Laura Banach – bojerowa mistrzyni świata studiuje w Białymstoku

Laura Banach / Fot. Iryna Mikhno, PB

Laura Banach w lutym 2024 roku została mistrzynią świata juniorek oraz wicemistrzynią seniorek w lataniu na bojerach. Pochodząca z Mikołajek studentka I roku architektury na Wydziale Architektury Politechniki Białostockiej po raz pierwszy usiadła za sterami żaglówki jako siedmiolatka.

Mikołajki to jedna z najurokliwszych i najbardziej znanych miejscowości na Mazurach z ogromną mariną i wieloma łódkami pływającymi po jeziorze Mikołajskim czy połączonym z nim jeziorze Tałty. Nic zatem dziwnego, że zakochany w żeglarstwie tata Laury posadził siedmiolatkę w maleńkim Optymiście i wypuścił na wodę. Opiekę nad dziewczynką w szkółce żeglarskiej objął Tomasz Szawkowski i po dwóch tygodniach zaproponował wyjazd na zgrupowanie do Włoch.

– Bardzo nie chciałam pływać, ale rodzice nie pozwolili mi na humorki i pojechaliśmy razem – wspomina Laura Banach. – Tam nauczyłam się podstaw żeglarstwa. To jeden z najważniejszych momentów mojej kariery.

I zaczęła trenować żeglarstwo już na poważnie.

– Od kwietnia nawet do końca października cały czas pływałam – wspomina Banach. – Wakacje spędzałam ciągle na wyjazdach, w domu przez całe dwumiesięczne wakacje byłam może maksymalnie dwa tygodnie.

Laura Banach w ten sposób poznała Zalew Zegrzyński, Zatokę Pucką, Gdynię, Górki Zachodnie koło Gdańska. Żeglowała też na Siemianówce. Trener widział, że dziewczynka ma dryg do „sznurków” i zaproponował 9-latce przedłużenie sezonu i próbę sterowania bojerem. I Laura połknęła bakcyla bojerowych lotów, bo tak nazywają ruch kadłuba na płozach z żaglem osoby, które nad nimi panują.

Najpierw był bojer klasy Ice Optimist, przeznaczony dla osób do 15. roku życia. Do ukończenia 24 lat Laura Banach może ścigać się w klasie DN juniorów, ale bierze też udział w zawodach w klasie seniorskiej, a kto wie, czy nie zacznie latać na monotypach – bojerach dwuosobowych.

Laura żeglowała i latała na bojerach. Przed maturą zdecydowała się, by pozostać tylko przy bojerach. Powodem były zbliżające studia i adrenalina.

– Wszystko dzieje się znacznie szybciej niż w żeglarstwie, bojer może się rozpędzić do 100 km/h – podkreśla Laura.

Żyłkę sportowca ma w genach. Jej starszy brat jeszcze niedawno grał w juniorach Jagiellonii Białystok, a teraz ma za sobą występy w Siarce Tarnobrzeg, Starze Starachowice czy aktualnie w AKS 1947 Busku Zdrój. I to on wespół z rodzicami podsyca w Laurze ogień sportowej rywalizacji i koniecznej w każdym sporcie wytrwałości.

Jak wyglądają w praktyce zawody, w których Laura Banach sięga po mistrzowskie trofea? Na starcie wszystkie bojery ustawione są w jednej linii, a potem rozjeżdżają się, a właściwie lecą według ustalonej numeracji parzystej i nieparzystej torów w lewo lub w prawo i nabierają prędkości.

– Na początku trasa to jest tak zwany śledź, czyli górny znak, dolny znak, robimy trzy okrążenia i zlatujemy na metę – opowiada Laura Banach. – Żeby wygrać, na pewno trzeba zachować zimną głowę i być spokojnym. Sam bojer nie ma żadnych hamulców, więc adrenalina jest bardzo duża – nie ma jak zahamować. Mamy szot i drążek, który jest przymontowany do przedniej płozy, która ma układ sterowniczy – i tak sterujemy i latamy albo na prawym, albo na lewym halsie. Nie można prosto lecieć do górnego znaku, trzeba się halsować.

Laura uważa, że znacznie łatwiej jest latać na bojerach osobom, które latem żeglują, bo mają kontakt z wiatrem i żaglem i cały czas to sobie utrwalają.

– Na pewno nie ma zawodnika, który nie popełnia błędów, a wygrywa ten, który popełni tych błędów najmniej – mówi Laura Banach. – Podczas ostatnich regat mistrzostw Polski zdecydowałam się startować z seniorami, bo musiałam wybrać pomiędzy juniorskimi a seniorskimi lotami, więc zdecydowałam się na seniorskie i miałam jeden dobry wyścig. W flocie seniorskiej na górny znak na pierwszym okrążeniu wchodziłam pierwsza, a potem cały wyścig dokończyłam na trzeciej pozycji i wszyscy starsi seniorzy, którzy mają 30-letnie doświadczenia w lataniu na bojerach, byli pod wrażeniem, że udało mi się dolecieć w tym wyścigu z nimi jako trzecia.

Przypomnijmy: Laura Banach na pierwsze zgrupowanie pojechała pod opieką rodziców jako siedmiolatka, w wieku 9 lat zaczęła przygodę z lataniem bojerami.

– Od rodziny dostałam bardzo duże wsparcie – nie ukrywa mistrzyni. – Tata przyznawał, że w młodości nie miał okazji do uprawiania sportu, więc stworzył takie szanse mojemu bratu piłkarzowi i mnie. Główną osobą, która właśnie zapoczątkowała moje zainteresowanie sportem, jest mój starszy brat. Bardzo duże wsparcie dostawałam od rodziców, pomagali mi ze wszystkim. Zawsze sprzedawali mi takiego kopa, żebym nigdy się nie poddawała i żeby dawało mi to wszystko przyjemność.

