Horyzontalnie o kryteriach

Jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek będzie was szkolił z realizacji projektów lub polityk UE i chcecie go zastrzelić pytaniem, to zapytajcie się od czego pochodzi nazwa „kryteria horyzontalne” i co to ma wspólnego z horyzontem. I posłuchajcie jak będzie rzeźbił w temacie. Oczywiście doskonale opisze wam kryteria, ale utknie na genezie nazwy.

Pejzaż horyzontalny
Zawsze kiedy słyszałem europejski bełkot w postaci „zatrudnialności”, „kryteriów horyzontalnych”, „konwergencji” i innych językowych potworków przyjmowałem, że widocznie tak musi być. W końcu nie każdy termin z języka angielskiego da się żywcem przetłumaczyć i czasami wychodzą z tego jeszcze gorsze terminy niż te w języku oryginalnym. Jak chociażby „flexicurity” czyli socjalny model zatrudnienia oparty na łatwym procesie zatrudniania oraz zwalniania pracowników przez pracodawcę, a także wysokich zabezpieczeniach socjalnych dla bezrobotnych.

Ciekawość
Na wielu szkoleniach z rozwoju osobistego słyszałem, że warto jest pielęgnować swoje wewnętrzne dziecko. Między innymi przez to że dzieci nie boją się próbować, nie boją się porażek i nie boją się zadawania pytań. Te dwie pierwsze rzeczy doskonale widać w realizacji przez dzieci projektów chociażby na przykładzie Marshmallow Challenge

Mnie akurat przypadło do gustu zadawanie pytań. Nie koniecznie prowadzącym szkolenia, ale przede wszystkim sobie. Dlaczego? Po co? A potem poszukiwania na nie odpowiedzi. Trochę to brzmi jak rzucanie sobie samemu patyka do aportowania, ale co tam, wolno mi, w końcu jestem dzieckiem. Tylko dużym. Zresztą najfajniejsze jest to, że przy odpowiedniej organizacji pracy, można mieć na to wszystko czas.

Kiedyś mnie tknęło i moje wewnętrzne dziecko zaczęło się dopytywać o co chodzi w tych „horyzontalnych”.

Projekty, oprócz skupianiu się na osiągnięciu pewnego celu, muszą także wpisywać się w pewien model lub pewne charakterystyki działania. To znaczy, że niektóre z działań realizowanych w projekcie musimy zrealizować zgodnie z narzuconymi nam wymogami i kryteriami. Najczęściej są one nazywane właśnie kryteriami horyzontalnymi i właściwie jest to wszystko, co można w tym temacie znaleźć. No dobra, ale skąd nazwa?

Nazwa wzięła się z niedoskonałego moim zdaniem tłumaczenia słowa „horizontal” z języka angielskiego, co po Polsku znaczy tyle co „poziomy”. Dlaczego poziomy? Żeby do tego dojść, musimy się trochę zagłębić w dokumenty strategiczne UE i pewien system planowania strategicznego, który opiera się o „ramy” („framework”) – stąd między innymi Narodowe Strategiczne Ramy Odniesienia, dokument o tak bełkotliwym tytule, że samo Ministerstwo Rozwoju Regionalnego dodało do niego bardziej strawny podtytuł Narodowa Strategia Spójności.

Takie strategie są dokumentami ciężkimi do strawienia, i jak usłyszałem w kuluarach jednej z konferencji zawierają „high level european bullshit”. Nie wiem dlaczego, bardzo lubię to określenie. Dość często do tych skomplikowanych rzeczy stosuje się rysowane modele ułatwiające zrozumienie o co w nich chodzi tak, aby idee w nich zawarte były do zrozumienia nie tylko dla planistów, ale zwykłych europejczyków. Oczywiście o ile któryś z nich zdecyduje się na lekturę tych dokumentów.

Mają one najczęściej wygląd matrycy, gdzie w rzędach pionowych znajdują się zagadnienia poszczególnych programów, ich celów, priorytetów, kierunków działań, a w rzędach poziomych… znajdują się zagadnienia dotyczące zasad dotyczących wszystkich kolumn z rysunku.

Stąd przy opisie takiego modelu stosuje się nazewnictwo wskazujące czy chodzi o pionowe, czy poziome rzędy. I stąd mówimy o „horizontal issues” czyli „zagadnieniach poziomych”. I tajemnica rozwiązana.

Chyba, że nazwa wynika z czegoś innego, ale było to tak głęboko zakopane w „high level european bullshit”, że do tego nie dotarłem. Może ktoś z was dotarł?

Podobał Ci się tekst autora? ZAjrzyj na blog: MOJE POZARZĄDOWE

Komentarze