,

Ogród to też nasz dom. Tyle, że na zewnątrz

Architekt krajobrazu to nie jest ktoś, kto nam posadzi bratki pod oknem. To bardzo techniczny zawód. I to ktoś, z kim najlepiej skonsultować się już na etapie projektowania domu.

Ewentualnie stanu surowego.
Dlaczego?

– Ponieważ może się zdarzyć, że trzeba będzie rozkuwać ścianę domu czy kostkę, żeby zainstalować odpowiednie przyłącze do wody czy poprowadzić prąd do naszego wymarzonego ogrodu – mówi Monika Pietkiel, architekt krajobrazu z Białegostoku.

O tym, jak ma wyglądać ogród, trzeba myśleć odpowiednio wcześniej. Monika Pietkiel, kiedy projektuje, chce wiedzieć dokładnie, jak wygląda działka i np. jaki widok będą mieli właściciele za oknem: żeby wiedzieć, czy należy go zakryć odpowiednimi roślinami, czy wyeksponować. Chce wiedzieć, jaki gust mają właściciele, ponieważ wychodzi z założenia, że ogród jest przedłużeniem domu.

– Ogród to też nasz dom, tyle że na zewnątrz – przekonuje. – Dlatego powinien być spójny z naszymi upodobaniami i gustem. Miło patrzeć przez okno i widzieć swój styl. Oczywiście, że zdarzają się różnice zdań, np. mąż chciałby ogród rustykalny, a żona nowoczesny. I moją rolą jest wtedy znalezienie rozwiązania, które zadowoli obie strony. A to nie zawsze jest łatwe. Trzeba rozmawiać i słuchać, być niezłym psychologiem.

Oprócz tego trzeba znać się na roślinach, mieć wyobraźnię przestrzenną, znać techniczne trendy, być na bieżąco ze zmianami na rynku, zmianami w prawie i obserwować zmiany klimatu. Te ostatnie mają przecież duży wpływ na to, jakie rośliny przetrwają w naszym ogrodzie. I wciąż się szkolić.

Co więc robi architekt krajobrazu?

Projektuje albo wybiera ogrodzenie. Projektuje kostkę, oświetlenie, nawodnienie, nasadzenia, małą architekturę, donice, meble…

– Zajmuję się wszystkim tym, co jest wokół domu – mówi Monika Pietkiel. – Zaplanuję, gdzie ma być szopa na narzędzia, zadbam o przestrzeń dla dzieci i miejsce na warzywnik. Może się wydawać, że takie elementy przestrzeni są oczywiste, ale nie zawsze tak jest, zwłaszcza, kiedy się całe życie mieszkało w bloku. Mogę też zaprojektować trawnik tak, żeby mogła po nim jeździć automatyczna kosiarka, opracuję koncepcję tarasu albo balkonu, żeby był bardziej użytkowy. Im mniejsza powierzchnia, tym większe wyzwanie. Coraz częściej projektuję też ogródki działkowe – z pierwszym miałam do czynienia 5 lat temu.

Jak mówi, jej zawód staje się coraz bardziej zauważany i potrzebny.

– Jesteśmy coraz bardziej wymagający, jeśli chodzi o estetykę – uważa. – Już urządziliśmy sobie domy, przyzwyczailiśmy się do tego, że istnieje architekt wnętrz. Teraz czas na przestrzeń wokół nas, na to, co na zewnątrz. Zauważają to też firmy, które chcą, by np. otoczenie siedziby współtworzyło wizerunek przedsiębiorstwa.

I, jak zapewnia, ten zawód ma przyszłość, ponieważ dobrze zaprojektowana przestrzeń będzie cieszyć oko długie lata i, jeśli sobie tego zażyczymy, nie będzie wymagała praktycznie (prawie) żadnej naszej pracy.

– Tak, da się taki bezobsługowy ogród zaprojektować – mówi Monika Pietkiel. –Zdradzę jedną rzecz: w tej kwestii należy zrezygnować z trawnika, który wbrew pozorom wymaga dużo pracy.

Jak mówi, architektem krajobrazu była chyba całe życie.

– Kiedy byłam w podstawówce, to mówiłam babci, gdzie ma co posadzić – wspomina. – Potem pomagałam znajomym. Ale nie docierało do mnie, że to zawód, dla mnie to była pasja. Aż kiedyś, podczas pracy nad wielkim projektem, usłyszałam od inwestora, że jestem świetnym architektem krajobrazu. Pomyślałam: „Tak? A kto to jest?” I okazało się, że to jestem ja.

 

Red. EW,
fot. Ewelina Lewkowicz-Żmojda,
Pietkiel FB

Komentarze