Krzysztof Szubzda: „Białystok wolny od nienawiści” to najgłupsza akcja, jaką można było wymyślić

„Białystok wolny od nienawiści” to najgłupsza akcja, jaką można było wymyślić. Dlaczego? Bo jest oparta na nienawiści, tylko, że gorszej, bo zakamuflowanej, biało-rękawiczkowej. Samo hasło jest konfrontacyjne. A na kontrze buduje się zawsze nienawiść.

Hasła „Białystok wolny od imigrantów” i „Białystok wolny od nienawiści” różnią się tylko poprawnością polityczną, ale żadne z nich nie inspiruje jedności, oba budują mury. Oba wskazują oskarżycielskim gestem zjawisko, od którego Białystok należy uwolnić. Walka z czymkolwiek jest zawsze tylko walką. Szukanie nienawiści u innych jest zawsze niedojrzałym widzeniem świata, a często  też niebezpieczną głupotą.

Jeśli twierdzisz, że nienawiść to zło i masz obowiązek z tym walczyć, to znak, że wpadłeś w to samo uproszczenie, co Twój przeciwnik, dla którego też jesteś samym złem i ma obowiązek uwolnić świat do Ciebie. Jeśli czujesz, że Twoja racja moralna jest wyższa i widoczna gołym okiem, to właśnie stałeś się przeszkodą w budowaniu jedności.  Nie da się dogadać, jeżeli najpierw przypiszemy oponentowi zło moralne i zrobimy słuszną manifestację przeciwko temu złu.

Dobre rzeczy robi się wyciągając rękę, ale nie do podobnie myślących, jak to robi „Białystok wolny od nienawiści”, ale do tych po drugiej stronie barykady. Ale ręka do zgody nie może mieć oskarżycielsko wytkniętego palca. Chcesz uwolnić Białystok od nienawiści, to nie osądzając, nie szukaj nienawiści poza sobą. Opuść  gardę!  Stwórz bezpieczną i nieoceniającą przestrzeń drugiej stronie. Nie czuj się lepszy widząc posła Winnickiego. A najlepiej w ogóle nie uwalniaj Białegostoku od nienawiści. Przecież ta impreza ma taki sam sens, jak referendum do rad osiedli.

Proponuję zamiast „Białystok wolny od nienawiści” „Białystok szybki do miłości”. Może chłopakom z ONR-u nie podobają się smagłe twarze, ale na pewno nie przeszkadzają im smagłe pośladki. Wiem, trochę dosadne, ale chcę pokazać lepszy klucz do rozwiązania sytuacji niż wszelkie proste pomysły inspirowane tanim poczuciem słuszności i wyższości moralnej. Zróbmy coś nie „przeciwko”, ale „za”, a najlepiej „bez”. Pobawmy się! Zaprośmy Zenka. Niech zaśpiewa: Przez Twe oczy skoszone, oszalałem, przez twą twarz w burce skrytą, oniemiałem, przez amulet z kła orła, ocipiałem itd…

Zjedzmy coś razem. Arabska ruletka, jeden pieróg wieprzowy, drugi wołowy, trzeci z barana. Zróbmy razem interes. Tkaczki dwuosnowowe niech uszyją dwuosnowową tkaninę, z jednej strony szahada z drugiej Credo. Imigrantki z Orientu niech przyrządzą ultranacjonalistom przepyszny pilaw z baraniego sadła. Już widzę, jak poseł Andruszkiewicz pierwszy atakuje baraninę i rozluźnia mu się cały ten ideologiczny szczękościsk. Zresztą pooglądajcie bohaterów filmików promujących sobotnią akcję. A zwłaszcza bohaterki. One mają ten sam szczękościsk. A tak nie da się rozmawiać.

Pierwszym punktem sobotniej akcji powinno być ustawienie w kółku pani Romaszewskiej, Korytkowskiej, panów Tymury, Winnickiego, Bosaka, Andruszkiewicza, Chruszcza, księdza Międlara i ojca Kramera i wszyscy powinni się zacząć mocno gilgotać, aż wpadną ze śmiechu do fontanny, którą na czas imprezy należy wypełnić kisielem. Tak miałoby szansę zacząć się autentyczne pojednanie.

To fatalne, że akcję promują głównie twarze jednej strony sporu (no może ze dwie neutralne), przecież to tylko syci wrogość drugiego obozu. Zobaczmy, jak to robią banki, restauracje, korporacje. Na baner, i na pierwszą linię obsługi klienta wrzuca się zawsze śliczniutkie, miłe dziewczyny, grzecznych, ułożonych chłopaków, wtedy jakoś trudniej narzeka się na słaby lunch, niekorzystne oprocentowanie lub nieterminową usługę. Niech ładne twarze mówią z plakatów: „Daj się polubić!”, „Poznajmy się!”. Niech Irakijka puszcza oko zza burki i mówi: „Jak chcesz, eksplodujmy razem!”. Niech ONR-owiec (prawdziwy albo udawany) powie z plakatu „Sorry, zradykalizowałem się, bo nie miałem taty”.

A tak, pod płaszczykiem spoko-pikniku robimy kolejną konfrontacyjną imprezę, której jedynym skutkiem będzie podreperowywanie swego ego kosztem drugiej strony. Zresztą druga strona podreperuje swoje ego analogicznie. Różnica będzie tylko we fryzurach, sloganach, poetyce rekwizytów i dynamice działań.

 Czołem Wielkiej Polsce
i Ogromnemu Światu

Komentarze