Bortniczuk: Do sklepu nie idź głodny, zaprzyjaźnij się z zamrażarką, stosuj…

marnujemy 9 milionow ton resztek

Aktualne po Świętach. Rafał Bortniczuk o tym jak zarobić kasę na niewyrzucaniu jedzenia. 

Nie każdy ma w domowej lodówce łososia i Tekst o jedzeniu trzeba zacząć od kasy. Bo o kasę, a dokładniej jej marnowanie się tu rozchodzi. Szacunkowo w Polsce rok rocznie marnotrawimy 9 milionów ton jedzenia. Sporo? Tak, do kaduka, to dużo!

Statystyczny Polak zapytany o przyczynę marnowania jedzenia wymieni ciurkiem: „nie widziałem, że tak to trzeba przechowywać”, „zapomniałem, kiedy kończy się termin”, „bo mnie poniosło i kupiłem zbyt wiele”, „bo ugotowałem za dużo”. Statystyczny Polaku, nadstaw ucho.

Kilka porad, które zmienią Twoje podejście

Tych kilka porad pomoże ci się ogarnąć i zapomnieć o niecnym procederze wyrzucania jedzenia:

– najtrudniejsza rzecz to planowanie posiłków. Ilość resztek zredukujemy do minimum, jeżeli z tygodnia na tydzień będziemy przygotowywali spis dań. Pamiętasz w szkolnej stołówce jadłospis na cały tydzień spisany na kartce w kratkę? Spróbuj wykonać taki sam. Wiedząc, co, kiedy i jak wiele będziesz jeść, łatwiej ci będzie stworzyć listę zakupów ograniczoną do produktów potrzebnych do przygotowania dań z menu. To jednak propozycja dla ludzi o żelaznej dyscyplinie. Bo tylko tacy poradzą sobie z pragnieniem pożarcia pizzy w środowy wieczór, pomimo iż w jadłospisie jak wół stoi: środa – kopytka z białym serem.

do sklepu nie idź głodny, do sklepu idź z żelazną listą zakupów oraz silną wolą.

zaprzyjaźnij się z zamrażarką. Większość produktów żywnościowych można bez problemu mrozić.

przechowuj z sensem. Aby jedzenie się nie zmarnowało, nie wkładaj ich do lodówki na otwartym półmisku. Plastikowe, tudzież szklane opakowania to niewielki koszt jednorazowy. Zwróci się z nawiązką, kiedy zamiast kupować nowy, zjesz pozostały z wczorajszej deski serów kawałek cheddara.

myj lodówkę. Regularnie! Pomimo iż temperatura jest tam niska, półki lodówki mogą stanowić plac zabaw bakterii. A te jak wiadomo lubią psuć gulasz od mamy, który planujesz zjeść za dwa dni.

stosuj zamienniki, wykorzystując zapasy i produkty, które aktualnie posiadasz w lodówce. Przykład: robisz bogracz, potrzebujesz wieprzowej polędwicy? Miast wyruszać na miasto w poszukiwaniu dorodnego kawałka mięsa, wykorzystaj resztki grillowanej piersi kurczaka z wczorajszego barbecue.

data ważności do spożycia? Nie przesadzajmy – od wydruku na opakowaniu bardziej powinieneś wierzyć w swój nos. Jeżeli opakowanie kaszy straciło ważność przed 2 dniami, o ile nie porosło kosmicznym nalotem i wygląda normalnie, nadaje się na obiad.

No dobra, rozsądne zakupy, plany, terminy – potrafimy sobie z tym radzić. Nad paterą z owocami muszki owocówki nie grają w quidditcha, pleśniowy ser nie wybrał się na spacer po lodówce i nie mamy pleśniowej ryby, szynki czy twarogu. Stosujemy racjonalną gospodarkę żywnościową. Wspieramy ekologiczne myślenie oraz idee prokonsumenckie, czyli chcemy jeść dobrze, ale nie zamierzamy wydawać na kolejne produkty, mając w zapasie resztki z wczoraj. I tutaj jest całe pole do manewru.