Na początku Laura Banach latała na sprzęcie lokalnego klubu MKŻ Mikołajki. W końcu rodzice zapytali ją, czy chce kontynuować treningi na poważnie i po długiej rozmowie z córką zafundowali jej kompletny bojer. Okazuje się, że od kilku lat Polski Związek Żeglarski nie wspiera zawodników kadry narodowej. I chociaż Laura kolekcjonuje tytuły, musi liczyć tylko na siebie albo że ktoś ją dostrzeże.

– Starty bardzo ułatwiła mi nagroda finansowa byłego prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego – podkreśla Laura.

Na wyjazdy na mistrzostwa, które odbywają się poza Polską, z macierzystego klubu dostaje przyczepkę do transportu bojera.

Z żeglarstwem Laura Banach na razie pożegnała się, bo chce skupić się na studiowaniu architektury na Wydziale Architektury Politechniki Białostockiej. Wybrała Białystok, bo miasto podoba się jej architektonicznie, a przy tym nie jest miastem tak przytłaczającym, jak Warszawa czy Gdańsk.

– Od dziecka lubiłam rysować i zawsze interesowało mnie, jak powstają budynki – wspomina mistrzyni. – Zastanawiałam się nad architekturą wnętrz, ale potem stwierdziłam, że jednak klasyczna architektura to będzie coś, co naprawdę mi się podoba. Wiem, że kariera sportowa nie trwa wiecznie, a z takiego sportu jak żeglarstwo w ogóle ciężko wyżyć.

Studia na Politechnice Białostockiej przyniosły Laurze dużą odmianę.

– Fajnie się studiuje, architektura bardzo mi się podoba, podejście wykładowców to jest naprawdę coś nowego – przyznaje studentka Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej. – Jestem właśnie na pierwszym roku – to jest bardzo duża zmiana pomiędzy liceum a studiami.

Życzliwość nauczycieli akademickich w Politechnice Białostockiej sprawiła, że mijający sezon lotów Laura Banach może zaliczyć do bardzo udanych.

W grudniu 2023 roku mistrzostwa Europy juniorów odbyły się na Litwie na jeziorze Rekyva w Szawle.

– Przed startem miałam dosłownie jeden dzień treningowy – wspomina Banach. – Na samym początku pierwszego dnia treningowego bardzo źle mi się latało, byłam zawiedziona tym, że w ogóle nic mi nie idzie – nawet pokłóciłam się z tatą, kiedy tata jest dla mnie największym wsparciem i raczej się nigdy nie kłócimy. Następnego dnia przemyślałam sobie wszystko na spokojnie, złożyłam od początku cały sprzęt, wszystko idealnie poustawiałam i nad dziewczyną, która była druga, miałam przewagę ponad 25 punktów. Te mistrzostwa były prognozą na rozpoczęcie dobrego sezonu bojerowego.

W Szawle Laura Banach obroniła tytuł mistrzyni Europy w klasie DN. Mistrzostwa świata też miały odbyć się na Litwie, ale po drodze dowiedzieli się, że jadą do Estonii, a konkretnie do Parnawy, nad Zatokę Ryską. I latali na zamarzniętej tafli lodu, a w oddali szumiał Bałtyk i pływały statki. Całe regaty trwały tydzień.

– Latałam w srebrnej grupie, bo przyjechało aż 150 zawodników – wspomina Laura Banach. – Pierwszy raz byłam na imprezie z taką liczbą zawodników. Zdobyłam złoty medal mistrzostw świata DN juniorek oraz srebrny medal mistrzostw świata seniorek kobiet. Potem był jeden dzień przerwy i zaczęliśmy mistrzostwa Europy – juniorów i seniorów, tam były walka do samego końca. Od wyniku ostatniego wyścigu zależało, czy zostanę mistrzynią Europy. Na szczęście uspokoiłam się przed ostatnim wyścigiem, bo byłam bardzo zestresowana. Uspokoiłam się i porozmawiałam z trenerem, bo akurat to były jedyne regaty, na które pojechałam bez taty, bo tata zawsze towarzyszy mi na wszystkich regatach, we wszystkim pomaga. Jest dla mnie naprawdę ogromnym wsparciem i to były pierwszy regaty, na które pojechałam bez niego, więc porozmawiałam sobie z nim przez telefon. Porozmawiałam też z trenerem, uspokoiłam się i ten ostatni wyścig wygrałam właśnie z Estonką. Udało mi się zdobyć złoty medal mistrzostw Europy DN juniorek oraz srebrny medal mistrzostw Europy DN senior kobiet.

W 2024 roku Laura Banach stała się już jedną z bohaterek książki „Dziewczyny na fali”. To zbiór rozmów z niezwykłymi kobietami, które związały swoje życie, pasję czy hobby z wodą. Są wśród nich m. in. polskie żeglarki, naukowczynie, kobiety służące w marynarce wojennej i handlowej, nurkowie, archeolożki podwodne, konstruktorka budowy statków, dyrektorka ds. zrównoważonego rozwoju portu oraz kulturoznawczyni.

– Chciałabym dostać się do złotej grupy w seniorskich mistrzostwach świata – przyznaje Laura Banach, mistrzyni świata juniorek. – Chętnie też bym poleciała do Stanów na mistrzostwa świata, które odbywają się co dwa lata, ale to są tylko i wyłącznie mistrzostwa seniorskie, a juniorskie odbywają się głównie w Europie. Dostać się do złotej grupy i latać jak najwyżej z seniorami to jest chyba mój największy cel i marzenie na ten moment jeśli chodzi o sport.

Red. PP

Komentarze