Potencjał ludzki jest najważniejszy. DrTusz na fali wznoszącej – wciąż powiększa swój zespół

W tej firmie pracownicy zostają na lata. DrTusz to znana marka na białostockim, i nie tylko, rynku. Przedsiębiorstwo stale się rozwija, a jego właściciele zdają sobie sprawę, że nie byłoby to możliwe bez zaangażowanych ludzi. O tym, jak firma buduje wizerunek przyjaznego i odpowiedzialnego pracodawcy, w rozmowie z naszą redakcją mówi Grzegorz Drągowski (na zdjęciu z lewej; obok: Marcin Janczewski), współwłaściciel DrTusz.pl.

Przedsiębiorcze Podlasie: W waszej firmie nie ma dużej rotacji. W jaki sposób udaje wam się zatrzymywać pracowników?

Grzegorz Drągowski, współwłaściciel DrTusz.pl: Odniosę się do paru truizmów, ale czasem naprawdę wystarczy bardziej zaangażować się w życie codzienne firmy, żeby nie przegapić czegoś ważnego. W DrTuszu stawiamy na ludzi i atmosferę pracy i to ona między innymi jest powodem, dla którego rotacja jest niewielka. Zależy nam, by pracownicy mieli pełne poczucie stabilizacji i wsparcia ze strony firmy, a także darzyli nas – pracodawców – zaufaniem i wiedzieli, że mogą na nas liczyć.

Inną, równie ważną sprawą, jest stworzenie takich warunków do pracy, by nie stała się ona nudna i monotonna. Powtarzalne czynności, stagnacja i brak możliwości rozwoju działają na większość ludzi demotywująco, co prowadzi do słabszej efektywności, a w niektórych przypadkach rodzi potrzebę zmiany pracy.

Chociaż wydawać by się mogło, że firma obecna na rynku od 20 lat to swego rodzaju samograj, w którym wszystko już zostało zrobione, nam jeszcze daleko do rozsadzenia się w fotelach i odcinania kuponów. Mamy oczy szeroko otwarte na zmiany i nowości, które możemy wprowadzić do DrTusza we wszystkich jego obszarach – od logistyki, obsługi klienta, po marketing.

Niektórzy pracują w DrTusz.pl ponad 10 lat. Taki staż w jednej firmie to dzisiaj rzadkość…

– Rotacja w firmie nie zawsze świadczy źle o pracodawcy. Faktem jest natomiast, że obecnie odbywa się ona dużo częściej niż kiedyś. Badania rynku pracy mówią o tym, że obecne pokolenie zmienia pracodawcę co 3 – 4 lata w poszukiwaniu kolejnych wyzwań lub nowych możliwości rozwoju. Taki stan rzeczy staje się normą i w pełni to rozumiemy. Tym bardziej doceniamy, że nasi pracownicy zostają z nami na dłużej. Wielu z nich pamięta początki firmy i jest z nami od lat. Na pewno ich obecność i zaangażowanie przez te wszystkie lata mają wpływ na to, jak DrTusz funkcjonuje w tym momencie. To lojalni i cenni pracownicy, ale i wspaniali ludzie, z którymi łączą nas przyjacielskie relacje.

Podczas rekrutacji stawiacie na młodość i energię, czy istotniejsze jest doświadczenie? I nieco przekornie odwrócę pytanie: doświadczenie, czy „papier”?

– Nie jest to kwestia zupełnie zero jedynkowa i do każdej rekrutacji podchodzimy indywidualnie. Kandydat zgłaszający się do nas w pierwszej kolejności ma do czynienia z ogłoszeniem o pracę, w którym na wstępie zaznaczamy, czego oczekujemy. Niektóre stanowiska wymagają doświadczenia i wtedy jest ono pożądane, ale to dopiero rozmowa kwalifikacyjna pozwala skonfrontować CV z rzeczywistością.

Informacja o ukończonych studiach czy kursach jest tylko dla nas wskazówką, w którym kierunku kandydat rozwija swoje umiejętności i gdzie lokuje swoje zawodowe ambicje. W toku rozmowy może być to ciekawy punkt wyjścia, jednak nie przypominam sobie, aby „papier” kiedykolwiek decydował o przyjęciu lub odrzuceniu kandydata.

Zestawiłeś ze sobą młodość i energię, jako przymioty trochę przeciwstawne doświadczeniu. Zupełnie się z tym nie zgadzam – młodość to sprawa subiektywnego odczucia, energia może rozpierać w każdym wieku, a doświadczenie zdobywa się już w toku studiów albo i wcześniej. Ostatecznie liczy się człowiek i to, co jako osoba z konkretnymi zasobami może wnieść do naszego zespołu.

A proszę powiedzieć, jak wygląda u was struktura pracowników? Przeważają kobiety, czy mężczyźni?

– Niewiele nam brakuje do osiągnięcia legendarnego parytetu. Obecnie pracuje u nas 17 kobiet i 20 mężczyzn. Taka kadra ukształtowała się w sposób naturalny, w toku pracy przyjmowaliśmy kolejne osoby do zespołu, które zwyczajnie sprawdzają się na swoich stanowiskach. Kryterium płci ma marginalne znaczenie, zwłaszcza w dziale obsługi klienta, marketingu czy dziale analityki.

Jesteśmy zorientowani przede wszystkim na zapewnieniu każdemu pracownikowi komfortowych, niedyskryminujących warunków zatrudnienia, pozwalające bez problemu na zachowanie work-life balance.

Dziś nie wystarczy już kusić dobrymi, konkurencyjnymi zarobkami. Proponujecie „swoim” ludziom jakieś dodatkowe benefity?