Bądź romantyczny

Przechodząc obok piekarni, poczułeś ten zapach i nie mogłeś się oprzeć wspomnieniom z dzieciństwa – kupiłeś wielki rumiany bochen chałki oprószony chrupiącą kruszonką. Po dwóch dniach i gorączce sobotniej nocy w poszukiwaniu śniadania nerwowo przeszukujesz zapasy. Okazuje się, że masz połowę zeschniętej buły. Spokojnie! Masz prawie wszystko. By okazać miłość ukochanej osobie, potrzebna ci będzie głowa na karku, jajko, 4 łyżki mleka, szczypta cynamonu oraz odrobina masła. Pokrój chałkę w kromki o szerokości 1,5 cm. W miseczce rozbełtaj jajko z mlekiem i cynamonem. Delikatnie obtocz bułkę w masie. Smaż z łyżką masła, dość krótko, tak do zrumienienia na rozgrzanej patelni. Świeżo zmielona kawa, wygrzebana z dna słoiczka resztka dżemu i gotowe! Jesteśmy i rozważni, i romantyczni!

bloger kulinarny co zrobic z resztkami

Bądź nostalgiczny

Z niedzielnego obiadu zostało ci pół tuszki pieczonego kurczaka. Od dwóch tygodni marzą ci się mamine pierogi, ale nie masz, kiedy odwiedzić rodzicielki. Szybka decyzja. Zadzwoń do niej, podpytaj o przepis i urządź sobie wieczór lepienia. Gdy zdobędziesz już wystarczające umiejętności w przygotowaniu słynnego na pół powiatu ciasta pierogowego, zaplanuj farsz, przeczesując półki spiżarni. Kurczaka oddziel od kości i rozdrobnij widelcem, dodaj łyżkę sosu sojowego, łyżkę ziaren sezamowych, pół pęczka poszatkowanej kolendry, drobniutko pociętą papryczkę chili. Całość dokładnie wymieszaj. I już. Teraz tylko lepić. I gotować. I lepić. I gotować. I lepić…

marnujemy 9 milionow ton resztek

Obiecaliście sobie wieczór tylko we dwoje. Nic się nie dzieje. Nic się nie chce. Nadrabiacie serialowe zaległości, niby już po kolacji, ale… No właśnie, tu do akcji wkracza frittata. Nazwa ciekawa, niby omlet, a jednak nie do końca, zawsze chciałeś tego spróbować, a i pustki w lodówce nie są problemem.

Potrzebujesz: 6 jajek, 3 cebule dymki, 2 łyżek posiekanej pietruszki, 2-3 ugotowane i pokrojone w plasterki ziemniaki z obiadu, chlust oliwy z pierwszego tłoczenia, sól, świeżo mielony pieprz, 2 łyżki startego sera.

First things first. Zaczynamy od ustawienia 175 st. C w piekarniku. Funkcja grill. Patelnię (taką, którą bez obaw wywołania pożaru można włożyć do piekarnika) polewamy oliwą, wrzucamy na nią posiekaną cebulkę. Smażymy do zeszklenia. Po chwili dodajemy ziemniaki. Jajka należy rozbełtać w misce. Doprawić do smaku: sól, pieprz, może wędzona papryka, może kumin. Napowietrzoną masę wlewamy na patelnię. Smażymy na małym ogniu, co chwilę delikatnie mieszając. Gdy zauważysz, że boki zaczną się lekko ścinać, ale wierzch pozostanie „wolny”, zdejmij patelnię z ognia. Posyp frittatę na wierzchu serem (parmezan będzie idealny, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma – może być gouda) i wstaw do nagrzanego piekarnika. Całość potrzebuje ok. 10 minut zapiekania. Gdy powierzchnia frittaty się zrumieni, to znak, że jest gotowa. A ty możesz się szykować do kulinarnej podróży. Frittata lubi dodatki: jeśli masz kawałeczek chorizo, będzie idealnie. Do masy dorzucić też możesz krewetki, czarną fasolę, grillowanego bakłażana itd. Gotowy placek podaj z czymś zielonym.

Ok, podsumowując w niemarnowaniu jedzenia jednak wcale nie chodzi o pieniądze. Chodzi o wspomniane połączenie rozwagi i romantyczności. I kreatywność. Twórz coś „z niczego”, samodzielnie odkrywaj zamienniki, nazywaj nowe dania – to znacznie lepsze niż długie wyczekiwanie przed sklepowymi półkami.

Komentarze