Bardzo subtelna różnica, a w rzeczywistości, zupełnie o co innego chodzi. Kiedyś nie miałem świadomości obu tych zdań, a dziś…… Na łamach tego felietonu podzielę się swoim doświadczeniem.
Gdy w 2013 roku założyłem jednoosobową działalność gospodarczą, wierzyłem w biznes, a gdy w 2017 roku założyłem spółkę akcyjną, pierwsze nad czym się zastanawiałem i zastanawiam to wiara w biznesie.
Jak zbudować pomiędzy tymi dwoma zdaniami most? Jak interpretować jedno i drugie? Zacznijmy od początku.
Zakładając jednoosobową działalność z reguły chcemy wypłynąć samodzielnie na głębię i zrobić coś, co przyniesie nam pieniądze. Często „wychodzimy” z etatowej pracy, bo po prostu nas uciska i czujemy się niekomfortowo. Nie zastanawiamy się tak bardzo nad innymi rzeczami, chcemy by nam to po prostu „poszło”. Skoro wypływamy na głębię lub inaczej, rozpościeramy skrzydła to będziemy latać i może nawet na długich dystansach i nasze sukcesy będą pozwalały na to by mieć jak najwięcej luksusu we własnym gnieździe. Wartością w tym momencie wydaje się to, że wierzymy w biznes i mamy determinację, by go rozwijać. Gdybyśmy w niego nie wierzyli, to przecież byśmy go nie zaczynali. Oczywiste, standardowe i bardzo popularne podejście. Sam takie miałem.
Z biegiem czasu, jeżeli analizujemy to co robimy, ponownie pojawia się temat wiary i wartości. Zadajemy sobie pytanie jaka jest nasza najważniejsza wartość. Ta handlowa i ta… inna? Co jesteśmy tak naprawdę warci i co jest warta nasza firma. W tym miejscu szukamy odpowiedzi na pytanie: kogo zatrudniamy, jak się Ci ludzi u nas czują, ile jesteśmy warci dla klienta, dla naszego otoczenia, co mamy za zasoby i jak nas z zewnątrz ludzie oceniają. Temat wartości zaczyna być ciekawy, warty rozmyślań. A jak jest z wiarą? Czy zmienia nam się w to, w co wierzymy? Z tym bywa różnie. Ciągle wierzymy we własny biznes. Każdego dnia coraz bardziej. Mamy przecież dowody, że się rozwija, więc i nasza wiara w niego wzrasta.
Z upływem czasu temat wiary wraca ponownie. Jakie są nasze wartości? W co wierzymy? Czemu nam się to rozwija? Skąd taki urodzaj? Ja odpowiedź na podstawowe pytania znalazłem dopiero w tym momencie. Zdałem sobie sprawę, że moja przedsiębiorczość jest drogą do świętości. Dostałem talenty od Boga, które powinienem pomnażać. Dostaję błogosławieństwo życia w obfitości, ale tylko wtedy gdy się dzielę, gdy daję szanse, gdy rozwijam innych i tworze im ku temu możliwości. GDY daję, a nie myślę o wzięciu jak najwięcej. GDY inwestuje, a nie gromadzę.
Bez wiary ciężko jest prowadzić biznes, ale nie bez wiary w biznes, a bez wiary w biznesie.
Dział Felietony wspiera Partner Sieńko i Syn Sp. z o.o. Autoryzowany Dealer Volkswagen. Przeczytaj kolejny na https://przedsiebiorczepodlasie.pl/felietony/ Zdjęcia: Monika Woroniecka – fotografia biznesowa