– Tak, mamy dodatkowe benefity, ale nie akcentujemy ich obecności w samych ofertach pracy. Nie widzimy potrzeby „przekupywania” kandydatów czymś, co powinno być już standardem, choć zdaję sobie sprawę, że w niektóre miejsca ten standard jeszcze nie dotarł. Jako pracodawca chcemy dać naszym ludziom poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania, a jest to możliwe dzięki ubezpieczeniu na życie i prywatnemu pakietowi medycznemu. Są one dobrowolne, ale nie obciążają finansowo w żaden sposób pracowników. To tyle z typowych benefitów.

Z drugiej strony wiemy, że obietnica „owocowych czwartków i casualowych piątków”, stała się pewnego rodzaju memem i raczej trudno traktować ją poważnie. Tym bardziej, że zupełnie nie pasuje do naszego stylu pracy – owoce jemy często, pizzę zamawiamy, gdy najdzie nas ochota, ubieramy się tak, jak nam wygodnie. Jesteśmy w tym konsekwentni, bo wierzymy, że warunków pracy nie tworzą z góry ustalone zasady, a bieżące odnoszenie się i reagowanie na potrzeby pracowników.

Nawiązując do poprzedniego pytania: dziś bezrobocie jest znacznie niższe niż jeszcze kilka lat temu. Wiele firm narzeka, że brakuje kandydatów do pracy. Faktycznie na rynku jest „posucha”?

– W ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadziliśmy kilka rekrutacji na różne stanowiska – od bardzo specjalistycznych po niewymagające doświadczenia. Każda z nich zakończyła się sukcesem i przyjęliśmy do pracy naprawdę wartościowe osoby.

Proces rekrutacji trwa jednak u nas do skutku, dajemy sobie dużo czasu na znalezienie tej jednej konkretnej osoby, przez co problem braku kandydatów do pracy nie spędza nam snu z powiek. Nie zdarzyło się jeszcze, by na którekolwiek z naszych ogłoszeń nie było żadnej odpowiedzi.
Cała sztuka polega jednak na tym, żeby dobrze określić swoje oczekiwania i zadbać o to, by firma nie była anonimowa na rynku pracy. Kandydat chętniej aplikuje do miejsc, o których coś słyszał lub które zna z jej działań. Reputację pracodawcy przyjaznego pracownikowi buduje się latami i wymaga ona jeśli nie strategii, to wielu przemyślanych działań i oczywiscie zadowolonych pracowników, którzy stają się ambasadorami swojego pracodawcy. Nie da się przecenić wagi employer brandingu, jeśli pierwszym wyborem przy poszukiwaniu pracy staje się nasza firma. Bardzo to doceniamy i na pewno nie zamierzamy spoczywać na laurach.

DrTusz się rozwija. W ciągu kilku lat podwoiliście zatrudnienie. Co wpłynęło na taką dynamikę?

– Dynamika zatrudnienia związana jest z tworzeniem nowych działów i rozwijaniem istniejących. Służy to przede wszystkim udoskonalaniu działania sklepu internetowego, które nie ograniczają się wyłącznie do przyjmowania i wysyłania zamówień. Za naszym e-commerce stoi mnóstwo pracy innych specjalistów. Aby nadążać za zmianami w branży na przestrzeni ostatnich lat powołaliśmy dział analityki, znacznie rozbudowaliśmy dział marketingu, zwiększyliśmy wydajność magazynu. Mamy wiele planów, a przed nami sporo wyzwań, niewykluczone więc, że w najbliższym czasie ruszymy z kolejną rekrutacją.

Proszę opowiedzieć o ostatnim roku – dwóch. Nie odczuliście zadyszki choćby w związku z pandemią? Udało się utrzymać stabilność zatrudnienia?

– Pandemia w żaden sposób nie wpłynęła na stabilność zatrudnienia w naszej firmie. Co więcej jej początek dał nam „popalić” w tym sensie, że wręcz odczuwaliśmy braki kadrowe, wobec niespodziewanej i absolutnie rekordowej ilości zamówień na wkłady do drukarek. Polacy masowo zaczęli korzystać z domowych urządzeń, a my zakasaliśmy rękawy i sukcesywnie uzupełnialiśmy kadrę. Tym sposobem w 2020 i 2021 roku dołączyło do nas 11 osób.

Każdy przedsiębiorca ma cele krótko i długofalowe. Wasze na 2022 to…?

– Plan co roku jest taki sam – oby kolejny rok był lepszy od poprzedniego. Oby starczyło nam czasu i możliwości na realizację chociaż części celów. Chcemy się w dalszym ciągu rozwijać i otwierać na nowe możliwości sprzedaży zarówno w Polsce jak i za granicą. Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa w zdobywaniu rynku zbytu, bo wciąż jest spore pole do popisu. A kreatywności w tym temacie i pomysłów nam nie brakuje, choć pozornie branża wkładów do drukarek może wydawać się na wskroś nieatrakcyjna. Naszym zadaniem jest więc tym bardziej się wyróżnić na tle rosnącej konkurencji.

Mamy świadomość, że na efekty pracy czasem trzeba trochę poczekać i nie na wszystko mamy wpływ, a niektóre cele odłożyć na drugi plan. Nie brakuje nam jednak ambicji, ale też z pokorą podchodzimy do tego, co przyniesie nam 2022 rok. Nasze bieżące działania relacjonujemy na profilu facebookowym DrTusza, a aktualne ogłoszenia o pracę zamieszczamy na stronie https://www.doktortusz.pl/praca. Zapraszamy do naszych social mediów, a korzystając z okazji życzymy wszystkim stabilnego i zdrowego 2022 roku!

Dziękujemy za rozmowę.

Komentarze