otrzymać ma milion złotych, a nie może się z niej wywiązać, gdyż jakiś wierzyciel poszedł do komornika z kwestią 5 czy 15 tysięcy złotych i ten zablokował firmowe konto. W takiej sytuacji również można skorzystać ze wsparcia restrukturyzatora, który dokona analizy, jakie działania należy podjąć, aby pomóc firmie odblokować zajęty rachunek i dokonać zaległych spłat, by wyjść na prostą, odzyskać płynność finansową.

Doradca restrukturyzacyjny przede wszystkim ocenia wszelkie zobowiązania przedsiębiorcy, majątek, nieruchomości potencjał zespołu pracowniczego, który służy wypracowywaniu zysków. Jego zadaniem jest dogadanie się z wierzycielami, urzędem skarbowym, Zakładem Ubezpieczeń Społecznych czy bankami, by pozwolili firmie prowadzić dalej działalność.

– Mowa np. o rozłożeniu rat kredytowych na dłuższy okres, możliwość opłacenia zaległych składek na ubezpieczenia społeczne w ratach czy umorzenie odsetek – wyjaśnia Jacek Kondratowicz.

Jeśli jest zgoda, układ wchodzi w życie i zostaje zatwierdzony przez sąd.

– Kiedy proces restrukturyzacji jest rozpoczęty, firma jest pod tzw. kloszem ochronnym. Wtedy żaden kolejny komornik nie może prowadzić egzekucji, a te rozpoczęte muszą być zawieszone. Restrukturyzator musi mieć pełną przestrzeń do wsparcia w procesie zarządzania. Pilnuje również, by w przedsiębiorstwie nie dochodziło choćby do niekontrolowanego zbywania majątku. O wszelkie poważniejsze ruchy, typu sprzedaż majątku, przedsiębiorca musi pytać restrukturyzatora o zgodę – dodaje Jacek Kondratowicz.

Fundacja Przedsiębiorczości i Sztucznej Inteligencji to doświadczona organizacja nie tylko w procesach restrukturyzacyjnych, doradztwie biznesowym, ale także w negocjacjach, pozyskiwaniu środków finansowych, dotacji, pośrednictwie finansach, zdobywaniu kredytów, doszkalaniu kadry przedsiębiorstw.

– W tym trudnym okresie dla gospodarki i przedsiębiorców zachęcamy do kontaktu. Naprawdę ze spirali zadłużenia i pogłębianiu się problemów finansowych można skutecznie wyjść, znaleźć sposób na przetrwanie. Warto szukać pomocy nim będzie za późno – zachęca Krzysztof Mnich.

Red. PP

Komentarze